Ostatnio robiłam sobie porządki w książkach, segregowałam je najpierw według autorów, potem seriami, a na koniec kolorami. Zajęcie twórcze sobie znalazłam. I tak patrząc na ten mój papierowy dorobek przyznam się szczerze, że prym na półce wiedzie rzecz jasna Kasia Haner (Katarzyna Nowakowska). Tak się składa, że nie mam jeszcze kilku jej pierwszych pozycji i zdaje się trzech części z serii „Pink Book”. A tak – to właśnie ona króluje u mnie w domu.
W październiku 2022 roku wydała ona długo przeze mnie wyczekiwaną, czwartą, a zarazem ostatnią część serii „Niebezpieczni mężczyźni” pt. „Zła miłość”. Już dawno ją przeczytałam, ale niestety ze względu na leczenie nie dysponowałam na tyle dużą ilością czasu (ani formą psychiczną), aby to ogarnąć. Ale dzisiaj na moment usiadłam i postanowiłam coś na jej temat napisać.

Już sam opis znajdujący się z tyłu książki pobudził moje zainteresowanie:
"ON ma ją za zdrajczynię, ale ma do niej słabość.
ONA widzi w nim potwora, ale swojego serca nie jest w stanie oszukać.
Phix i ja kompletnie się pogubiliśmy.
Manipulacja stała się naszą najgroźniejszą bronią.
Miłość i nienawiść dzieli cienka linia, którą i ja, i mój mąż już dawno przekroczyliśmy. I naprawdę nie mam pojęcia, co czuliśmy bardziej.
Chciałam nas uratować, ale w pojedynkę nie miałam na to szans.
Wszyscy wiedzieli, że najgroźniejszego płatnego mordercę, mojego męża, może zabić jedynie prawdziwa miłość.
I tak: to ja go zabiłam.
Spotkaliśmy się w najbardziej nieodpowiednim miejscu i czasie, jedna zła chwila doprowadziła do wojny, ale to nasza ZŁA MIŁOŚĆ sprawiła, że przestaliśmy istnieć.
I dalej nie było już nic..."

Jest to oczywiście kontynuacja, a jednocześnie zakończenie historii Blair i Phixa, pary, która według mnie jest po prostu fenomenem. Niczym ogień i woda, a więc dwie sprzeczne osoby, które mimo wszystko się przyciągają.
W 4 części Blair w dalszym ciągu stara się być silna, odważna i niezależna, choć w środku przemawia do niej strach i niepewność. „Problem” (aczkolwiek nie nazwałabym tego w takim tego słowa znaczeniu) tkwi w tym, że nadal jest żoną Phixa. Kto czytał poprzednie tomy dobrze już wie, że ich małżeństwo nigdy nie było usłane różami, czy fiołkami, nie należało również do tych „łatwych” i bezkonfliktowych. Tym bardziej, że jeszcze teraz Phix ma ją za zdrajczynię. Ale nadal nogi mu na jej widok miękną… A ona z kolei twierdzi, że jest potworem. Ale na samą myśl o nim serce jej przyspiesza. To wręcz popaprana para.
Tak naprawdę Blair chciała być z nim, ale jej życie i on sam co rusz podkładali jej kłody pod nogi. Nie mówiąc już o innych problemach, jak np. porwanie jej przyjaciela Liama. Tak, jak we wcześniejszych częściach, tak i tutaj konflikty narastają. Za rogiem czyha na nią niebezpieczny kat, a biznes, który odziedziczyła po ojcu też nie do końca jest jej łatwo prowadzić. Zaczynają się kłopoty chociażby z dostawami, co też ją dość mocno przytłacza. Wokół Blair zaczyna się kręcić zbyt duża ilość wrogów, pojawiających się niczym duchy z przeszłości, którzy czają się, aby ją zniszczyć. Najgorsze w tym wszystkim jest jeszcze to, że Phix ma mieć drugą, młodszą żonę, która jest córką jej wroga, Masona.
Czy relacje między małżeństwem się poprawią? Czy będą potrafili się wreszcie pogodzić i na nowo sobie zaufać? Czy książka ma szczęśliwy finał?
Omatkoicórko ale ta Kasia potrafi namieszać w tych książkach. Do tej pory wydawało mi się, że w każdym z tomów tej serii dzieje się na tyle dużo, że mnie już niczym nie zaskoczy. A jednak okazało się zupełnie inaczej. Znacie to uczucie, ciekawość, co będzie dalej? Człowiek chciałby jakoś „przyspieszyć” czytanie, przesunąć te oczy, aby szybciej wchłaniały te literki… Tajemnica goni tajemnicę, kłamstwo kłamstwa, a w tym wszystkim tkwią główni bohaterowie, którzy wskoczyli by za sobą w ogień jednocześnie się zabijając. I wydaje mi się, że w pewnym sensie takie ich zachowania pokazują też, ile trzeba w życiu znieść bólu i cierpienia, na ile należy się poświęcić, coś udowodnić, powalczyć, aby uznać, że to jest miłość. Zła, czy dobra, ale miłość. Nawet za cenę życia.
Tu się dzieje… I to bardzo dużo, jest mnóstwo zwrotów akcji, które w pewnych momentach przyspieszały bicie serca, po drodze „wchodzą” też różne intrygi, tajemnice, a nawet dobra dawka wyważonej pikanterii. Dlatego książkę czyta się w mig. Zresztą jak każdą powieść Kasi. Ona w taki sposób pisze, że nie idzie się oderwać. Nie zdradzę Wam, jak losy bohaterów się kończą. Jeżeli lubicie sięgać po mafijne książki to proponuję zacząć od pierwszego tomu tej serii i od razu zakupić następne, żeby nie było rozczarowania chcąc czytać dalej.
Szczerze mówiąc jak bardzo czekałam na tą czwartą część, tak teraz jest mi trochę smutno, że ta historia się kończy. Ale wierzę, że Kasia nas zaraz znowu czymś „z pompą” zaskoczy.

Już sam opis znajdujący się z tyłu książki pobudził moje zainteresowanie:
"ON ma ją za zdrajczynię, ale ma do niej słabość.
ONA widzi w nim potwora, ale swojego serca nie jest w stanie oszukać.
Phix i ja kompletnie się pogubiliśmy.
Manipulacja stała się naszą najgroźniejszą bronią.
Miłość i nienawiść dzieli cienka linia, którą i ja, i mój mąż już dawno przekroczyliśmy. I naprawdę nie mam pojęcia, co czuliśmy bardziej.
Chciałam nas uratować, ale w pojedynkę nie miałam na to szans.
Wszyscy wiedzieli, że najgroźniejszego płatnego mordercę, mojego męża, może zabić jedynie prawdziwa miłość.
I tak: to ja go zabiłam.
Spotkaliśmy się w najbardziej nieodpowiednim miejscu i czasie, jedna zła chwila doprowadziła do wojny, ale to nasza ZŁA MIŁOŚĆ sprawiła, że przestaliśmy istnieć.
I dalej nie było już nic..."

Jest to oczywiście kontynuacja, a jednocześnie zakończenie historii Blair i Phixa, pary, która według mnie jest po prostu fenomenem. Niczym ogień i woda, a więc dwie sprzeczne osoby, które mimo wszystko się przyciągają.
W 4 części Blair w dalszym ciągu stara się być silna, odważna i niezależna, choć w środku przemawia do niej strach i niepewność. „Problem” (aczkolwiek nie nazwałabym tego w takim tego słowa znaczeniu) tkwi w tym, że nadal jest żoną Phixa. Kto czytał poprzednie tomy dobrze już wie, że ich małżeństwo nigdy nie było usłane różami, czy fiołkami, nie należało również do tych „łatwych” i bezkonfliktowych. Tym bardziej, że jeszcze teraz Phix ma ją za zdrajczynię. Ale nadal nogi mu na jej widok miękną… A ona z kolei twierdzi, że jest potworem. Ale na samą myśl o nim serce jej przyspiesza. To wręcz popaprana para.
Tak naprawdę Blair chciała być z nim, ale jej życie i on sam co rusz podkładali jej kłody pod nogi. Nie mówiąc już o innych problemach, jak np. porwanie jej przyjaciela Liama. Tak, jak we wcześniejszych częściach, tak i tutaj konflikty narastają. Za rogiem czyha na nią niebezpieczny kat, a biznes, który odziedziczyła po ojcu też nie do końca jest jej łatwo prowadzić. Zaczynają się kłopoty chociażby z dostawami, co też ją dość mocno przytłacza. Wokół Blair zaczyna się kręcić zbyt duża ilość wrogów, pojawiających się niczym duchy z przeszłości, którzy czają się, aby ją zniszczyć. Najgorsze w tym wszystkim jest jeszcze to, że Phix ma mieć drugą, młodszą żonę, która jest córką jej wroga, Masona.
Czy relacje między małżeństwem się poprawią? Czy będą potrafili się wreszcie pogodzić i na nowo sobie zaufać? Czy książka ma szczęśliwy finał?
Omatkoicórko ale ta Kasia potrafi namieszać w tych książkach. Do tej pory wydawało mi się, że w każdym z tomów tej serii dzieje się na tyle dużo, że mnie już niczym nie zaskoczy. A jednak okazało się zupełnie inaczej. Znacie to uczucie, ciekawość, co będzie dalej? Człowiek chciałby jakoś „przyspieszyć” czytanie, przesunąć te oczy, aby szybciej wchłaniały te literki… Tajemnica goni tajemnicę, kłamstwo kłamstwa, a w tym wszystkim tkwią główni bohaterowie, którzy wskoczyli by za sobą w ogień jednocześnie się zabijając. I wydaje mi się, że w pewnym sensie takie ich zachowania pokazują też, ile trzeba w życiu znieść bólu i cierpienia, na ile należy się poświęcić, coś udowodnić, powalczyć, aby uznać, że to jest miłość. Zła, czy dobra, ale miłość. Nawet za cenę życia.
Tu się dzieje… I to bardzo dużo, jest mnóstwo zwrotów akcji, które w pewnych momentach przyspieszały bicie serca, po drodze „wchodzą” też różne intrygi, tajemnice, a nawet dobra dawka wyważonej pikanterii. Dlatego książkę czyta się w mig. Zresztą jak każdą powieść Kasi. Ona w taki sposób pisze, że nie idzie się oderwać. Nie zdradzę Wam, jak losy bohaterów się kończą. Jeżeli lubicie sięgać po mafijne książki to proponuję zacząć od pierwszego tomu tej serii i od razu zakupić następne, żeby nie było rozczarowania chcąc czytać dalej.
Szczerze mówiąc jak bardzo czekałam na tą czwartą część, tak teraz jest mi trochę smutno, że ta historia się kończy. Ale wierzę, że Kasia nas zaraz znowu czymś „z pompą” zaskoczy.
Muszę wreszcie zapoznać się z twórczością tej autorki, bo widzę, że jest warto.
OdpowiedzUsuń