Już Wam zdaję się wspominałam na blogu, że kosmetyki AA miałam okazję poznać w szkole podstawowej. Wówczas Pani dermatolog poleciła mi pewną hipoalergiczną linię, która zdziałała cuda na mojej twarzy. Okres dojrzewania spowodował kumulację hormonów, ja miałam wtedy wstręt do życia, nie chciałam iść do szkoły ze względu na jedno wielkie uczulenie na mojej skórze. Ogólnie przeżyłam koniec świata...Typowe dla nastolatki.

Dziś wiem, że produkty tej firmy są niezawodne i bez żadnych wątpliwości i obaw po nie sięgam wiedząc, że będę zadowolona.

A skoro powstała nowa linia Cica Benefit - kosmetyki AA, wiadomo, nie mogłam przejść obojętnie.

Celem tej serii  jest regeneracja skóry wrażliwej, suchej i podrażnionej, której bariera ochronna została naruszona. W jej skład obecnie wchodzą 4 kosmetyki.


Zdecydowałam się wypróbować pewien duet, który akurat na co dzień znika mi z oczu. Jest to odżywczo-kojący balsam do ciała i kojący płyn micelarny do demakijażu twarzy, oczu i ust.


Odżywczo- kojący balsam AA CICA BENEFIT


Główne skrzypce grają tutaj 3 składniki:
- wąkrotka azjatycka
, która przyspiesza regenerację naskórka, przez co skóra odzyskuje właściwą ochronę przed czynnikami zewnętrznymi,
- koktajl owocowy poprawiający kondycję skóry, ujędrnia ją i wygładza,
- D-pantenol - pielęgnuje, koi i łagodzi podrażnienia.


Przez chwilę opakowanie skojarzyło mi się z żelem do kąpieli, ponieważ jest w formie tuby. Jednak kilka balsamów AA w takim opakowaniu, na klik, już posiadałam, więc to dla mnie żadna nowość.

 Konsystencja nie jest typowa, jak na balsamy przystało, wręcz bym powiedziała, że jest jakby żelowa. Na szczęście jest bardzo lekka, szybko się wchłania, przez co też znacznie szybciej czuć nawilżenie i przyjemne, przez chwilę chłodne ukojenie. Zapach jest świeży, jakby miętowy, więc tutaj też duży plus, ponieważ całość świetnie ze sobą współgra.

Cieszę się, że obecne są tutaj i wąkrotka i D-panthenol. Wśród nich jest też sporo ekstraktów / soków z owoców, czy też nawet świetnie działający sok z liści aloesu, czy też allantoinę. To naprawdę bogate składniki.  Latem najwięcej przebywam poza domem, o różnych porach dnia, niekoniecznie w cieniu. Czasami po prostu nie mam na to wpływu. Ekspozycja na słońce widoczna jest u mnie najbardziej wieczorem, zaraz po kąpieli. Wówczas po skórze mogę sobie dosłownie „pisać”. Dlatego codzienna dawka w konkretnej ilości nawilżenia to mój obowiązek. Odżywczo-kojący balsam świetnie daje sobie z tym problemem radę. Czuję ulgę. Używam go codziennie. Myślę, że na około miesiąc mi wystarczy.

Drugim produktem z tej serii jest kojący płyn micelarny CICA BENEFIT.


Jest to totalnie odmienne przeznaczenie, co do produktu wyżej, ale dla mnie, w życiu dość istotne. Nie jestem w stanie zliczyć, ile tzw. „miceli” w swoim życiu już zużyłam, ile się dobrze, a ile źle sprawdziło. Nawet ostatnio kupiłam sobie taki jeden, pochodzący od dość popularnej firmy. Niestety już po pierwszym razie oczy mi łzawiły.


Ten, który Wam dzisiaj przedstawiam, to takie 3w1, ponieważ przeznaczony jest do demakijażu: twarzy, oczu i ust. Jak każdy tego typu płyn ma on przede wszystkim szybko, bezboleśnie i skutecznie usunąć makijaż oraz inne zanieczyszczenia, nie podrażniając tym samym skóry i nie powodując uczulenia. 


Skład jest zbliżony do balsamu, ale w przypadku tego płynu ma jednak (prócz D-panthenol'u) inne działanie:
- wąkrotka azjatycka
poprawia mikrokrążenie skórne, dzięki czemu głęboko nawilża wysuszoną skórę. Zapobiega przeznaskórkowej utracie wody i poprawia funkcje barierowe oraz gładkość skóry, chroniąc ją przed czynnikami zewnętrznymi,
- kompleks cukrowy DEX-4X skutecznie oczyszcza i zmniejsza widoczność rozszerzonych porów, w efekcie skóra odzyskuje miękkość w dotyku,
-  D-pantenol, jak w przypadku balsamu, pielęgnuje, koi i łagodzi podrażnienia.

Jeśli chodzi o moją opinię to jestem z tego płynu zadowolona. Przede wszystkim nie piekły, ani nie łzawiły mi oczy. Dobrze usuwa makijaż. Nie czuję po nim ściągnięcia na twarzy. Tak więc jestem zadowolona. 250 ml to taka optymalna ilość dla tego typu kosmetyków. 


10 komentarzy:

  1. Firma aa widze wraca do lask. Dawno nie mialam nic z niej ale chetnie wypróbuję

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiele dobrego słyszałam o tej nowej serii i na pewno będę chciała wypróbować wszystkie wchodzące w jej skład kosmetyki. Póki co firma AA jeszcze nigdy mnie nie zawiodła.

    OdpowiedzUsuń
  3. teraz ta linia kosmetyków jest bardzo popularna, być może sama skuszę się na ten płyn micelarny

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten płyn mnie strasznie podrażnia, pieką mnie oczy przez kilka godzin po zastosowaniu.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam ten duet i niedługo biorę się za testy. Ciekawa jestem ich działania na moją skórę. Nawilżenie podczas upałów się przyda. Oczyszczenie także.

    OdpowiedzUsuń
  6. Dla mnie linia idealna. Z balsamem polubilam się od razu

    OdpowiedzUsuń
  7. Kosmetyki AA jakąś nnigdy mnie nie powaliły :/

    OdpowiedzUsuń
  8. Miałam już styczność z tymi kosmetykami i zastanawia mnie tylko jedna rzecz: są bardzo fajne w działaniu, a tak mało popularne..

    OdpowiedzUsuń
  9. używam teraz tego kremu / balsamu na nogi i brzuch . cudowny jest. jestem mega zadowolona.

    OdpowiedzUsuń
  10. u mnie niestety totalnie nie radzi sobie z makijażem :(

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję Ci bardzo za Twój komentarz.