Topestetic to popularny sklep internetowy, w którym idzie się zatracić. Myślę, że każda osoba znajdzie tutaj coś dla siebie. A warto, ponieważ jest bardzo dużo "perełek", których nie znajdziemy stacjonarnie na pierwszej lepszej półce sklepowej. 


Ja akurat nie należę do osób, lubiących biegać po sklepach, a galerie omijam szerokim łukiem. Chyba jednak życie poza miastem, w spokoju, najbardziej mi sprzyja.

Lubię naturę, a co za tym idzie - w pełni naturalne kosmetyki, które już wielokrotnie Wam na blogu pokazywałam.

ZIELONE LABORATORIUM

Tym razem miałam okazję poznać Zielone Laboratorium, markę, która w swojej ofercie posiada w pełni naturalne, wegańskie kosmetyki. Powstają one według autorskich receptur, nie zawierają silikonów, parabenów, czy też innych szkodliwych substancji
Ponadto firma 5 % zysku ze sprzedaży produktów  przeznacza na fundację na rzecz zwierząt. To dość nietypowe, prawda? 

Szczególnie polecany w tym sklepie jest krem BB, dlatego się na niego zdecydowałam.


Używać możemy go do twarzy i ciała. Ja skupiłam się jakoś na tym pierwszym, ponieważ do ciała mam balsamy. 


Zawiera on sferyczne mikrocząsteczki pigmentu, które za zadanie mają podkreślić i wyrównać naturalny koloryt skóry. 

W środku tych cząsteczek dokładnie nie widać. Wygląda jak normalny, standardowy krem. Może nie do końca widać to na zdjęciu, ale ma lekko zielonkawe zabarwienie.


Dlatego wydobyłam troszkę zawartości na wieczko, aby Wam pokazać, że faktycznie one są.


Główne, aktywne składniki to olej kokosowy, jojoba i masło shea. W komplecie działają one uelastyczniająco i zmiękczająco. Zaś proteiny roślinne wygładzają skórę.

Konsystencja jest dość treściwa jak na tego typu produkt. Ma cytrusowy zapach, troszkę intensywny, ale mi on akurat nie przeszkadza.


Jest zaczarowany! Więc w czym tkwi magia? 

Ten niby banalny, zielony krem faktycznie działa jak krem BB. Po jego aplikacji na twarz poczułam lekko tłusty film, ale trwało to tylko chwilę. Idealnie nawilża. 
 Po jego wmasowaniu w skórę uaktywniają się pigmenty. Jako dowód pokażę Wam to na banalnym waciku do twarzy, ponieważ na nim będzie to doskonale widoczne. 

Na lewym waciku na zdjęciu widzicie nałożony krem. Na środku przetarłam go palcem raz, zaś na ostatnim wtarłam, jakby to miało mieć miejsce na twarzy. 


Krem przede wszystkim świetnie podkreśla opaleniznę i zakrywa moje plamki po ekspozycji na słońcu. Nie widać smug, ani plam. Dodatkowo otrzymujemy bardzo fajne nawilżenie, idealne na lato. Do dyspozycji mamy tutaj 100 ml i uważam, że jest to odpowiednia, wydajna ilość.
Ale będę szczera i jestem zdania, że niestety nie jest to krem dla osób o jasnej karnacji. W tej sytuacji efekt może być odwrotny, sztuczny, zbyt pomarańczowy, jak po solarium.

Zastanawiam się, jak to będzie zimą, ale na to przyjdzie jeszcze czas...


Dodatkowo 5% ze sprzedaży m.in. tego kosmetyku przekazywana jest na ratowanie zwierząt przez Viva! Interwencje.

Drugim produktem, na który się skusiłam jest oczyszczająco-detoksykujący peeling do ciała.
Ma on skutecznie oczyszczać i rozjaśniać skórę, pobudzając mikrokrążenie. Dodatkowo zapobiega jej wysuszeniu. Interesujące jest również to, że wspomaga także walkę z cellulitem.  


Zielone Laboratorium serwuje nam tutaj 350 gram gruboziarnistego peelingu przepełnionego zaskakującym składem. 


 Prym wiodą tutaj przede wszystkim rozmaryn, pietruszka oraz wszelkiego rodzaju oleje roślinne.
Lista jest bardzo długa, ale naprawdę godna uwagi.

sól kamienna z Kłodawy - naturalne źródło mikroelementów takich jak magnez, potas, cynk, żelazo,
rozmaryn - łagodzi podrażnienia skóry. Ze względu na to, że jest silnym przeciwutleniaczem ma działanie odmładzające,

petruszka - zawiera witaminy i minerały takie jak żelazo magnez wapń, sód czy potas. Wyciąg z pietruszki jest wykorzystywany do walki z cellulitem,

oliwa z oliwek - ma właściwości nawilżające. Zawiera też przeciwutleniacze, takie jak witamina A i E,
olej słonecznikowy - ma działanie przeciwzapalne. Zmiękcza i wygładza skórę. Przeciwdziała powstawaniu wolnych rodników. zawiera kwasy tłuszczowe, fosfolipidy i witaminę E. Wzmacnia naturalną barierę ochronną skóry, zmiękcza i regeneruje naskórek. Ma działanie antyoksydacyjne,
olejek limetkowy - działa jak naturalny detoks: oczyszczająco i odświeżająco. Nadaje skórze zdrowy promienny wygląd,

olejek lemongrassowy - odkaża, działa łagodząco, przeciwalergicznie, przeciwzapalnie, przeciwobrzękowo i uspokajająco. Wcierany w skórę przy masażu działa przeciwreumatycznie, przeciwtrądzikowo, przeciwgrzybiczo i przeciwzapalnie,

olejek bergamotowy - olejek z pomarańczy bergamotka działa dezynfekująco. Ma przyjemny, orzeźwiający zapach.

Sama natura! To wszystko widoczne jest oczywiście już w samej zawartości.   


 Konsystencja jest dość gęsta i ciężka. Naturalne składanki odzwierciedlają ziołowy aromat. Mam wrażenie, że w połączeniu z wszystkimi olejkami eterycznymi całość oddaje oryginalny, a tym samym nietypowy, lekko cytrusowy zapach. Nie jest on przytłaczający, nie odrzuca mnie, a wręcz pobudza zmysły.

Peeling można na dwa sposoby: na sucho i wilgotno. Ze względu na to, że w środku znajdziemy dość grube, wyczuwalne w dłoni kryształki soli zdecydowałam się na tą drugą wersję. Jeżeli jednak lubicie takie "zdzieraki" to z pewnością Wam się sprawdzi, ale lepiej uważać, aby sobie nie zaszkodzić.

Na ciało stosuję peelingi znacznie delikatniejsze, o drobniejszej strukturze, ponieważ mam dość wrażliwą skórę, którą szybko można podrażnić. Produkt ten świetnie sprawdził się przede wszystkim na stopy. Już po pierwszym użyciu czułam, że "ścieram" martwy naskórek, zaś zawarte w nim widoczne olejki w moment "otulają" skórę, co jest bardzo przyjemne. Nie jest mi potrzebny dodatkowo żaden krem, ponieważ od razu czuć odpowiednią dawkę nawilżenia. Próbowałam też na pośladki, ale potrzebuję czasu, aby zobaczyć efekty, ponieważ widać u mnie nie tylko rozstępy, ale też niestety cellulit. Nie jest on duży, ale mam nadzieję, że akurat ten peeling i głównie jego wyciąg z pietruszki chociaż trochę je zminimalizuje. Krążenie od razu jest pobudzone, więc poświecę trochę czasu, ponieważ warto.

Wydajność tego kosmetyku, czy stosowane na ciało, czy też tak, jak w moim przypadku, na stopy, czy pośladki, jest ogromna. Także myślę, że peeling ten pozostanie ze mną na dość długo.

Kupując ten produkt wspieramy Fundację VIVA – Kampanię ZAGINĄŁ DOM.


 Cieszę się, że miałam okazję poznać jak dla mnie nowość, w postaci naturalnych kosmetyków, a jednocześnie dziwię się, że firma ta, Zielone Laboratorium nie jest wystarczająco popularne na rynku polskim, ponieważ w swojej ofercie ma wysokiej jakości kosmetyki, po które warto sięgnąć.
 Nie zawierają one SLES, SLS, ALS, PEGów, silikonów, olejów mineralnych, parabenów, sztucznych barwników i zapachów. Ponadto, zgodnie z obowiązującym prawem kieruje się zasadami etycznymi i nie testuje swoich wyrobów na zwierzętach, co świadczy jak najbardziej na ich korzyść.

Jednak Topestetic staje na wysokości zadania i nie oferuje byle czego, co bardzo doceniam.


A Wy? Po jakie kosmetyki sięgacie? Naturalne, czy takie, które wpadną w ręce? 

5 komentarzy:

  1. Topestetic to moja ulubiona drogeria a kosmetyki Zielonego Laboratorium miałam okazję już poznać i bardzo lubię

    OdpowiedzUsuń
  2. O Marce czytałam kiedyś, ale nie miałam okazji stosować żadnych ich kosmetyków. Krem BB mnie bardzo zaiteresował, uwielbiam takie produkty.

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam kosmetyki tej firmy.Peeling wygląda kusząco, aż nie mogę mu się oprzeć. Koniecznie muszę go mieć <3 Krem BB również zasługuj na uwagę. W mojej pielęgnacji to jeden z niezbędnych kosmetyków, którego nie może zabraknąć.

    OdpowiedzUsuń
  4. Marka ta jeszcze nie gościła u mnie, a wielokrotnie miałam ochotę poznać jej produkty.

    OdpowiedzUsuń
  5. Przekonałaś mnie do marki :) Podobają mi się te produkty, szczególnie w oko wpadł mi krem BB.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję Ci bardzo za Twój komentarz.