Jeszcze jakieś 3-4 lata temu cieszyłam się, że go nie mam... Myślałam, osoby szczupłe nie dopada. Z biegiem lat zaczął się jednak pojawiać, z czego szczerze mówiąc nie do końca jestem zadowolona, aczkolwiek cały czas byłam świadoma tego, że i ja się go doczekam.
Wróg każdej kobiety, czyli cellulit, wyszedł na światło dzienne i u mnie. Wygląda jak "skórka pomarańczy" i charakteryzuje się nierównościami i wgłębieniami.
(zdjęcie zapożyczone ze strony https://onshea.pl/)
Im szybciej zaczniemy z nim walczyć, tym większa szansa, że będzie on mniej widoczny. Wszystko zależy od tego, w jakim stopniu się u nas rozwinął. Ja widzę go głównie na udach i pośladkach, dlatego podjęłam się wyzwania i zaczęłam z nim walkę.
Sięgnęłam więc po krem Onshea. Marka ta nie tylko specjalizuje się w produkcji kosmetyków właśnie do tego celu przeznaczonych, ale główną moją uwagę zwrócił fakt, że są one w pełni naturalne, co bez dwóch zdań jest dla mnie bardzo istotne.
- SKŁAD-
Składniki, zawarte w kremie, który od jakiegoś czasu gości w moim domu wymierzone są właśnie w kierunku cellulitu. Lista jest dość długa, ale myślę, że warto się jej przyjrzeć.
Te najbardziej aktywne, które może mają nam pomóc zmniejszyć efekt "skórki pomarańczy" to:
→ kofeina - poprawia ona mikrokrążenie, dzięki czemu skutecznie niweluje obrzęki i przyśpiesza usuwanie toksyn. Podkręca także tempo spalania tłuszczów i zapobiega ich magazynowaniu. Sprawia, że skóra staje się jędrniejsza i lepiej napięta,
→ niacynamid (witamina B) - zwiększa ukrwienie tkanek, wspiera ich detoksykację. Stymuluje też syntezę kolagenu, dzięki czemu skóra jest mocniejsza i odporniejsza na uwypuklanie się powiększonych i nierównomiernie odłożonych komórek tkanki podskórnej,
→ ekstrakt z arniki - łatwo przenika w głąb skóry, gdzie wzmacnia ścianki naczyń krwionośnych i uszczelnia je, niwelując ich przepuszczalność. Pobudza mikrokrążenie, przyśpieszając usuwanie zatrzymanej w tkankach wody i prowadząc do zmniejszenia obrzęków,
→ ekstrakt z miłorzębu japońskiego - pobudza mikrokrążenie i wzmacnia naczynia krwionośne. Obfituje we flawonoidy, które stymulują fibroblasty w skórze do zwiększania produkcji kolagenu. Mają też działanie antyoksydacyjne i odpierają ataki wolnych rodników. Dzięki temu skóra zyskuje większą wytrzymałość, jest jędrniejsza, lepiej napięta. Ekstrakt z miłorzębu japońskiego nasila również rozkład tkanki tłuszczowej,
→ ekstrakt z zielonej herbaty - źródło polifenoli, alkaloidów, witamin z grupy B, K i C. Intensyfikuje lipolizę i oczyszcza skórę z toksyn. Uszczelnia i uelastycznia kruche naczynia krwionośne. Pobudza mikrokrążenie skórne, zmniejsza obrzęki. Dzięki silnym właściwościom antyoksydacyjnym chroni włókna kolagenowe skóry przed rozpadem pod wpływem wolnych rodników. Ujędrnia skórę,
→ ekstrakt z bluszczu - ma działanie drenujące, przeciwobrzękowe, ujędrniające i napinające. Pobudza metabolizm komórek, zwiększając zapotrzebowanie na energię – tym samym nasila rozkład tłuszczu. Wspiera usuwanie toksyn. Jest dobrym nośnikiem, zwiększa efektywność wchłaniania innych składników aktywnych,
→ ekstrakt z ruszczyka - uszczelnia naczynia włosowate, wzmacnia je i uelastycznia. Korzystnie wpływa na mikrokrążenie, zwiększając przepływ krwi w żyłach. Likwiduje obrzęki. Zawarta w nim ruskogenina hamuje aktywność elastazy, która uszkadza włókna elastynowe – przeciwdziała wiotczeniu skóry. Posiada właściwości ujędrniające i nawilżające,
→ ekstrakt z kasztanowca - usprawnia przepływ krwi w naczyniach krwionośnych i zapobiega zastojom. Zawiera escynę, która blokuje działanie enzymów niszczących naczynia włosowate. Powoduje też wzmocnienie ścian naczyń, zapobiega ich rozszerzaniu się i pękaniu. Oprócz tego ekstrakt z kasztanowca działa detoksykująco, poprawia napięcie i nawilżenie skóry,
→ witamina E - ma silne właściwości regenerujące. Skutecznie wpływa na odnowę włókien kolagenowych, a także wywiera na nie ochronne działanie, zwalczając wolne rodniki. Dzięki temu skóra jest elastyczniejsza i mocniejsza, i wolniej się starzeje. Jako przeciwutleniacz, witamina E chroni lipidy błon komórkowych skóry przed utlenieniem i wpływa na zdolność utrzymywania dobrego poziomu nawilżenia skóry,
→ olej z orzechów laskowych - charakteryzuje się wysoką zawartością nienasyconych kwasów tłuszczowych. Odżywia skórę i mobilizuje ją do regeneracji. Stymuluje mikrokrążenie oraz wzmacnia kruche naczynia krwionośne. Świetnie wchłania się w skórę, pozostawiając ją nawilżoną, bez efektu tłustości,
→ olej ze słodkich migdałów - Doskonale wygładza i nawilża skórę, nie obciążając jej tłustą warstwą. Regeneruje włókna kolagenowe i elastynowe i nadaje skórze większą elastyczność.
Sporo, prawda? Nie bez powodu postanowiłam je tutaj do recenzji dopisać, ponieważ jak się domyślacie wspólnie wyglądają rewelacyjnie. Nie ma tu PEG'ów, parabenów, EDTA - jak widać to czysta natura powstająca w laboratorium kosmetyków naturalnych Farmacia Verde, działającym na rynku od roku 2015. Że kofeina wiedzie tutaj główny prym to akurat się nie dziwie, ponieważ to właśnie ona ma najlepsze działanie do walki z cellulitem.
Jeśli chodzi o sam produkt to otrzymujemy go w tubie w ilości 200 ml. Spokojnie wystarczy nam na miesiąc użytkowania. Jak nie dłużej.
Zawartość, pachnącą przyjemnie cytrusowo wydobywamy za pomocą pompki, którą to następnie należy nakładać 2 x dziennie na te partie oczyszczonej skóry, na której widoczny jest nasz wróg, czyli cellulit.
Jakie są efekty stosowania kremu Onshea?
Przede wszystkim poprawia mikrokrążenie. Im bardziej intensywniej będziemy go wcierać / wsmarowywać w skórę, tym lepiej to mikrokrążenie pobudzimy, a tym samym kosmetyk znacznie szybciej nam się wchłonie i zacznie działać. Naczynia krwionośne zaczną pracować poprawiając ich kondycję. Skóra nie tylko stanie się oczyszczona, ale i wzmocniona, nawilżona i jędrna.
Powiem tak: jeżeli postawicie sobie za cel pozbyć się tego dziadostwa i będziecie ten krem stosować 2 razy dziennie - rano i wieczorem, to zauważycie efekty. Ja po tygodniu widziałam. Konsystencja jest bardzo fajna - kremowa, zapach lekko cytrusowy. Nakładanie tego kosmetyku to czysta przyjemność. I faktycznie polecam wmasowywać - nie tylko robimy sobie tym masaż, ale dzięki temu krem ten faktycznie poprzez wchłonięcie szybciej działa. Nie mam dużego cellulitu. Ale niestety jest on widoczny. A dobrze wiecie, że idzie lato i każda z nas chce wyglądać dobrze. Trzymajcie się regularności, a naprawdę będziecie zadowolone. Ja jestem, więc z całego serca polecam go wypróbować.
Przede wszystkim poprawia mikrokrążenie. Im bardziej intensywniej będziemy go wcierać / wsmarowywać w skórę, tym lepiej to mikrokrążenie pobudzimy, a tym samym kosmetyk znacznie szybciej nam się wchłonie i zacznie działać. Naczynia krwionośne zaczną pracować poprawiając ich kondycję. Skóra nie tylko stanie się oczyszczona, ale i wzmocniona, nawilżona i jędrna.
Powiem tak: jeżeli postawicie sobie za cel pozbyć się tego dziadostwa i będziecie ten krem stosować 2 razy dziennie - rano i wieczorem, to zauważycie efekty. Ja po tygodniu widziałam. Konsystencja jest bardzo fajna - kremowa, zapach lekko cytrusowy. Nakładanie tego kosmetyku to czysta przyjemność. I faktycznie polecam wmasowywać - nie tylko robimy sobie tym masaż, ale dzięki temu krem ten faktycznie poprzez wchłonięcie szybciej działa. Nie mam dużego cellulitu. Ale niestety jest on widoczny. A dobrze wiecie, że idzie lato i każda z nas chce wyglądać dobrze. Trzymajcie się regularności, a naprawdę będziecie zadowolone. Ja jestem, więc z całego serca polecam go wypróbować.
Pielęgnacja, ćwiczenia, dieta, woda :)
OdpowiedzUsuńSkład rzeczywiście bombo ale to trzeba sie przkonać na własnej skórze czy zadziała też i u mnie ale na pewno regularność robi robotę i ja jeszcze mam taką bańke do masażu- polecam dodać do pielegnacji, sama ona robi robotę:)
OdpowiedzUsuń