Dopiero od ponad dwóch właściwie lat sięgam po sera, czy kremy dedykowane typowo pod oczy. I zazwyczaj trafiałam na takie, które generalnie prócz nawilżenia nic więcej nie wnosiły.

Ale w boxie PureBeauty Bright Harmony, który w sierpniu otrzymałam, był krem-mus pod oczy rozjaśniający cienie OnlyBio LimonCello. Stwierdziłam, że zacznę sobie go używać i za jakiś czas wrócę tutaj z moją opinią na jego temat. Tym bardziej, że akurat kosmetyki tej firmy bardzo sobie cenię.

No i wracam…

A zaintrygował mnie tutaj skład. Jeżeli cenisz sobie świadomą pielęgnację to decydując się na zakup tego kremu możesz być pewna/y, że nie ma tutaj chemii, żadnych PEG’ów, SLS’ów, parabenów, silikonów, parafiny, fosforanów, olejów mineralnych. Nie ma żadnych substancji pochodzenia zwierzęcego. Jedynie alkoholu mogłabym się czepić. Nie cierpię go w kosmetykach. Ale widać tutaj jest jego naprawdę minimalne stężenie.

Reasumując: formuła tego produktu to 99 % składników pochodzenia naturalnego, zaś ten 1% to substancje zapewniające komfort aplikacji i trwałość kosmetyku. Ba! Nawet opakowanie wykonane zostało z surowców z recyklingu i nadaje się do ponownego przetworzenia (pod warunkiem, że segregujesz śmieci.

Znajdziesz za to m.in. witaminę C, która w kosmetologii rozświetla i redukuje oznaki zmęczenia / cienie pod oczami, czy też działa antyoksydacyjnie.

Poza tym zawiera również awokado, które głęboko regeneruje i wzmacnia skórę. Zaś trzecim, aktywnym składnikiem, jest tutaj naturalna kofeina, której zadaniem jest m.in. poprawa mikrokrążenia w naskórku, dzięki czemu następuje właśnie redukcja wrażenie obrzęku. Ponadto wygładza i poprawia elastyczność skóry.

Co mi się jeszcze podoba?  
Bardzo lubię ich szatę graficzną. Zawsze przyciąga mój wzrok. Jedyne, czego nie widzę to ubywająca zawartość, ponieważ sama w sobie butelka jest bardzo ciemna. 
Zawartość kosmetyku to 15 ml schowane właśnie w widocznej na zdjęciu poniżej buteleczce, która wyposażona jest w pompkę typu airless.

Lubię taki sposób aplikacji, ponieważ pompka ta sprawia, że jej zawartość jest cały czas szczelnie zamknięta, a jej dozowanie w pełni higieniczne i wyważone. Czyli nie ma szans, aby do środka przedostały się jakiekolwiek bakterie z naszych dłoni. Takie rozwiązanie zwiększa m.in. skuteczność kosmetyku.

Jedna że tak powiem pompka wystarcza mi, aby krem-mus nałożyć i pod jedno i pod drugie oko. Chociaż wolałabym, aby była to mniejsza ilość.

Konsystencja jest przyjemna, bezzapachowa (ja tam nic nie czuję), lekka i bardzo szybko się wchłania. Mi akurat taka dawka nawilżenia w zupełności wystarcza. Fajnie wygładza, czuć różnicę i ulgę (tuż po demakijażu zawsze mam takie uczucie ściągnięcia), dlatego intensywnie 2 x dziennie rano i wieczorem LimonCello nakładałam. Zależało mi na regularności, dzięki czemu mogę w tej chwili dość obiektywnie do tematu stanąć.

Po ponad trzymiesięcznym stosowaniu tego kosmetyku (recenzję pisałam w zeszłym roku w okolicach początku grudnia 2022) nie do końca jestem pewna jego efektów. Skóra pod oczami jest jakby troszkę jaśniejsza. Minimalnie, ale jest. Dodam jeszcze, że w formule zawarte są maluteńkie, rozświetlające drobinki, które bardzo, ale to bardzo delikatnie rozświetlają. Te drobinki zauważyłam dopiero po jakichś 2 tygodniach aplikacji, bo któregoś dnia po prostu przez przypadek dokładniej w świetle dziennym przyjrzałam się konsystencji kosmetyku. Też mam oko i refleks haha. Cóż… Wszystko zależy od tego, jaki macie pod tymi oczami problem. Ja nie mam jakiś nie wiadomo jakich ceni, czy obrzęków. Ale myślałam, że będzie to takie „wow”. Bywa, że zmęczenie pod oczami widać (np. poprzez zbyt małą ilość snu). I nie zauważyłam, aby krem-mus mi to jakoś zniwelował.

Nim się na jego zakup zdecydujecie to nie sugerujcie się do końca moją opinią. Każdy ma inny typ cery, inne wymagania. Dopóki się na sobie czegoś nie wypróbuje, to nie ma co brać sobie za bardzo do „serca” opinii innych osób, aczkolwiek ja sama często gęsto się nimi sugeruję i zawsze biorę swoją „małą poprawkę”. Tym bardziej, że wiem, że moja skóra bywa kapryśna.

Brak komentarzy:

Dziękuję Ci bardzo za Twój komentarz.