Tegoroczne lato przyszło do nas bardzo szybko i to z dość wysokimi temperaturami, zwłaszcza w czerwcu. Chociaż miesiące lipiec i sierpień były już takie w kratkę, to też dawały „popalić”. Pożegnanie lata – również z pompą. Całe szczęcie miałam wtedy urlop, więc jeździliśmy nad wodę, czy basen. Tam nie odczuwaliśmy tych 35 stopni w cieniu.

Oczywiście nie mogłam zapomnieć o odpowiedniej pielęgnacji skóry i dzieci i mojej. Pod ręką miałam 3 rodzaje kremów, zabezpieczających nas przed szkodliwym działaniem promieniowania UV: z filtrem SPF 25, SPF 30 i SPF50. Ten ostatni – dla dzieci, ponieważ ich młodziuteńka skóra łapie w mig słońce, dla mnie ten pierwszy SPF 25, który sobie zamówiłam z Klubu Konsultantek


To nie pierwszy raz sięgam akurat po tego typu kosmetyki tej marki. Próbowałam już prawie całą linię, z której byłam bardzo zadowolona, zwłaszcza z tych produktów w formie spray’ów.


Tym razem z linia ta zdecydowała się na wypuszczenie kolejnej propozycji w serii, która dołącza do pozostałego grona grona SUN ZONE, a mianowicie balsam ochronny do twarzy i ciała o przeciwstarzeniowym działaniu z filtrem SPF25.


Zawiera on technologię Cellular Protection, która zapobiega poparzeniom skórnym poprzez zbyt długie / częste ekspozycje na słońcu, a jednocześnie chroni skórę przed przedwczesnym starzeniem się.

Zaś koenzym Q-10 zapobiega zmniejszeniu zawartości kolagenu i elastyny w skórze.
Warto zabezpieczać się w odpowiednie produkty o każdej porze roku, a zwłaszcza latem, ponieważ dzięki temu fundujemy sobie nie tylko ochronę przed zbyt szybkim starzeniem się, ale dzięki temu będziemy też dłużej cieszyć się zdrowym, młodzieńczym wyglądem.

Balsamik jest skromny i zajmuje niewiele miejsca. Ze względu na małą zawartość, 50 ml, opakowanie nie ma pompki.


Przy naszych wypadach nad wodę nieuniknionym jest to, że piach zamiast na ziemi, jest dookoła nas: na kocu, ręcznikach, a nawet w mojej kawie się znalazł. Dzieci, podczas zabawy, roznoszą go z prędkością światła, nad czym nie zawsze można zapanować. Piach jest też w „smarowidłach”, ponieważ ktoś po zastosowaniu (patrz zazwyczaj dzieci) po prostu w pośpiechu nie domknie dobrze opakowania. Dlatego tego typu produkty wole na klik, ponieważ gdyby do pompki dostał się piasek, mogłaby się po prostu zaciąć, a wtedy ciężko jest wydobyć zawartość. 


W przypadku tego balsamu spodobało mi się kilka spraw:

- po pierwsze: wiadomo - zabezpiecza skórę przed szkodliwym działaniem promieniowania słonecznego UVA / UVB,
- po drugie: ma odpowiednią, lekką formułę / konsystencję, która szybko się wchłania, nie lepi się i nie brudzi ubrań,
- po trzecie: ma błyskawiczną chłonność,
- po piąte: woda i słońce wysusza – w tym przypadku się nie martw, ponieważ uzyskasz przyjemne nawilżenie,
- po czwarte: balsam jest wodoodporny – nie znika nam od razu tuż np. po wyjściu z wody,
- po piąte: lekko matuje, więc można go zastosować latem - również jako bazę pod makijaż,
- po szóste: został przetestowany dermatologicznie, a więc jest bezpieczny, nie powoduje podrażnień.


Kosmetyk ten używałam nawet po wakacjach. Generalnie tylko na twarz, ponieważ na resztę ciała mam dużo większy krem przeciwsłoneczny, który w tym sezonie chciałam wykończyć. Świetnie się sprawdził, uchronił buźkę przed wysokimi temperaturami. Słońce zazwyczaj najszybciej "łapie" mi nos i czoło. Z tym balsamem uniknęłam komicznego, czerwonego wyglądu w tych miejscach. Poza tym ma on bardzo delikatny, ledwo wyczuwalny zapach, więc nie drażni, ani nie odpycha.

Z pewnością powrócę do Sun Zone z Oriflame w przyszłym roku. 

7 komentarzy:

  1. ja jestem blada więc mnie całą słońce szybko łapie i spala, filtr jest koniecznością

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja w tym roku używam kosmetyków z filtrami marki Caudalie i mi wystarczają. Te będę miała na uwadze na przyszłość.

    OdpowiedzUsuń
  3. Idealny kosmetyk na przyszłoroczne lato :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja nie byłam jeszcze na wakacjach także idealny kosmetyk dla mnie :D

    OdpowiedzUsuń
  5. W wakacje brakowało mi takiego kosmetyku, przez co moja buzia bardzo ucierpiała. Z chęcią sięgnę po niego w słoneczne dni, bo nawet teraz można się lekko na słonku przypalić.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja po tego typu balsamy, po lecie, nadal sięgam - jako zwykłe balsamy pielęgnująco-nawilżające. Nie lubie wyrzucać półpełnych kosmetyków, a do lata już nie będzie się do niczego nadawać.

    OdpowiedzUsuń
  7. W tym roku już raczej taki krem się nie przyda, ale za rok napewno. Może o nim nie zapomnę o skuszę się za kilka miesięcy

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję Ci bardzo za Twój komentarz.