Lubię polecać Wam coś, co jest fajne. Mowa rzecz jasna o kosmetykach, bo głównie tym się tu na blogu już od lat zajmuje.
 
Co miesiąc przebieram nóżkami w oczekiwaniu na kolejny box Pure Beauty. Zawsze trafi się w nim coś, co zwala z nóg.

Jak tylko pudełko otworzyłam poczułam fantastyczny zapach i szukałam tego cuda, które zawartością zawładnęło.

Okazało się, że tym bohaterem jest myjący peeling do ciała eksplozja energii, smoczy owoc & arbuz od EFEKTIMA.

Szata graficzna, typowa na tą porę roku, bardzo moje oko przyciągnęła. 

Do dyspozycji mamy tutaj 200 ml peelingu myjącego w typowej butelce na klik. 
 
Stojąca w pionie nie otwiera się, ani nie wylewa, co jest plusem np. w czasie podróży (już mi się raz zdarzyło, że tego typu forma opakowania zrobiła mi kuku).

Ma dość nietypowe połączenie w postaci wymienionego już wyżej smoczego owocu i arbuza. Pierwszy raz się z tym spotykam, ale efekt dla nosa jest oszałamiający. Słodki, tropikalny, a jednocześnie orzeźwiający. Mnie on osobiście nie drażni, ale czytałam opinie, że niektórym niestety nie przypadł do gustu.

Konsystencja... Jest normalna, jak przystało na żele do kąpieli. Dobrze się pieni i myje. Natomiast zawarte w niej drobinki są bardzo malutkie. Drobnoziarniste.

Mi ten kosmetyk się podoba. Nie jest to zdzierak. Nie uczula i nie podrażnia skóry. To też kwestia, czego wymagamy. Niektóre partie ciała traktuję typowymi, gruboziarnistymi peelingami. Ale zdarza się, że potrzebuje czegoś delikatniejszego. I ten jest odpowiedni. W moim przypadku drobinki się rozpuszczają, nie zostają w wannie (choć i takie recenzje czytałam). Czasem sięgam po niego, żeby np. dłonie umyć. Przy obecnych u nas remontach jest to zdecydowanie lepsza opcja, niż pasta BHP. No i ten zapach - on największą tu robotę robi. Pachnie w całej łazience.

1 komentarz:

Dziękuję Ci bardzo za Twój komentarz.