Pamiętacie moją recenzję,dotyczącą książki K.N. Haner pt. "Złe miejsce"? Wchodzi ona w w skład serii "Niebezpieczni mężczyźni", co brzmi jeszcze groźniej, aniżeli mi się wydawało... 

Dla spóźnialskich link do wpisu podrzucam Wam tutaj: 

Pamiętam, jak wtedy czekałam na kuriera. Miałam wrażenie, że doba liczy sobie co najmniej kilka dni... A kiedy już swój egzemplarz dostałam, treść dosłownie w jeden dzień wciągnęłam, a właściwie w kilka godzin... No cóż - takie są właśnie książki Kasi. 


Zakończenie pierwszej części tej serii wbiło mnie w fotel. Strasznie mnie zaskoczyło, a kiedy ujrzałam C.D.N. to się rozczarowałam. Ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Dlaczego? Ponieważ świadczy to o tym, że historia Blaire i Phixa naprawdę mnie wciągnęła. Minusem było jedynie to, że musiałam czekać na drugą część, ukazującą dalsze losy bohaterów...

No i doczekałam się... W dłoni trzymałam "Zły czas".  

 "Znalazłam się w złym miejscu i złym czasie, a tam był ON...
Mężczyzna, który mnie pokochał.
I znienawidził".
 
Po wystarczającej dawce przykrych wydarzeń, Blaire, jedna z głównych bohaterek, zostaje odnaleziona między kontenerami na wysypisku. Leżała naga, pod wpływem środków odurzających i kompletnie nie miała pojęcia, co tak naprawdę minionej doby się stało... Pozostawały jedynie lekkie przebłyski... Dopiero w szpitalu zaczyna powoli stawać na nogi, ale w dalszym ciągu jej pamięć płatała małe figle. Doskonale jednak wiedziała, że została przez Phixa porwana i więziona. Mimo wszystko udaje, że nic nie pamięta. Totalna amnezja. Po co? Chciała pozyskać nieco więcej czasu na przemyślenia i to, w jakiej sytuacji się znalazła i co ma dalej począć. A niestety nie było tak kolorowo, jakby się mogło wydawać...
Jedno było pewne: "Krok w tył oznaczał śmierć. Krok w przód niósł jedną wielką niewiadomą, której bałam się tak bardzo jak niczego wcześniej". I chociaż wydawało jej się, że udało jej się uciec z niewoli groźnego Phixa, to tak naprawdę dopiero teraz wdepnęła w niezłe szambo. Chyba gorsze, niż przypuszczała. Pracownik jej ojca, Liam, doświadczony mężczyzna służący firmie od 10 lat, bardzo szybko uświadamia ją, że musi powrócić do pracy. Pracy, czyli piekła, które wcześniej na co dzień fundował jej ojciec. Ojciec, którego tak strasznie nienawidziła, który traktował ją jak kartę przetargową, byleby tylko przekonać klienta do podpisania umowy. A to wszystko za wszelką cenę, nie patrząc na to, że to jego córka. Tutaj liczył się biznes. 

"Mogłam schować głowę w piasek i każdego dnia bać się coraz bardziej albo chwycić byka za rogi  dostać szansę na zdobycie pozycji". 

Kobieta nie mając w zasadzie wyjścia wchodzi w taki układ. Zaś prawa rączka ojca, Liam, we wszystko powoli ją wtajemnicza. Zagubione dziewczę nie do końca mu ufa, ale jakby nie patrzeć, to jedna z bliższych mu na daną chwilę osób. I chociaż Blaire ma ogromne obawy, stwierdza, że podoła zadaniu. Powoli i niepewnie wprowadza w firmie pewne zmiany. A co najważniejsze - zaczyna się wszystkim interesować. Mimo, że decyzje przez nią podejmowane nie zawsze podobają się akurat Liamowi, to chcąc nie chcąc nie ma na to wpływu, ponieważ w końcu szefowa tu rządzi. Pan Crafword miał dużo zobowiązań, umów i kontraktów. Niestety terminy zaczęły powoli się przedłużać, co groziło zerwaniu transakcji opiewających na naprawdę ogromne sumy. To było za duże ryzyko, aby olać sprawę. Kiedy jednemu z kluczowych klientów cierpliwość powoli dochodzi do kresu, Blaire wraz z Liamem postanawiają się z nim spotkać i zaproponować pewną ugodę, rabacik, byleby tylko nie stracić tak dochodowego biznesu, który do tej pory nie stwarzał żadnych problemów. Zestresowana Blaire, w obawie, czy zda swój pierwszy egzamin, udaje się na spotkanie. Jednak jej nogi momentalnie się uginają widząc, że tym klientem okazuje się nikt inny, jak sam Phix. I tym razem jest on bez maseczki... 

Co zrobi Blaire? Czy uda jej się utrzymać zimną krew? I skąd nagle znalazł się Phix? A może miał zobowiązania wobec jej ojca? 


Chociaż myślałam, że życie Blaire wreszcie się ułoży i przestanie się bać, to jednak się pomyliłam. W końcu to nie w stylu Kasi. Ona musi trzymać czytelnika cały czas w napięciu, co akurat w tym przypadku doskonale się sprawdziło i rozwiało moją wizję dotyczącą cukierkowego happy end'u. 
 
Tu się dzieje... I to znowu bardzo dużo. Romans Blaire z Davidem, jej ochroniarzem, w drugiej części przynosi dość duże skutki niekoniecznie dla niej pozytywne. Natomiast nagłe pojawienie się Phixa niszczy wizję głównej bohaterki o spokojnym życiu. Chociaż patrząc się na to, jak na starcie jej psychikę bardzo zniszczył jej własny ojciec trudno jest wierzyć, że może być inaczej. Tak się nie dzieje. Mimo, że zostaje nagle postawiona przed faktem dokonanym, próbując być z dnia na dzień twardą, pewną siebie, odważną, zimną suką, to jednak pod drogimi kieckami nadal jest tą zagubioną kobietą, oczekującą od życia troszkę uczucia i miłości. Ale w świecie biznesu, gangsterskich układów, nie ma czasu na sentymenty. W głowie ma wiele sprzeczności i nie wie, komu ostatecznie ma ufać. Chyba nawet sama sobie przestaje być wierna prowokując sytuacje, które według niej wniosą wreszcie coś nowego, lepszego, ale niestety tak się nie dzieje, tylko wręcz pogarsza jej sytuację. Pojawiają się nowe osoby, które początkowo zdają się być po stronie młodej, wchodzącej w poważny biznes dziewczyny... Fakty jednak okazują się zupełnie inne. W takim światku nawet sobie nie można ufać. Nigdy nie wiadomo, kto czyha za plecami. Ona należała do świata, w którym ma się więcej wrogów, niż przyjaciół. Jednym z nich jest Phix, który nie do końca jest wobec niej szczery... 


Korzystając z okazji dziękuję Kasi za to, że jest i tworzy powieści, które nie tylko w moje, ale i pozostałe gusta wiernych jej fanek trafiają. Tym samym dziękuję całej ekipie Helion za otrzymany egzemplarz. Tworzycie dobry team i tak trzymajcie. 


Brak komentarzy:

Dziękuję Ci bardzo za Twój komentarz.