Mimo, że lato to najbardziej wyczekiwana pora roku, pełna aktywności, słonecznych dni i związanych z tym faktem różnych planów, to jednak wydaje mi się czasem, że brakuje mi doby, aby to wszystko realizować. 

Jednak dobra organizacja czyni cuda i można znaleźć chwilę dla siebie.  
Nawet te 30 minut. Niby mało, ale zawsze to "coś".

Dlatego sierpień przeznaczyłam na czytanie, w związku z czym na blogu pojawi się troszkę więcej recenzji w tym temacie.

Dzisiaj przychodzę do Was książką pt. "Księżniczka" wydawnictwa Prószyński i S-ka.


 Autorką jest Pani Lucyna Olejniczak, urodzona i mieszkająca na stałe w przepięknym Krakowie. Z zawodu jest laborantką medyczną. Pracowała w Katedrze Farmakologii UJ. Jako pisarka zadebiutowała będąc już na emeryturze. Jej bestsellerem jest seria książek pt. "Kobiety z ulicy Grodzkiej".


Zapytałam syna: z czym/kim kojarzy Ci się"księżniczka"?. Odpowiedzi były różne: z różem, brokatem, bogatym, szczęśliwym życiem, zamkiem... 

Brzmi bardzo pozytywnie, prawda? Jednak historia przedstawiona przez Panią Lucynę w książce pt. "Księżniczka" to dramat rozgrywający się za drzwiami domu rodzinnego. Domu, który kojarzy nam się przede wszystkim z bezpieczeństwem, ostoją, spokojem, mamą i tatem - osobami, którymi bezgranicznie ufamy. Osobami, które nigdy nas nie skrzywdzą, tak?

Nie wiem, dlaczego, ale miałam jakiegoś „czuja” do tej książki. Okładka jakoś niekoniecznie mnie zachęciła, ale nie oceniajmy po wyglądzie.

Książka zawiera 231 stron. Podzielona jest na 10 rozdziałów. Nie są one w żaden wyjątkowy sposób zatytułowane. Jest Lenka...


... oraz Lena.


Jest to naprzemienna opowieść o dziewczynce, Lence oraz o dorosłej już kobiecie Lenie. Co prawda są to nadal dwie te same osoby, jednak ta druga, rozpoczynająca swoją podróż przez życie musi dźwigać bagaż tej pierwszej. Niestety nie są to pozytywne wspomnienia, a wręcz bolesny ciężar, jaki znosiła wtedy "księżniczka tatusia".

Lenka:
 To dziewczynka, która wraz z rodzicami, siostrą Zosią i bratem Michałem mieszka w Krakowie na terenie Huty. Ma swoje pasje i marzenia, lubi czytać książki. Nie przelewało się, więc sama zabawki wymyślała, jak chociażby lalki z butelki po wódce z włosami z włóczki. Ale jak każde dziecko w jej wieku marzyła o tym, aby mieć normalny dom. Jej tata to szanowany wokół  inżynier i budowniczy. Buduje właśnie blok na osiedlu Szklane Domy: "Mówi, że Tworzy Nową Hutę, aby wszystkie zasrane żule miały gdzie mieszkać".

Ojciec:
Wydawać by się mogło, że to inteligentny człowiek. Ubrany w skórzany płaszcz, przewiązany paskiem, jedwabny szalik i czarny kapelusz - taki, jak na zagranicznych filmach noszą komisarze policji, w ręku teczka - to tylko przykrywka. Wróciwszy do domu ściąga maskę pokazując swoje prawdziwe oblicze. To właśnie ON jest powodem dramatu rodzinnego, jaki rozpoczyna się w mieszkaniu.

 Wiecznie zaglądający do kieliszka ojciec znęcał się psychicznie i fizycznie nad najbliższymi mu osobami. Za grosz nie miał szacunku do żony. Wyzywał ją od kurew, tumanów, głąbów, czy tępych pał. Okazywał tym samym swoją wyższość. Nie miał żadnych skrupułów, bez problemu potrafił podnieść rękę czując tym samym satysfakcję niczym Pan i Władca domu .

Robił to z doskonałą precyzją:
"No bo przecież wiadomo, że jak mąż zbił żonę, to musiał mieć powód i pewnie sobie na to zasłużyła.
Ale tata nigdy nie biję mamy tak, żeby było widać. O nie, jest ostrożny i mądry. Bije ją po głowie albo po brzuchu, dlatego że tam nie widać siniaków. I wszystko robi dla dobra mamy, bo jak się baby nie bije, to jej wątroba gnije. Robi to bo ją kocha. Gdyby było inaczej, to nie zwracałby uwagi na jej zachowanie”.

 Dzieci bił pasem albo nylonową siatką na zakupy. Najgorsze w tym wszystkim było to, że molestował seksualnie swoje córeczki.

"Wkłada rękę pod pierzynkę i głaszcze, i głaszcze mnie po plecach. I niżej. Potem wzdycha i wstaje".

Matka:
To kobieta, która nie pracuje, siedzi w domu i zajmuje się dziećmi. Jest łasa na wszelkie afery, zwłaszcza te związane ze słabościami najbliższych sąsiadek. Uważała się za wierzącą, chodziła do kościoła jak się chodzi na imieniny szwagra, żeby pokazać nową sukienkę, fryzurę. W końcu jest żoną inżyniera, prowadzi wzorcowy dom, ma udane dzieci, a cała rodzina żyje w zgodzie z tradycyjnymi wartościami. To wszystko tylko po to, aby dobrze wypaść w oczach sąsiadów.
Podczas kłótni czy rękoczynów, które na bieżąco odbywały się w domu, zawsze odgrażała się, że zadzwoni na milicję, a tak naprawdę nic z tym nie robiła. Doskonale wiedziała, co robi jej mąż córeczkom. Sąsiedzi również się nie wtrącali z uwagi na konsekwencje. Woleli milczeć i udawać, że o niczym nie mają pojęcia. 

 Lena i jej powrót do domu po latach:
To dorosła kobieta, która powraca do rodzinnego domu, aby przekazać rodzicom pewną informację. Niestety w dalszym ciągu problemem jest to, co wydarzyło się w przeszłości i wywarło na jej psychice ogromne cierpienie. Chciałaby o tym zapomnieć, ale nie potrafi.

Łudziła się, że może coś się zmieniło. Jednak dalej jest tak samo: ojciec pijak, w dalszym ciągu sięgał po wódkę. I nadal tłumaczył się tym samym: "Zdenerwowałem się. Muszę się napić". Próbował nawet te swoje alkoholowe ciągotki zatuszować, jedząc miętówki czy cukier waniliowy, które miałyby zabić tą woń wypitych procentów.
Matka zaniedbała nie tylko siebie, ale cały dom. Kłotnie i wzajemne ubliżanie nadal były na porządku dziennym, jednak już nie aż tak przekonujące ze względu na monotonię. Wspomnienia wróciły jak bumerang: dla Leny była to nadal codzienność: dwoje ludzi odgrywających tą samą scenę...

Jak kończy się historia księżniczki tatusia?
To chyba jasne, że Wam tego nie zdradzę. Reakcja i plany ojca wobec Leny wbiły mnie w fotel.

Po przeczytaniu książki nie byłam jakoś zaskoczona. Chociaż emocje w trakcie czytania sięgały zenitu. Byłam poruszona, wstrząśnięta i zła, ponieważ dla mnie zachowanie przedstawionych w treści ludzi (mam na myśli rodziców: zarówno ojca, jak i matki) jest po prostu niewytłumaczalne. Sama jestem mamą dwójki dzieci i nie wyobrażam sobie komukolwiek pozwolić na ubliżanie, poniżanie i bicie, nie mówiąc już o znęcaniu się w sposób fizyczny nad dziećmi.
Zaś tutaj pojawia się matka dająca się bić i żyjąca w totalnej obłudzie, za przeproszeniem olewając własne dzieci, którym jej mąż, facet uzależniony od alkoholu robi krzywdę. Bolesną krzywdę, która pozostaje w pamięci do końca życia.
Kontakty seksualnie nie są drastycznie opisane, ale delikatnie i w taki sposób, że z kontekstu od razu się domyślamy, o co tak naprawdę chodzi. Mimo, że historia dzieje się w komunizmie, czasach PRL’u, to jednak mam wrażenie, że jest bliska temu, co dzieje się w obecnym, 21 wieku. Ile jest rodzin, w których na co dzień toczy się walka i podobny problem? Jest to temat, o którym należy mówić GŁOŚNO, nie zamiatać pod dywan kosztem zwłaszcza dzieci. Trzeba przerwać milczenie chociażby po to, aby inne osoby, znajdujące się w podobnych sytuacjach nie tkwiły w tak chorym domu z kimś, kto próbuje nami zawładnąć i otoczyć sobie wokół palca. Nie jestem w stanie pojąć zachowania matki, która na to wszystko pozwalała. Przymykała oko, zaś na zewnątrz udawała, że nic się nie dzieje i wiedzie sielankowe życie u boku swojego ukochanego męża, inżyniera.

Może tematyka w "Księżniczce" nie jest łatwa, ale mnie akurat wciągnęła. Jeżeli lubicie taki gatunek to gorąco polecam.

Wydawnictwu Pruszyński i S-ka dziękuję za egzemplarz oraz możliwość zrecenzowania książki.


6 komentarzy:

  1. Twoja opinia zmusza mnie do zastanowienia się nad tą książką, przypuszczam że spodobała by mi się ta historia

    OdpowiedzUsuń
  2. Po Twojej recenzji zaczęłam zastanawiać się, czy to książka dla mnie, czy by mi się spodobała. Dochodzę do wniosku, że na pewno, dlatego mam nadzieję, że bliżej poznam tę niezwykłą historię.

    OdpowiedzUsuń
  3. to może być ciekawa książka, ja teraz rzadko czytam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Książka wydaje się być interesującą! :)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem poruszona Twoją recenzją i całkowicie się zgodzę z Tobą co do tego, że takich rodzin jest o wiele więcej niż Nam się wydaje :(

    OdpowiedzUsuń
  6. Kolejna ciekawa pozycja polskiej autorki, chętnie przeczytam

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję Ci bardzo za Twój komentarz.