Dawno, dawno temu nie sięgałam po peelingi do skóry głowy. A jak już sobie jakiś kupiłam, to często gęsto o nim po prostu zapominałam.

Tym razem jednak jeden taki egzemplarz postanowiłam sobie na wannie postawić, aby zawsze mieć go pod ręką.

Jest to produkt marki Ziaja – owoc granatu – peeling do skóry głowy, w 95 % kosmetyk pochodzenia naturalnego.  
 
Mamy tutaj m.in. aminokwasy, ceramidy, pha-kwas laktobionowy. 
Polecany jest dla suchej i łuszczącej się skóry głowy
Jest to 3 sposób opcji dbania o włosy, czyli pielęgnacja. Poprzednie dwa to mycie i kondycjonowanie. 
Jak w przypadku każdego tego typu kosmetyku jego zadaniem jest rzecz jasna oprócz oczyszczania skóry głowy również jej nawilżenie, ukojenie i odświeżenie.  
Aplikacja jest mega prosta: 
 
peeling nanosimy na suchą skórę głowy. Zostawiamy kosmetyk na 10-15 minut, wmasowujemy sobie go w skórę i aplikujemy pod ciepłą wodą. Następnie włosy i skórę głowy myjemy swoim ulubionym szamponem. I tyle.
Podoba mi się, że posiada taki, a nie inny aplikator z dziubkiem. Nie wyobrażam sobie wylewać go na dłoń z opakowania np. typu klik. 
 
Zdziwiła mnie nieco konsystencja. Tutaj spodziewałam się, że będzie gęsta, a tymczasem jest rzadka. Generalnie peeling się nie pieni. Na szczęście. Pachnie delikatnie i przyjemnie. Dobrze się spłukuje, nie obciąża włosów. Czuć oczyszczenie skóry głowy, jest jakby nieco hmm jakby to nazwać "lżej" - jeśli wiecie, co mam na myśli. Skóra nie swędzi, nie jest podrażniona. Ja nie mam nie wiadomo jakich wymagań co do tego typu kosmetyków. Zdzieraków nie lubię, nie lubię również, jak podrażniają skórę. Tutaj tego nie ma i brawo jak na naszą polską markę Ziaja. I jest wydajny. Używam go raz, czasem zdążą się, że i dwa razy w tygodniu i zupełnie wystarcza mi to. Tym bardziej, że prowadzimy remontowy tryb życia, więc kurz, szpachlą to codzienność w moich włosów. Ziaja daje radę.

1 komentarz:

Dziękuję Ci bardzo za Twój komentarz.