Pokazując Wam ostatnio zawartość najnowszego boxa Pure Beauty SPRING REVOLUTION miałam plan. W głowie poukładałam sobie, co w kolejności będę próbować. Zazwyczaj już wiem, po co bankowo tego samego dnia sięgnę i staram się tego trzymać, żeby był czas zarówno na wypróbowanie danego kosmetyku, jak i tym samym moją rzetelną opinię.
I chociaż miałam dylemat, chciałam zacząć od czegoś zupełnie innego, tak na szczęście rozum mi podpowiadał: "weź Ewcia to najpierw, wypróbuj, bo masz z pewnymi miejscami na twarzy problem".

Faceboom Seboom - punktowy lotion na niedoskonałości z serii Seboom to, jak ja to mówię, dzieci, które wyszły spod skrzydeł marki Bielenda. I nie ukrywam, że bardzo je lubię. Nie raz już wspominałam, że mają nie tylko bardzo fajną, przykuwającą oko szatę graficzną, ale i same opisy kosmetyków, które zachęcają, aby po nie sięgać.
Ten „Sekretny pomocnik” stworzony został z myślą głównie o tej nocnej pielęgnacji w szczególności dla tych osób, posiadających cerę tłustą, mieszaną, czy problematyczną (z trądzikiem). Myślę, że raczej u każdego z nas bez względu na wiek spoglądając na siebie w lusterku od czasu na czasu pojawiają się pewni „nieproszeni goście”. Na myśli mam tutaj w/w trądzik / wypryski / krostki, a także zaczerwienienia.
Aqua (Water), Propanediol, Zinc Oxide, Isopropyl Alcohol, Salicylic Acid, Melaleuca Alternifolia (Tea Tree) Leaf Oil, CI 77288.
Swoje działanie opiera na dość skromnym składzie, gdyż tak naprawdę 94% to w pełni naturalne składniki aktywne. I to właśnie cynk, olejek z drzewa herbacianego i kwas salicylowy mają za zadanie oczyścić, zmiękczyć, wygładzić i przyspieszyć nam regenerację skóry.
Decydując się na ten lotion otrzymujemy 15 g dwufazowej zawiesiny skrytej w szklanej buteleczce, dzięki czemu firma jest przychylna środowisku.
I chociaż miałam dylemat, chciałam zacząć od czegoś zupełnie innego, tak na szczęście rozum mi podpowiadał: "weź Ewcia to najpierw, wypróbuj, bo masz z pewnymi miejscami na twarzy problem".

Faceboom Seboom - punktowy lotion na niedoskonałości z serii Seboom to, jak ja to mówię, dzieci, które wyszły spod skrzydeł marki Bielenda. I nie ukrywam, że bardzo je lubię. Nie raz już wspominałam, że mają nie tylko bardzo fajną, przykuwającą oko szatę graficzną, ale i same opisy kosmetyków, które zachęcają, aby po nie sięgać.
Ten „Sekretny pomocnik” stworzony został z myślą głównie o tej nocnej pielęgnacji w szczególności dla tych osób, posiadających cerę tłustą, mieszaną, czy problematyczną (z trądzikiem). Myślę, że raczej u każdego z nas bez względu na wiek spoglądając na siebie w lusterku od czasu na czasu pojawiają się pewni „nieproszeni goście”. Na myśli mam tutaj w/w trądzik / wypryski / krostki, a także zaczerwienienia.
Aqua (Water), Propanediol, Zinc Oxide, Isopropyl Alcohol, Salicylic Acid, Melaleuca Alternifolia (Tea Tree) Leaf Oil, CI 77288.
Swoje działanie opiera na dość skromnym składzie, gdyż tak naprawdę 94% to w pełni naturalne składniki aktywne. I to właśnie cynk, olejek z drzewa herbacianego i kwas salicylowy mają za zadanie oczyścić, zmiękczyć, wygładzić i przyspieszyć nam regenerację skóry.
Decydując się na ten lotion otrzymujemy 15 g dwufazowej zawiesiny skrytej w szklanej buteleczce, dzięki czemu firma jest przychylna środowisku.
To jest jak najbardziej pozytywne, ale ja mam tendencje do tłuczenia tych szklanych opakowań, o czym się już niejednokrotnie przekonałam, kiedy mi z mokrych dłoni prosto na kafelki leciały. Staram się być ostrożna, ale różnie z tym bywa.
Jak widzicie pierwsza faza to przezroczysty płyn, zaś druga leżąca na spodzie to taka zielona, nieco gęstsza zawiesina przypominająca proszek. Fajnie to wygląda. Zapach nie jest jakiś exclusiv. Mnie wręcz ciut odrzuca. Dobrze, że jednak łamie go w minimalnej ilości olejek herbaciany.

Nie ukrywam, że mnie ten kosmetyk bardzo zainteresował. Nie tylko ze względu na działanie, ale wygląd i sposób aplikacji, ponieważ na „dzień dobry” zaliczyłam wtopę. Dlaczego? Pierwsze, co tuż po wyjęciu z kartonowego opakowania zrobiłam to wstrząsnęłam buteleczką. Dwufazowy to dwufazowy, zazwyczaj warstwy powinny się łączyć i tak dotąd z tego typu produktami robiłam. Ale nie w tym przypadku. To jest wręcz tutaj niewskazane, o czym zarówno na pudełeczku, jak i na szklanej buteleczce nas producent jak wół informuje.
Jak widzicie pierwsza faza to przezroczysty płyn, zaś druga leżąca na spodzie to taka zielona, nieco gęstsza zawiesina przypominająca proszek. Fajnie to wygląda. Zapach nie jest jakiś exclusiv. Mnie wręcz ciut odrzuca. Dobrze, że jednak łamie go w minimalnej ilości olejek herbaciany.

Nie ukrywam, że mnie ten kosmetyk bardzo zainteresował. Nie tylko ze względu na działanie, ale wygląd i sposób aplikacji, ponieważ na „dzień dobry” zaliczyłam wtopę. Dlaczego? Pierwsze, co tuż po wyjęciu z kartonowego opakowania zrobiłam to wstrząsnęłam buteleczką. Dwufazowy to dwufazowy, zazwyczaj warstwy powinny się łączyć i tak dotąd z tego typu produktami robiłam. Ale nie w tym przypadku. To jest wręcz tutaj niewskazane, o czym zarówno na pudełeczku, jak i na szklanej buteleczce nas producent jak wół informuje.
Także ten… Brawo ja. Aplikujemy go przy pomocy patyczka kosmetycznego, który zanurzamy do zawiesiny, a następnie punktowo nakładamy w wybrane, niedoskonałe miejsca. Następnie idziemy sobie spać i dajemy lotionowi nieco „popracować” na twarzy.
-----------------------------------------------------------------------
Ot cała filozofia. Lotion bardzo szybko zastyga. Jak dla mnie to na plus. To chyba właśnie na tym rzecz polega. Zaraz po nałożeniu czuć takie „zimno”, ale to przyjemne uczucie. Nie wywołał również u mnie żadnego pieczenia, ani żadnych podrażnień (tuż przed pierwszym użyciem producent również nam sugeruje, aby wykonać próbę uczuleniową na jakimś małym odcinku skóry). Rano kosmetyk dobrze zmywa się wodą, nie ma z tym jakichś problemów. Czytałam opinie, że zostawia plamy na pościeli. W moim przypadku ani jednej nie było.
Jeśli chodzi o działanie to hmm... Coś tam faktycznie działa. Fajnie wysusza nam wypryski / małe krostki. Ale jeżeli macie problem ze znacznie większym trądzikiem, to tutaj się dobrze (nie do końca) nie wypowiem, ponieważ takowego nie posiadam. Co mogę jeszcze powiedzieć? Obawiałam się, że mi dość mocno wysuszy skórę. Na szczęście tak się nie stało. Mega szybko wysycha. I mam wrażenie, jakbym czuła, że on "pracuje". Mam gdzie nie gdzie pewne niedoskonałości. I owszem, one schodzą, jednak stopniowo. Nie spodziewajcie się "kokosów" już po pierwszym / drugim / czy nawet i trzecim użyciu. Na to potrzeba jednak dużo więcej czasu i przede wszystkim regularności. Jak dla mnie to "wycisza" te niekoniecznie potrzebne, ale jednak wciąż pojawiające się nam na twarzy "dziady". Ja "punktuję" go sobie tak co dwa - trzy dni. Oczywiście na noc, na całkowicie oczyszczoną skórę. I szczerze mówiąc poprawił mi on jej kondycję np. na brodzie, o czym tu już wielokrotnie ostatnio lamentowałam. Jakby nie patrzeć po części zrobił robotę, ponieważ nie łuszczy mi się w tym miejscu, nie jest zaczerwieniona, a wręcz miękka i przyjemna w dotyku niczym jak to się w przenośni mówi "pupcia niemowlęcia".
Także ma swoje zalety, ale również i wady. Przede wszystkim może Was odstraszyć cena, aczkolwiek można trafić na różne promocje. Sama osobiście je widziałam. Drugą sprawą jest jego wydajność. Dla osób, które oczekują od tego lotion'u większej efektywności (pytanie, z czym się borykacie, w jakim stopniu + jakie macie oczekiwania). Mogę się założyć, że znajdą się również i tacy użytkownicy, dla których problemem będzie chociażby to, że te patyczki kosmetyczne się błyskawicznie zużywają, co może powodować dodatkowe koszty. Dla mnie nie jest to jakąś przeszkodą. Bo nie używam tego kosmetyku codziennie. Ale warto spojrzeć na to też z drugiej strony, ponieważ aplikując kosmetyk trzymamy się higieny, nie pchamy tam palców itd. Jest to jak najbardziej fajne rozwiązanie, a jeśli jeszcze mamy być eko - friendly to czego chcieć wincej.
To, czy Wam przypasuje, czy spełni się w roli, musicie sami spróbować. Każdy z nas boryka się z różnymi problemami skórnymi. Ja nawet jako nastolatka nie miałam takich problemów. Dla jednych jeden pryszcz może być dramatem nie do zniesienia, dla innych ich miliony (czy nawet ten jeden) może spowodować ogromne już na lata zmiany skórne. Mi się sprawdził. I na koniec dodam jeszcze, że mam nastolatka w domu, któremu również pojawia się trądzik na twarzy. Nie jakieś tam "wulkany" - jak to się mówi - ale są to wypryski nieprzyjemne dla oka. Pozwoliłam mu korzystać z tego kosmetyku. I mu te wypryski nieco hamuje.
Ciekawi mnie ten lotion :)
OdpowiedzUsuńSpróbuj. Cudów może nie robi, jednak fajnie "wycisza"
UsuńMoże go zostawię dla siebie, czasem jakieś niedoskonałości się pojawiają, więc myślę że warto mieć go w zapasie
OdpowiedzUsuńData ważności jest dość spoko. Uwierz mi, że po niego sięgniesz. Tylko trzeba być systematycznym
UsuńWitam serdecznie ♡
OdpowiedzUsuńPróbowałam, bo akurat wyskoczyły mi dwa wyraźne punkty na skórze. Ogólnie produkt fajny, cudów nie ma, ale widzę, że pomaga w łagodzeniu i wyciszaniu trądziku :)
Pozdrawiam cieplutko ♡
Muszę wypróbować, bo od jakiegoś czasu wyskakują mi na twarzy pojedyncze wypryski i nic na nie nie działa, więc jak ten lotion choć trochę je wysuszy i wyciszy, to będę zachwycona!
OdpowiedzUsuń