Ostatnio mieliśmy okazję poznać wydawnictwobis i tym samym poszerzyć domową biblioteczkę starszego synka.

Postanowiłam dobrać taką książkę, aby była stosowna do jego wieku i zainteresowań.


Temat snu i różnorodne, związane z nim pytania, wielokrotnie powtarzały się z ust naszego Macia.
"mama, a po co my śnimy?",
"mama, a wiesz, że kiedy śpię, to latam?",
"mama śniła mi się ta Pani, która przecież jest już w niebie. Dlaczego???"

Padały, padają i wciąż pojawiają sie ich miliony...

Miewacie sny? Jestem pewna, że tak! Jak każdy człowiek. Związane są one albo z różnego rodzaju wydarzeniami/sytuacjami, w których braliśmy udział, tudzież problemami, które nas dręczą. Czasem śnimy też o osobach, o których na codzień myślimy. Byleby były one przyjemne. Koszmary nie są mile widziane.

To dość ciekawe zjawisko. Czasami je zapamiętujemy, ale zdarza się także, że tuż po przebudzeniu się mamy pustkę w pamięci.

Głównym bohaterem książki pt. "O czym nie śniło się dorosłym" jest chłopiec o imieniu Bartek. I zazwyczaj śni on właśnie o codzienności, o tym, co się wydarzyło w przedszkolu, czy też w domu, o jego marzeniach i kłopotach.


Jednak nie są to zwykle sny - są one niesamowite, bardzo bujne, kolorowe pełne wspaniałych przygód.

A mamy ich aż 9:
1. Baba Łamaga,
2. Dżdżownica,
3. Kamień,
4. Szczęśliwy pech,
5. Dorosły,
6. Kto komu zazdrości,
7. Ręce mamy,
8. Ptak,
9. Strażak.

Nie będę opisywała Wam każdej z tych historii. Ale jest jedna, która nas bardzo rozbawiła.


Myślę, że każda mama chciałaby znaleźć się w takiej sytuacji w rzeczywistości.

"-Mamo! - zawołałem w stronę kuchni.
Nalejesz mi soku?
-Synku, nalej sobie sam, ja mam zajęte ręce! - odkrzyknęła mama.

- A pograsz ze mną w grę? - spytałem, wchodząc do kuchni.
-Kochanie później, teraz robię klopsy, a jeszcze warzywa czekają na pokrojenie.
- Mama cmoknęła mnie w czoło, a potem westchnęła.
- Ech, przydałaby mi się dodatkowa para rąk...
- I dorzuciła: Idź do pokoju i poczekaj. Gdy skończę, to do Ciebie przyjdę, dobrze?"

"Co było robić. Położyłem się na dywanie, bawiłem się czerwonym samochodem i czekałem. I czekałem. I czekałem.

Pojawiało się standardowe pytanie:
- Mamo, długo jeszcze....?

Bo mamie... bo mamie wyrosły dwie dodatkowe ręce!

I zaraz w jedną rękę chwyciła marchewkę, w drugą nóż.
W tej samej chwili trzecią ręką wkładała naczynia do zlewu, a czwartą już sięgała po gąbkę do mycia.

Ale cały czas ręce były pełne roboty... A kolejnych par rąk co rusz dochodziło. Aż mamę rozbolała głowa...


- Tylko już nie mów, że przydałyby Ci się dodatkowe ręce! - zawołałem z przestrachem.

I tak się tą myślą zdenerwowałem, że aż... przebudziłem się.

Kiedy Bartek się obudził, natychmiast o wszystkim opowiedział mamie, która dalej pochłonięta była obowiązkami. Ale po wysłuchaniu całej historii doszła do wniosku, że sałatka może poczekać i poprosiła synka, aby przyniósł planszę do gry. Bartek strasznie się z tego powodu ucieszył i powiedział w progu:
"-A jak będziesz potrzebowała dodatkowej pary rąk - to nie proś o nie żadnej wróżki, tylko zawołaj mnie do pomocy.
-Będę o tym pamiętać. A zanim zagramy, moje jedyne dwie ręce solidnie cię wyściskają i wyłaskoczą...!"

Nie musiałam Wam wcale opisywać tej historii. Może nawet stwierdzicie, że przynudzałam... Ale chciałam Wam przekazać, że każda z nich, opisana przez autorkę wynosi jakiś przekaz. Z tak rzekomo banalnych sytuacji jesteśmy w stanie wyciągnąć pewne wnioski.

Podobnie w przypadku opowiadania pt. "Baba Łamaga", która pewnej nocy przyśniła się Bartkowi. Ale ona nie straszyła! Podczas lotu do znajomej czarownicy na spotkanie z koleżankami wylądowała w pokoju przedszkolaka... Ze skarpetką zwisającą na czarnej spiczastej czapce...


Również i ta historia ma różne zakręty i wciąga. Ale nie zdradzimy Wam, jaki był finał i czy czarownica zdążyła na spotkanie.

Podoba mi się taka forma opowiadań. Książka idealnie dostosowana do wieku 8+. Czyta się płynnie oraz zrozumiale. Jest bardzo humorystyczna. Najgorsze, że nasze dziecko zamiast iść spać, było wręcz pobudzone do dalszego czytania. Co rusz po nią sięgamy. I cieszę się, że gości u nas w domu.


25 komentarzy:

  1. Ech, rzeczywiście, dorosłym o takich rzeczach się nawet nie śniło:) przekoniczne opowiadanie o mamie i dodatkowych parach rąk nawet mnie zaintrygowało! Nic dziwnego, że synek zamiast iść spać był dodatkowo pobudzony do dalszego czytania. Jak już zostanę mamą to z pewnością będę sięgała poo takie opowiadania dla mojego szkraba z wielką przyjemnością.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo lubie takie wydania dla dzieci. Są jasne, przejrzyste i przede wszystkim humorystyczne! :)
    Mój blog - ZAPRASZAM :)

    OdpowiedzUsuń
  3. No muszę CI powiedzieć, że nigdy nie zwracałam uwagi na tego typu książeczki. Ale historyjka, która opisałaś jest totalnym odzwierciedleniem mnie. Zawsze narzekam, że nikt mi nie pomaga, że ja mam tylko 2 ręce, a mase roboty i to totalnie dla mnie za dużo. Ale odkąd zaczęłam prosić moją Anastazję o drobną pomoc... praca idzie znacznie szybciej, a ja dzięki temu mogę szybciej wszystko zrobić i iść do dzieci, a dodatkowo dzięki pomocy Anusi mogę spędzić z nią więcej czasu w ciągu dnia! Świetna historyjka kochana ! Muszę zamówić tą książeczkę i zapoznać się z resztą opowiadań ! Bomba kochana !! <3

    OdpowiedzUsuń
  4. książeczki z takimi grafikami sama miałam w dzieciństwie i mam je do tej pory. działają na wyobraźnię, a teraz przywołują moje wspomnienia

    OdpowiedzUsuń
  5. Niestety nie znam tej pozycji ale bardzo mnie zaciekawiła. Nie dziwię się, że dzieci zamiast spać chcą dalej czytać :D

    OdpowiedzUsuń
  6. moja córka nie jest skłonna do tego, aby jej czytać, więc muszę jeszcze trochę poczekać, a książka graficznie super się prezentuje.

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo fajna i barwienie zrobiona książeczka :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Czytają o tej historii z rękami mamy pomyślałam, że to super książka nie tylko dla dziecka ale i dorosłego, która pokazuje i uczy

    OdpowiedzUsuń
  9. 8+ to zdecydowanie nie nasza kategoria wiekowa pooki co:(

    OdpowiedzUsuń
  10. Swietna ksiazka. Takich kilka dodatkowych rak chetnie bym przygarnela haha zawsze to wiecej do roboty :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetne te książeczki mają dla dzieci :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Mój syn codziennie opowiada mi swoje sny, a śnią mu się cuda najróżniejsze 😉 Sami byśmy z tych jego snów spisali niezłą książkę haha. A dodatkowa para rąk też by mi się przydała 😉

    OdpowiedzUsuń
  13. Ciekawa książeczka. Nawet nie wiedziałam, że to wydawnictwo ma książki dla dzieci.

    OdpowiedzUsuń
  14. Bardzo fajna książeczka i cudownie ją zrecenzowałaś :) Ja sama w dzieciństwie uwielbiałam książeczki i bodajże wszystkie mam do tej pory bo tata je schował dla wnuków. Pamiętam te sytuacje gdzie zamiast spać to ja wołałam o kolejną bajkę bo tak się podobały :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Bardzo podoba mi się ta historia z mamą :) książka zapowiada się interesująco :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Zdecydowanie wolę książki z przekazem :) Ja też nie chciałabym iść spać po takiej lekturze :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Ta książeczka jest świetną pozycją dla każdego malucha. Oprócz tego, że bawi, to jeszcze uczy, np. jak w przytoczonej bajce o rękach mamy :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Ojeju jakie piękne ilustracje! Mega ta książka, sama bym ją czytała :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Mamo mnie to się prawie codziennie śnią koszmary... i to takie rzeczywiste że budzę się w mieszkaniu, robię to co zawsze i nagle coś się zaczyna dziać. Czasem mam takich kilka pod rząd :-(

    OdpowiedzUsuń
  20. Kiedyś też będę takie książeczki kupowała ;)

    OdpowiedzUsuń
  21. Świetne :) Ilustracje też bardzo ciekawe :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Moim dzieciom na bank spodobała by się taka książeczka. A swoją drogą ciekawie było by poznać codzienność oczami swoich dzieci.

    OdpowiedzUsuń
  23. Mój syn ma dopiero 3 latka, ale jak zapytam co mu się śniło to najczęściej odpowie. Często są to "potworki" lub "fajne rzecy", ale ważne, że odpowiada. Myślę, że choć ta książka jest 8+ zaciekawiłaby także Antosia.

    OdpowiedzUsuń
  24. Czasem faktycznie by się przydała dodatkowa para rąk, szczególnie wszystkim mamom;D

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję Ci bardzo za Twój komentarz.