Hmm jeszcze chyba nie było z mojej strony takiego wpisu, w którym przedstawiałam Wam kosmetyki do makijażu, które spełniają moje oczekiwania i co do których jestem w 100 % pewna. Na bank będę do nich wracać, a skoro są godne polecenia, to warto o nich wspomnieć. 

Na co dzień nie szaleję z makijażem. Dobry krem jako baza, podkład, lekki puder, kredka do oczu, tusz do rzęs i delikatne muśnięcie różem to taki mój codzienny rytuał. 

- TWARZ = podkład -

W tym temacie moja mama w kółko mi powtarza, że jestem upierdliwa. Coś w tym jest, ponieważ podkłady aplikuje według pory roku. Jesienią, z wiadomych, blado-szarych dni potrzebne jest mi ciut lepsze krycie. Ale ma ono być takie, które nie zapycha, nie było ciężkie i abym czuła się swobodnie. 

Wiele z tych podkładów, które do tej pory używałam spełniały moje oczekiwania. Ale brakowało mi tej 100-procentowej pewności, że to jest TO i będę do niego powracać. 

CATRICE HD Liquid Coverage Foundation

Kiedyś czytałam dobre opinie na temat Catrice. I tak czytałam, czytałam i tym na czytaniu się kończyło dopóki, dopóty dosłownie stojąc w jednej z drogerii nie wyszedł mi na przeciw. Skusiłam się i uważam, że to była dobra decyzja.

Według mnie to jeden z lepszych podkładów, jakie do tej pory używałam, jednak trzeba sobie z nim wypracować pewną metodę aplikacji, według własnych wymagań, gdyż mega szybko zastyga. 

W przypadku mojej, dość skomplikowanej i suchej cery zawsze pod każdy podkład muszę odpowiednio nawilżyć skórę. Bez tego nie ma opcji i dalsze kroki są zbędne. Jeśli chodzi o Catrice to u mnie zależy to od pory roku. Latem, podczas bardziej intensywnej aktywności, a tym samym też większego nadmiaru sebum spowodowanego chociażby wysokimi temperaturami moja skóra wymagała lekkiego kremu, aby ten podkład, w minimalnej ilości i w miarę potrzeby równomiernie nałożyć i być zadowoloną (bo zazwyczaj latem stosuje kremy typu BB). Inaczej jest przy niższych temperaturach. Wtedy wymagania co do krycia niedoskonałości wzrastają. Tym samym czuję potrzebę, aby wklepać krem typowo dedykowany dla tzw. "sucharków". Dla mnie to duża różnica. Teraz, przy tym lekkim kremie nawilżającym, nałożenie tego podkładu to dramat. Wychodziły smugi i sztuczny, niefajny efekt maski. 

Swój odcień, jak i metody "kamuflarzu" w przypadku tego podkładu Catrice już znalazłam i jestem bardzo zadowolona. Brawo za pipetkę, dzięki której nie tylko dbamy o higienę, ale dozujemy odpowiednią ilość na twarz. Krycie jest w porządku. Mi odpowiada na co najmniej +/-10 godzin bez żadnych poprawek, czy dokładania (zwłaszcza, że nie mam zasad poprawek). Do pracy jest idealny i myślę, że pozostanę przy nim na stałe. Nie zapycha, nie jest z nim ciężko, jest wydajny. I w drogeriach często jest w promocji.

Pozostając przy tematyce podkładów to za jakiś czas, o ile będę go w zanadrzu posiadać przedstawię Wam jeszcze jeden z moich ulubieńców. Zobaczymy, czy ktoś z Was miał okazję już go używać, bo jakoś tak cicho o nim w sieci, a krycie ma ekstra. 

- OCZY -

Od zawsze podkreślam oczy robiąc na dolnej powiece kreseczkę. W tym celu używam albo eyelinera, albo kredki. Eyeliner lubię, ale już kilka razy kupiłam chyba wysuszone, ponieważ po kilkunastu aplikacjach w środku nic już nie było. Nici z malowania, więc wolę mieć jednak pod ręką kredkę. 

Tutaj też kredka kredce nie jest równa... Są te dla wygodnych, wysuwane i te zwykłe - standardowe. Raz taką zwykłą zamówiłam sobie z górnej półki. Pierwsze wrażenie - wooooow. Ale nie trwało ono długo. Nie dość, że zmazywała się z oka, to przy temperowaniu połowa zostawała zaklejona w temperówce. Chyba żadna z nas nie lubi takiej sytuacji. 

Kredka do oczu Benecos 

W moje ręce wpadła kredka Benecos. Chyba mam jakiś sentyment do kredek i zawsze jedną lubię mieć w swojej kosmetyczce. Tą wygodniejszą, wysuwaną noszę w torebce.

Benecos zawiera ekstrakty roślinne i witaminę E. Poza tym wykonana jest bez perfum i talku. Chyba dlatego jest taka miękka (odpowiednio miękka), dzięki czemu bardzo przyjemnie się z nią współpracuje. 

Nie tylko fajnie się aplikuje, ale i temperuje. Wiadomo - po jakimś czasie schodzi, ale nie tak szybko jak te, które do tej pory używałam.

Tusz do rzęs

Tutaj ostatnio z jego doborem miałam dość spory problem. Większość z tych, które kupowałam kompletnie się w moim przypadku nie sprawdziły. Może i fajnie pogrubiały, czy podkręcały, ale niestety każdy z nich odbijał mi się na powiece. Często powodem tego jest niby zbyt tłusta powieka. Ale próbowałam ją też lekko cieniem zmatowić i efekt w dalszym ciągu był ten sam. Nie będę ukrywać, że mi się to podobało, wręcz się wkurzyłam, bo raz, że nie miałam tuszu, a dwa - sporo pieniędzy poszło do śmieci. 

Koleżanka poleciła mi pogrubiający tusz Eveline Extension Volume 4D False Definition Extra Volume & Carbon Black Mascara.


Długa ta nazwa... No ale do rzeczy. 

pogrubienie i rozdzielenie rzęs

 
Silikonowa szczoteczka nawet daje radę, dociera do kącików oka i tych najmniejszych włosków, ale nie łudźcie się, że już po pierwszej aplikacji zobaczycie efekt, ponieważ tak naprawdę niewiele tego tuszu zostaje na rzęsach. Po nałożeniu drugiej warstwy jest już ok. - nie skleja, nie kruszy się. Co najważniejsze nie pozostawia nieestetycznych śladów na powiekach i pod oczami.
 

Poza tym ładnie wydłuża rzęsy. Jedyne, czego mogę się czepić to to, że nie widzę pogrubienia i ciężko ten tusz w tej chwili stacjonarnie kupić. Zamawiałam go na jednej z najpopularniejszych platform sprzedażowych online. Kosztował zaledwie 12 zł, ale z pewnością będę do niego powracać, ponieważ do tej pory był to jeden z lepszych zakupów "dla oka".

Ze względu na to, że jestem chora i niekoniecznie mam ochotę na make-up nie pokażę Wam, jak ten tusz się na oczach prezentuje. Jak wrócę do zdrowia  to wrzucę Wam fotkę i zaktualizuję ten wpis.
 
Oczywiście te trzy pozycje to nie tylko to, co do wykonania makijażu na co dzień używam. Gdybym miała wszystko Wam pokazać i opisać zrobiłoby się za długo i nudno. Może w przyszłości powrócę do tego typu wpisów typu "moi ulubieńcy". 
 
A Wy macie już swoje sprawdzone kosmetyki do makijażu?
Jeśli tak, to chętnie się dowiem jakie to perełki i być może się skuszę się je wypróbować i je tutaj zrecenzować. 

12 komentarzy:

  1. Dużo dobrego słyszałam o tym podkładzie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też i zdecydowanie za późno się na niego skusiłam :P

      Usuń
  2. Wielkim plusem tych marek jest niewygórowana cena i dużo pozytywnych opinii w internecie.
    https://aluboss.pl/zadaszenia-tarasow-aluminiowo-szklane

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie zwłaszcza, że miewałam już droższe, które nie do końca mi odpowiadały :)

      Usuń
  3. Bardzo lubię ten podkład :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od jakiegoś czasu i ja go polubiłam :) Oby tylko producent go nie wycofał :P

      Usuń
  4. Podkład znam i miło go wspominam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja już się z nim zapoznałam i nie żałuję :)

      Usuń
  5. Oj kochana, zdecydowanie więcej takich wpisów ;) Jeżeli chodzi o mój absolutny hit jeżeli chodzi o podkład, to polecam Ci Bielende i ich względną nowość Fluid BB z ekstraktem z truskawki. Kosztuje grosze, ale efekt jest naprawdę wow. Z Catrice osobiście mam korektor i go uwielbiam. Podkładu nie miałam okazji stosować ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. WYpróbuję, tylko u mnie kremy BB jesienią i zimą niekoniecznie się sprawdzają, dlatego z chęcią skorzystam z Twojej propozycji na wiosnę Kochana :)

      Usuń
  6. Ja byłam zdzwiona tym tuszem z eveline, zawsze kupowałam te z tych droższych. Raz zapomniałam tuszu na wyjazd, więc kupiłam go na szybko i mega pozytywne wrażenie :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję Ci bardzo za Twój komentarz.