Mamy koniec marca, pierwszy dzień wiosny już dawno za nami, a jakoś jej ani widać, ani słychać. Przez kilka dni zrobiło się ciepło, po czym zaczął padać śnieg. Ale… Koniec miesiąca oznacza też nowe pudełeczko kosmetyczne od Pure Bea`
uty.

Tym razem wyszła wiosenna edycja SPRING REVOLUTION. Jak sama nazwa wskazuje czeka nas iście wiosenna rewolucja, ponieważ w boxie są same cudowności, które mają nam dodać m.in. powera.

Tym razem wyszła wiosenna edycja SPRING REVOLUTION. Jak sama nazwa wskazuje czeka nas iście wiosenna rewolucja, ponieważ w boxie są same cudowności, które mają nam dodać m.in. powera.
Zasiądźcie zatem wygodnie i zobaczcie, co tym razem Twórcy Pure Beauty dla nas przyszykowali. Patrząc się już na samo pudełko pełne kwitnących liści i ptaszków chce się żyć. Dość tego zimna, szarości, nie mówiąc o śniegu, którego u nas była raptownie tylko garstka. Czas otworzyć się wreszcie na nieco więcej niż dotychczas promieni słonecznych, na rozkoszowanie się widokiem budzącej się do życia nie tylko roślinności, ale i zwierząt, czas na spędzanie większej ilości czasu poza domem i … lżejszej, ale nadal odpowiedniej pielęgnacji zarówno skóry, jak i włosów, którą zapewni nam zawartość tego boxa.

Tym razem zacznę od tych pozycji, które polecane są przez Justynę Hushaaabye. Już nie raz w recenzjach Wam o niej wspominałam. Ta kobieta to dosłownie kopalnia wiedzy w kosmetologii i nie tylko. Wypuszczane przez Pure Beuaty limitowane boxy by #Huschaaabye znikają jak świeże bułeczki. Nie dziwię się, ponieważ ich zawartość jest perfekcyjnie do pielęgnacji, niemalże krok po kroku, dobrana.
Pierwsze trzy kosmetyki rekomendowane przez Justynę to:
ONLYBIO Limoncello – rozświetlający krem do twarzy
(w boxie produkt pełnowymiarowy; cena: 44,99 zł / 50 ml)

Krem ten dzięki bananowi, arbuzowi i witaminie C ma zregenerować, nawilżyć i poprawić jędrność skóry.
Jeden kosmetyk tej właśnie linii miałam okazję poznać w sierpniu zeszłego roku. Akurat wtedy w pudełku Pure Beauty BRIGHT HARMONY był i napisałam o nim nawet osobną recenzję. Chodzi mi o krem-mus pod oczy rozjaśniający cienie. Świetnie mi się sprawdził. Bardzo dużym plusem było również to, że jest wydajny i naprawdę długo miałam okazję z niego korzystać. Mam nadzieję, że podobne efekty uzyskam z tym kremem. Dobrze, że jest witamina C. Przyda się, aby poprawić nieco buźkę po szarej, burej zimie.
ALOESOVE – żel pod oczy
(w boxie produkt pełnowymiarowy; cena: 49,00 zł / 15 ml)

Bezolejowy żel intensywnie nawilża i ujędrnia. Szybko się wchłania i może być stosowany rano, pod makijaż, wieczorem oraz w formie maseczki niwelującej opuchnięcia.
Otwierając box po raz pierwszy to właśnie m.in. na nim moje oczy się na nieco dłużej „zawiesiły”. Zamierzam go od razu przetestować i za jakiś czas wrócić tutaj z szerszą opinią. Coś mi mówi, że się zaprzyjaźnimy.
FACEBOOM Seboom – punktowy lotion na niedoskonałości
(w boxie produkt pełnowymiarowy; cena: 32,50 zł / 15 g)

Lotion ten stworzony został z myślą o cerze tłustej, mieszanej i problematycznej, która wymaga pielęgnacji dopasowanej do jej humorów i zachcianek. Działa ogólnie w nocy. Wówczas oczyszcza, delikatnie złuszcza i przyspiesza regenerację.

Jest to trzeci i ostatni kosmetyk rekomendowany przez Justynę, a który (nie będę ukrywać) również mnie bardzo zainteresował. Po pierwsze: ze względu na przeznaczenie i działanie. Nie ogarniam mojej twarzy. Jeden dzień jest jak pupcia niemowlęcia, a na drugi cała w plamach. Wiem, że wynika to też z pogody, która jest kapryśna jak kobitka w ciąży. Ale wpływ na to mają również inne czynniki związane z moim leczeniem. Dlatego ciężko jest nad tym czasami zapanować i wyregulować. Po drugie: 94% składników jest pochodzenia naturalnego (wg normy ISO 16128). Tylko używać. Po trzecie: konsystencja i ogólnie formuła tego kosmetyku - jak dla mnie totalna nowość. Myślę, że też go sobie wypróbuję. Tym bardziej, że bardzo lubię tą firmę.
A teraz czas przedstawić Wam pozostałe, równie interesujące jak wyżej, produkty.
(w boxie produkt pełnowymiarowy; cena: 44,99 zł / 50 ml)

Krem ten dzięki bananowi, arbuzowi i witaminie C ma zregenerować, nawilżyć i poprawić jędrność skóry.
Jeden kosmetyk tej właśnie linii miałam okazję poznać w sierpniu zeszłego roku. Akurat wtedy w pudełku Pure Beauty BRIGHT HARMONY był i napisałam o nim nawet osobną recenzję. Chodzi mi o krem-mus pod oczy rozjaśniający cienie. Świetnie mi się sprawdził. Bardzo dużym plusem było również to, że jest wydajny i naprawdę długo miałam okazję z niego korzystać. Mam nadzieję, że podobne efekty uzyskam z tym kremem. Dobrze, że jest witamina C. Przyda się, aby poprawić nieco buźkę po szarej, burej zimie.
ALOESOVE – żel pod oczy
(w boxie produkt pełnowymiarowy; cena: 49,00 zł / 15 ml)

Bezolejowy żel intensywnie nawilża i ujędrnia. Szybko się wchłania i może być stosowany rano, pod makijaż, wieczorem oraz w formie maseczki niwelującej opuchnięcia.
Otwierając box po raz pierwszy to właśnie m.in. na nim moje oczy się na nieco dłużej „zawiesiły”. Zamierzam go od razu przetestować i za jakiś czas wrócić tutaj z szerszą opinią. Coś mi mówi, że się zaprzyjaźnimy.
FACEBOOM Seboom – punktowy lotion na niedoskonałości
(w boxie produkt pełnowymiarowy; cena: 32,50 zł / 15 g)

Lotion ten stworzony został z myślą o cerze tłustej, mieszanej i problematycznej, która wymaga pielęgnacji dopasowanej do jej humorów i zachcianek. Działa ogólnie w nocy. Wówczas oczyszcza, delikatnie złuszcza i przyspiesza regenerację.

Jest to trzeci i ostatni kosmetyk rekomendowany przez Justynę, a który (nie będę ukrywać) również mnie bardzo zainteresował. Po pierwsze: ze względu na przeznaczenie i działanie. Nie ogarniam mojej twarzy. Jeden dzień jest jak pupcia niemowlęcia, a na drugi cała w plamach. Wiem, że wynika to też z pogody, która jest kapryśna jak kobitka w ciąży. Ale wpływ na to mają również inne czynniki związane z moim leczeniem. Dlatego ciężko jest nad tym czasami zapanować i wyregulować. Po drugie: 94% składników jest pochodzenia naturalnego (wg normy ISO 16128). Tylko używać. Po trzecie: konsystencja i ogólnie formuła tego kosmetyku - jak dla mnie totalna nowość. Myślę, że też go sobie wypróbuję. Tym bardziej, że bardzo lubię tą firmę.
A teraz czas przedstawić Wam pozostałe, równie interesujące jak wyżej, produkty.
SORAYA Just Glow – upiększające serum z efektem glow
(w boxie produkt pełnowymiarowy; cena: 17,00 zł / 30 ml)

Efektem stosowania tego serum jest świeża, nawilżona i pełna energii skóra. Ponadto zawiera w sobie maleńkie złote drobinki, które rozświetlą naszą twarz.
Z serii Just Glow w grudniowym boxie LET’S CELEBRATE była oczyszczająca galaretka z efektem glow. Fajnie, że wracamy do linii kosmetyków, które mieliśmy i mamy nadal okazję poznawać. Zobaczymy, jak to serum się sprawdzi, jednak na swoją kolej trochę poczeka, ponieważ tych serów mam dość dużo.
BIELENDA Botanic Formula – nawilżający płyn micelarny konopie + szafran
(w boxie produkt pełnowymiarowy; cena: 18,99 zł / 500 ml)

Jest to rzecz jasna kosmetyk przeznaczony do mycia i demakijażu twarzy, przeznaczony do każdego rodzaju cery, zwłaszcza tej mieszanej, tłustej, ale i suchej, wrażliwej, pozbawionej blasku. Bogaty w naturalne wyciągi roślinne dokładnie oczyszcza i odświeża naskórek. Poza tym koi, łagodzi podrażnienia i nawilża.
Już niejednokrotnie na blogu wspominałam, że tego typu pozycje do demakijażu to mój absolutny hit i must have. Cieszę się, że i w tym pudełku znalazł się ten w dużej, 500 ml butli. Obawiałam się troszkę zapachu, ponieważ za szafirem nie przepadam, ale jest całkiem znośny. Zobaczymy, jak się sprawdzi w praktyce. Cena nie jest nie wiadomo jak wysoka patrząc się na ilość tego płynu w butelce.
BIELENDA Professional Acid Booster – tonik z kwasami PHA 3%
(w boxie produkt pełnowymiarowy; cena: 52,99 zł / 200 ml)

Przeznaczony dla każdego rodzaju skóry, w tym wrażliwej i naczynkowej. Zawiera 3% kompleks kwasów PHA – laktobionowego oraz glukonolaktonu, które łagodzą zaczerwienienia i podrażnienia skóry, stymulują odnowę komórkową oraz chronią przed szkodliwym działaniem wolnych rodników i przedwczesnym starzeniem. Tonizuje, łagodzi, wzmacnia, działa antyoksydacyjnie. Stosowany regularnie wspiera odnowę skóry i jej regenerację.
Nie ukrywam, że jest to pierwszy kosmetyk, który najbardziej moją uwagę przykuł. Zdaje sobie sprawę z tego, że produkty zawierające w sobie kwasy w odpowiedniej oczywiście ilości potrafią cuda zdziałać. Mam nadzieję, że mi nie narobi bałaganu na skórze, dlatego podczas aplikacji będę się dokładnie przyglądać, jak moja skóra na niego reaguje. Chciałabym, aby wyregulował mi pewne niedoskonałości, więc cóż… Zobaczymy. Od razu zabrałam się za testy z nim i myślę, że powrócę z osobnym wpisem na jego temat.
PERFECTA Eye Patch – węglowe płatki pod oczy
(w boxie dwa pełnowymiarowe opakowania; cena: 5,90 zł / 1 op.)

Hydrożelowe płatki pod oczy z detoksykującym węglem intensywnie nawilżają oraz przywracają jędrność oraz elastyczność skóry wokół oczu. Polecane są do każdego typu cery w każdym wieku.
Dawno nie używałam płatków pod oczy, więc będzie to fajna dla mnie odskocznia od kremów czy serów dedykowanych właśnie w te okolice twarzy. Ciekawa jestem efektów.
OLEIQ – hydrolat aloes
(w boxie produkt pełnowymiarowy; cena: 33,00 zł / 100 ml)

Składniki tego hydrolatu są całkowicie naturalne, tak więc zalicza się on do kosmetyków wegańskich. Polecany jest do każdego typu cery. Działa wygładzająco, intensywnie nawilża i ujędrnia skórę. Pomaga również w walce z cellulitem.
Cóż mogę powiedzieć, generalnie aloes jest fantastycznym składnikiem i wiem, że w nie jednym kosmetyku robi robotę. Z Oleiq poznałam już wersję ogórkową, która fantastycznie działa na włosy. Ten również będę używać zarówno na twarz, jak i włosy. Zastanawiam się, czy na cellulit faktycznie pomaga?! Hmm spróbujemy.
(w boxie produkt pełnowymiarowy; cena: 17,00 zł / 30 ml)

Efektem stosowania tego serum jest świeża, nawilżona i pełna energii skóra. Ponadto zawiera w sobie maleńkie złote drobinki, które rozświetlą naszą twarz.
Z serii Just Glow w grudniowym boxie LET’S CELEBRATE była oczyszczająca galaretka z efektem glow. Fajnie, że wracamy do linii kosmetyków, które mieliśmy i mamy nadal okazję poznawać. Zobaczymy, jak to serum się sprawdzi, jednak na swoją kolej trochę poczeka, ponieważ tych serów mam dość dużo.
BIELENDA Botanic Formula – nawilżający płyn micelarny konopie + szafran
(w boxie produkt pełnowymiarowy; cena: 18,99 zł / 500 ml)

Jest to rzecz jasna kosmetyk przeznaczony do mycia i demakijażu twarzy, przeznaczony do każdego rodzaju cery, zwłaszcza tej mieszanej, tłustej, ale i suchej, wrażliwej, pozbawionej blasku. Bogaty w naturalne wyciągi roślinne dokładnie oczyszcza i odświeża naskórek. Poza tym koi, łagodzi podrażnienia i nawilża.
Już niejednokrotnie na blogu wspominałam, że tego typu pozycje do demakijażu to mój absolutny hit i must have. Cieszę się, że i w tym pudełku znalazł się ten w dużej, 500 ml butli. Obawiałam się troszkę zapachu, ponieważ za szafirem nie przepadam, ale jest całkiem znośny. Zobaczymy, jak się sprawdzi w praktyce. Cena nie jest nie wiadomo jak wysoka patrząc się na ilość tego płynu w butelce.
BIELENDA Professional Acid Booster – tonik z kwasami PHA 3%
(w boxie produkt pełnowymiarowy; cena: 52,99 zł / 200 ml)

Przeznaczony dla każdego rodzaju skóry, w tym wrażliwej i naczynkowej. Zawiera 3% kompleks kwasów PHA – laktobionowego oraz glukonolaktonu, które łagodzą zaczerwienienia i podrażnienia skóry, stymulują odnowę komórkową oraz chronią przed szkodliwym działaniem wolnych rodników i przedwczesnym starzeniem. Tonizuje, łagodzi, wzmacnia, działa antyoksydacyjnie. Stosowany regularnie wspiera odnowę skóry i jej regenerację.
Nie ukrywam, że jest to pierwszy kosmetyk, który najbardziej moją uwagę przykuł. Zdaje sobie sprawę z tego, że produkty zawierające w sobie kwasy w odpowiedniej oczywiście ilości potrafią cuda zdziałać. Mam nadzieję, że mi nie narobi bałaganu na skórze, dlatego podczas aplikacji będę się dokładnie przyglądać, jak moja skóra na niego reaguje. Chciałabym, aby wyregulował mi pewne niedoskonałości, więc cóż… Zobaczymy. Od razu zabrałam się za testy z nim i myślę, że powrócę z osobnym wpisem na jego temat.
PERFECTA Eye Patch – węglowe płatki pod oczy
(w boxie dwa pełnowymiarowe opakowania; cena: 5,90 zł / 1 op.)

Hydrożelowe płatki pod oczy z detoksykującym węglem intensywnie nawilżają oraz przywracają jędrność oraz elastyczność skóry wokół oczu. Polecane są do każdego typu cery w każdym wieku.
Dawno nie używałam płatków pod oczy, więc będzie to fajna dla mnie odskocznia od kremów czy serów dedykowanych właśnie w te okolice twarzy. Ciekawa jestem efektów.
OLEIQ – hydrolat aloes
(w boxie produkt pełnowymiarowy; cena: 33,00 zł / 100 ml)

Składniki tego hydrolatu są całkowicie naturalne, tak więc zalicza się on do kosmetyków wegańskich. Polecany jest do każdego typu cery. Działa wygładzająco, intensywnie nawilża i ujędrnia skórę. Pomaga również w walce z cellulitem.
Cóż mogę powiedzieć, generalnie aloes jest fantastycznym składnikiem i wiem, że w nie jednym kosmetyku robi robotę. Z Oleiq poznałam już wersję ogórkową, która fantastycznie działa na włosy. Ten również będę używać zarówno na twarz, jak i włosy. Zastanawiam się, czy na cellulit faktycznie pomaga?! Hmm spróbujemy.
BIOLIQ – krem CICA intensywnie regenerujący po zabiegach dermatologicznych
(w boxie produkt pełnowymiarowy; cena: 24,00 zł / 30 ml)

Krem ten przeznaczony do codziennego stosowania po zabiegach dermatologicznych (np. peelingach chemicznych, depilacji, dermabrazji, mezoterapii) oraz medycyny estetycznej (np. laserem frakcyjnym), a także po zabiegach makijażu permanentnego. Przeznaczony do skóry nawet silnie podrażnionej.
Tutaj się nieco zatrzymam i nie będę wspominać o składzie tego kremu. Podoba mi się jego przeznaczenie. I choć nie jestem po w/w zabiegach, to jakby nie patrzeć mam skórę mocno podrażnioną, więc z chęcią zacznę go już używać, aby sprawdzić, czy spowoduje jakieś zmiany. Byłby idealny na zimę, bo wtedy moja skóra fiksuje niemalże do zenitu. Ale u mnie tak naprawdę nie ma reguły, czy to lato, czy jesień itd. Mój typ cery jest skomplikowany, a skoro mogę się wspierać różnymi kosmetykami, to należy to robić. Byleby sobie nie zaszkodzić. Być może napiszę za jakiś czas również na temat tego kremu dokładniejszą recenzję. Jednak na to potrzebuję ciut więcej czasu.
MIYA COSMETICS – naturalny żel pod prysznic z olejkiem makadamia
(w boxie produkt pełnowymiarowy; cena: 34,99 zł / 190 ml)

• delikatnie oczyszcza, daje uczucie długotrwałego odświeżenia skóry,
• nawilża, koi, łagodzi podrażnienia,
• nie pozostawia uczucia ściągnięcia skóry.
97% składu jest pochodzenia naturalnego. Cieszę się, że w boxach Pure Beauty są kosmetyki m.in. tej firmy. Lubię ich używać, bardzo dobrze się u mnie sprawdzają i będę je każdemu polecać. Nie mówiąc już o składnikach zawartych w produktach Miya Cosmetics. Żel od razu idzie w ruch, a co, podaruje sobie odrobinę natury.
DR IRENA ERIS Spa Resort – Mauritius tropikalny odżywczy olejek
(w boxie 1 z 4 produktów pełnowymiarowych; cena: 79,00 zł / 200 ml)

Jego lekka konsystencja zapewnia szybkie wchłanianie i perfekcyjne rozprowadzenie. Zniewalający zapach przenosi na idylliczne plaże Mauritiusa, pozostawiając skórę spowitą na dłużej mgiełką aromatu mango ze świeżą cytrusową nutą. Oleje z awokado i karotki troskliwie otoczą ciało swoją odżywczą mocą. Zawarte w olejku witaminy C i E pozwolą zachować młody i zdrowy wygląd aksamitnie gładkiej skóry.
Wiem, że kosmetyki Dr Ireny Eris przynajmniej dla mnie osobiście są na wysokim poziomie. Dużo z nich gościło w moim domu i zawsze byłam zadowolona. Ciekawa jestem tego olejku. Wstępnie w necie już czytałam o jego wszechstronnym zastosowaniu zarówno na sucho, jak i na mokro, czy też latem (aczkolwiek pamiętajmy, że nie ma on żadnego filtra). Mam nadzieję, że chłonność będzie szybka i nie pozostawia żadnego tłustego filmu, w przeciwnym razie olejek ten powędruje w inne ręce. W każdym razie czas pokaże, ponieważ w tej chwili używam (kończę) inny tego typu produkt.
FLOSLEK Balerina – profesjonalna kuracja do stóp peeling-maska-skarpetki
(w boxie produkt pełnowymiarowy; cena: 16,99 zł / 8 + 6 g)

Zestaw ten przynosi ulgę spierzchniętej, szorstkiej i przesuszonej skórze. Peeling chemiczny zawiera kwas migdałowy, który złuszcza zrogowaciały naskórek, a także maskę z masłem shea i probiotykami, która odżywia, wygładza i regeneruje. Foliowe skarpetki dołączone do zestawu wzmacniają efekt działania kremowej maski. W efekcie stopy stają się zregenerowane i zadbane.
Hmm fajnie, fajnie, nie ukrywam, że się zaskoczyłam, ponieważ wreszcie jest coś do stópek. Już od dawna czekałam albo na jakiś krem, albo peeling. Dobry i taki zestaw.
PIERRE RENE – płynna matowa pomadka
(w boxie produkt pełnowymiarowy; cena: 9,99 zł / 10 ml)

Gwarantuje ona intensywność oraz trwałość koloru. Zawiera witaminę E oraz masło shea, dzięki czemu usta są nie tylko nawilżone, ale i gładkie. Aplikacja jest bardzo prosta, a kosmetyk nakładamy za pomocą miękkiej gąbeczki.

Pomadka dostępna jest w kilku odcieniach. Mi trafił się numer 09 „Best of me” i ma kolor beżowo-brązowy. Dość ciemny jak na moje gusta. A szkoda, chociaż jej nie przekreślam, bo z tym różnie bywa. Przyznam się szczerze, że robiąc sobie próbę na dłoni ciężko było zmyć, więc faktycznie dobrze się trzyma. Cieszę się, że coraz to częściej Pure Beauty dodaje do pudełek kolorówkę. To dobry znak, może kiedyś pojawi się jakiś tusz, czy puder.

Jak co miesiąc w boxie mamy do dyspozycji również próbki kosmetyków różnych firm. Tym razem są:
URGO DERMOESTETIC C-Vitalize – rewitalizująco-rozświetlające serum antyoksydacyjne
(w boxie dwie próbki o pojemności 1,5 ml / pełnowymiarowy kosmetyk jest w cenie 169,00 zł / 30 ml)

Jest to serum, którego zadaniem jest spłycenie i wygładzenie powierzchownych zmarszczek. Rozświetla i redukuje objawy zmęczenia. W składzie mamy 21% kompleks C-HYAL na bazie witaminy C i kwasu hialuronowego.
To wszystko w SPRING REVOLUTION.
(w boxie produkt pełnowymiarowy; cena: 24,00 zł / 30 ml)

Krem ten przeznaczony do codziennego stosowania po zabiegach dermatologicznych (np. peelingach chemicznych, depilacji, dermabrazji, mezoterapii) oraz medycyny estetycznej (np. laserem frakcyjnym), a także po zabiegach makijażu permanentnego. Przeznaczony do skóry nawet silnie podrażnionej.
Tutaj się nieco zatrzymam i nie będę wspominać o składzie tego kremu. Podoba mi się jego przeznaczenie. I choć nie jestem po w/w zabiegach, to jakby nie patrzeć mam skórę mocno podrażnioną, więc z chęcią zacznę go już używać, aby sprawdzić, czy spowoduje jakieś zmiany. Byłby idealny na zimę, bo wtedy moja skóra fiksuje niemalże do zenitu. Ale u mnie tak naprawdę nie ma reguły, czy to lato, czy jesień itd. Mój typ cery jest skomplikowany, a skoro mogę się wspierać różnymi kosmetykami, to należy to robić. Byleby sobie nie zaszkodzić. Być może napiszę za jakiś czas również na temat tego kremu dokładniejszą recenzję. Jednak na to potrzebuję ciut więcej czasu.
MIYA COSMETICS – naturalny żel pod prysznic z olejkiem makadamia
(w boxie produkt pełnowymiarowy; cena: 34,99 zł / 190 ml)

• delikatnie oczyszcza, daje uczucie długotrwałego odświeżenia skóry,
• nawilża, koi, łagodzi podrażnienia,
• nie pozostawia uczucia ściągnięcia skóry.
97% składu jest pochodzenia naturalnego. Cieszę się, że w boxach Pure Beauty są kosmetyki m.in. tej firmy. Lubię ich używać, bardzo dobrze się u mnie sprawdzają i będę je każdemu polecać. Nie mówiąc już o składnikach zawartych w produktach Miya Cosmetics. Żel od razu idzie w ruch, a co, podaruje sobie odrobinę natury.
DR IRENA ERIS Spa Resort – Mauritius tropikalny odżywczy olejek
(w boxie 1 z 4 produktów pełnowymiarowych; cena: 79,00 zł / 200 ml)

Jego lekka konsystencja zapewnia szybkie wchłanianie i perfekcyjne rozprowadzenie. Zniewalający zapach przenosi na idylliczne plaże Mauritiusa, pozostawiając skórę spowitą na dłużej mgiełką aromatu mango ze świeżą cytrusową nutą. Oleje z awokado i karotki troskliwie otoczą ciało swoją odżywczą mocą. Zawarte w olejku witaminy C i E pozwolą zachować młody i zdrowy wygląd aksamitnie gładkiej skóry.
Wiem, że kosmetyki Dr Ireny Eris przynajmniej dla mnie osobiście są na wysokim poziomie. Dużo z nich gościło w moim domu i zawsze byłam zadowolona. Ciekawa jestem tego olejku. Wstępnie w necie już czytałam o jego wszechstronnym zastosowaniu zarówno na sucho, jak i na mokro, czy też latem (aczkolwiek pamiętajmy, że nie ma on żadnego filtra). Mam nadzieję, że chłonność będzie szybka i nie pozostawia żadnego tłustego filmu, w przeciwnym razie olejek ten powędruje w inne ręce. W każdym razie czas pokaże, ponieważ w tej chwili używam (kończę) inny tego typu produkt.
FLOSLEK Balerina – profesjonalna kuracja do stóp peeling-maska-skarpetki
(w boxie produkt pełnowymiarowy; cena: 16,99 zł / 8 + 6 g)

Zestaw ten przynosi ulgę spierzchniętej, szorstkiej i przesuszonej skórze. Peeling chemiczny zawiera kwas migdałowy, który złuszcza zrogowaciały naskórek, a także maskę z masłem shea i probiotykami, która odżywia, wygładza i regeneruje. Foliowe skarpetki dołączone do zestawu wzmacniają efekt działania kremowej maski. W efekcie stopy stają się zregenerowane i zadbane.
Hmm fajnie, fajnie, nie ukrywam, że się zaskoczyłam, ponieważ wreszcie jest coś do stópek. Już od dawna czekałam albo na jakiś krem, albo peeling. Dobry i taki zestaw.
PIERRE RENE – płynna matowa pomadka
(w boxie produkt pełnowymiarowy; cena: 9,99 zł / 10 ml)

Gwarantuje ona intensywność oraz trwałość koloru. Zawiera witaminę E oraz masło shea, dzięki czemu usta są nie tylko nawilżone, ale i gładkie. Aplikacja jest bardzo prosta, a kosmetyk nakładamy za pomocą miękkiej gąbeczki.

Pomadka dostępna jest w kilku odcieniach. Mi trafił się numer 09 „Best of me” i ma kolor beżowo-brązowy. Dość ciemny jak na moje gusta. A szkoda, chociaż jej nie przekreślam, bo z tym różnie bywa. Przyznam się szczerze, że robiąc sobie próbę na dłoni ciężko było zmyć, więc faktycznie dobrze się trzyma. Cieszę się, że coraz to częściej Pure Beauty dodaje do pudełek kolorówkę. To dobry znak, może kiedyś pojawi się jakiś tusz, czy puder.

Jak co miesiąc w boxie mamy do dyspozycji również próbki kosmetyków różnych firm. Tym razem są:
URGO DERMOESTETIC C-Vitalize – rewitalizująco-rozświetlające serum antyoksydacyjne
(w boxie dwie próbki o pojemności 1,5 ml / pełnowymiarowy kosmetyk jest w cenie 169,00 zł / 30 ml)

Jest to serum, którego zadaniem jest spłycenie i wygładzenie powierzchownych zmarszczek. Rozświetla i redukuje objawy zmęczenia. W składzie mamy 21% kompleks C-HYAL na bazie witaminy C i kwasu hialuronowego.
To wszystko w SPRING REVOLUTION.
Tak, jak wspominałam w treści powyżej, najbardziej ciekawa jestem tego toniku Bielenda z kwasami PH. Na drugim miejscu jest ALOESOVE i żel pod oczy. Zwłaszcza, że akurat nigdy dotąd nie miałam okazji poznać kosmetyków tej marki, także jest mi bardzo miło, że Pure Beauty mi to umożliwia. Na trzecim miejscu natomiast uplasował się lotion punktowy od Faceboom. I to tych trzech kosmetyków tak na „dzień dobry” otwierając boxa jestem najbardziej ciekawa. To są moi faworyci i jako pierwsi ruszają do prób. Ale nie znaczy to, że reszta mnie nie interesuje.
Tak się złożyło, że w tej edycji generalnie nie ma niczego takiego, co na start bym przekreśliła. Wszystkie kosmetyki chętnie wypróbuję. To byłby wręcz grzech nie skorzystać, tym bardziej, że pojawiły się dla mnie tutaj nowości. Jedyne wątpliwości mam do tego olejku Dr Ireny Eris. Mam nadzieję, że moje obecne do niego nastawienie szybko się rozwieje i pozostanę z tym kosmetykiem na długo. Już podobną sytuację przerabiałam, kiedy to pierwszy raz coś takiego użyłam i stwierdziłam, że olejki są jednak lepsze niż balsamy. Zaś drugą wielką dla mnie niewiadomą jest pomadka, a dokładniej jej odcień. Mógłby być jaśniejszy, ale tak, jak pisałam: kwestia makijażu, ubioru, okazji i może być tak, że wkrótce się z nią nie rozstanę.
Tak się złożyło, że w tej edycji generalnie nie ma niczego takiego, co na start bym przekreśliła. Wszystkie kosmetyki chętnie wypróbuję. To byłby wręcz grzech nie skorzystać, tym bardziej, że pojawiły się dla mnie tutaj nowości. Jedyne wątpliwości mam do tego olejku Dr Ireny Eris. Mam nadzieję, że moje obecne do niego nastawienie szybko się rozwieje i pozostanę z tym kosmetykiem na długo. Już podobną sytuację przerabiałam, kiedy to pierwszy raz coś takiego użyłam i stwierdziłam, że olejki są jednak lepsze niż balsamy. Zaś drugą wielką dla mnie niewiadomą jest pomadka, a dokładniej jej odcień. Mógłby być jaśniejszy, ale tak, jak pisałam: kwestia makijażu, ubioru, okazji i może być tak, że wkrótce się z nią nie rozstanę.
Kosmetyki z boxa zapowiadają się rzeczywiście interesująco! Oby produkty szybko stały się Twoimi ulubieńcami, a na pewno przydatne będą ich recenzje z użytkowania. :)
OdpowiedzUsuń