Lubię kosmetyki, które stosowane w komplecie z czasem przynoszą odpowiedni rezultat.

Dzisiaj będzie mowa o marce Biotaniqe, a konkretnie o Korean Beauty, czyli linii zainspirowanej koreańskimi rozwiązaniami, odwołującej się do tradycji wieloetapowego rytuału odżywczego.
Sekret tkwi w odpowiedniej kolejności stosowania produktów oraz ich zróżnicowaniu, aby każda nasza potrzeba została zaspokojona, a skóra twarzy zachowała młody i nieskazitelny wygląd.


Mowa jest tu o 5-ciu istotnych punktach:
1. nawodnieniu (odmładzająca esencja nawilżająca),
2. liftingu/odmłodzeniu (serum liftingujące),
3. aktywnej regeneracji / nawilżeniu (maseczki),
4. pielęgnacji okolic oczu (ujędrniający krem pod oczy),
5. rozświetleniu / odmłodzeniu (przeciwzmarszczkowy krem rozświetlający).


- pierwszy etap -

Za nawodnienie odpowiedzialna jest odmładzająca esencja nawilżająca. Jest to pierwszy krok w odżywczym rytuale pielęgnacji.


Jej celem jest przede wszystkim silne redukowanie oznak starzenia się skóry oraz głębokie nawilżenie cery. Zwiększa się wówczas możliwości regeneracji i odnowy. Intensywnie wygładza, rozświetla i uelastycznia skórę. Dzięki zawartości Koreańskiego Kwiatu Lotosu cera odzyskuje sprężystość i odpowiednie napięcie, staje się naturalnie promienna. 

Produkt wklepujemy delikatnie w oczyszczoną skórę. Pompka zdecydowanie ułatwia nam tutaj aplikację.

Buteleczka jest plastikowa, lekka i podręczna, a do wykorzystania mamy tutaj 30 ml. 


Esencja powodować ma lepszą chłonność substancji aktywnych w kolejnych etapach.

- drugi etap -

Następnie przechodzimy do liftingu / odmłodzenia.
W tym celu sięgamy po serum liftingujące


 Eliksir jest niczym koktajl młodości. Ma działać silnie odmładzająco.


Główny składnik, czyli filtrowany śluz ślimaka ma intensywnie wygładzać, ujędrniać i rozświetlać skórę. Ma poprawić się również jej koloryt. Ponadto działa także przeciwstarzeniowo.


Dodatkowym atutem jest również to, iż wzmacnia działanie anti-aging esencji, koncentrując się na działaniu liftingującym. 

- trzeci etap - 

W trzecim etapie rytuału piękna sięgamy po maseczki

Mamy dwa rodzaje: ujędrniającą maskę na tkaninie oraz aktywnie nawilżającą

Stosujemy je oczywiście po nałożeniu esencji i serum. W ten sposób zapobiegamy ulatnianiu się substancji aktywnych ze skóry. 

Ujędrniająca Maska stworzona została na naturalnej tkaninie. Jest ona oddychająca, hipoalergiczna . To połączenie 100 % bawełny z unikalnym, roślinnym Tencel® (roślinny jedwab).


W tym przypadku serwujemy sobie unikalny, odmładzający zabieg, po którym skóra staje się wyjątkowo elastyczna, gładka i ujędrniona. Fermentowane algi morskie to aktywny składnik działający intensywnie przeciwzmarszczkowo, pobudzający zdolność skóry do odzyskania młodzieńczej sprężystości poprzez wspomaganie naturalnej produkcji kolagenu.

Druga, aktywnie nawilżająca, to naprawdę istna bomba w postaci dużej dawki nawilżenia. 


Jest ona na bazie czystego soku aloesowego. A dobrze wiecie, że aloes ma świetne zastosowanie w kosmetologii,. Idealnie wygładza cerę, koi, chroni przed czynnikami zewnętrznymi i odżywia.

- czwarty etap -

Czwarty etap to ujędrniający krem pod oczy


Jego zadaniem jest oczywiście hamowanie oznak starzenia i zmęczenia wokół oczu. Po zastosowaniu ma rozjaśniać cienie pod oczami oraz przebarwienia, wyrównywać nieregularności skóry, redukować zmarszczki i linie.


Zawarty w nim wyciąg z perły sprawia, że skóra odzyskuje napięcie, staje się elastyczna, naturalnie rozświetlona i wygląda zdrowiej. Spojrzenie odzyskuje młody, świeży i promienny wygląd.

- piąty etap - 

W ostatnim etapie sięgamy po krem do twarzy

Do dyspozycji mamy go dwa rodzaje: 
1. ujędrniający krem,
2. przeciwzmarszczkowy krem rozświetlający. 

Ja mam ten drugi, przeciwzmarszczkowo-rozświetlający


Jest to krem, który aktywnie pielęgnuje skórę oraz lokuje w niej substancje z zastosowanych wcześniej kosmetyków, aby ich działanie było jeszcze bardziej efektywne. 


Tutaj głównym składnikiem jest fermentowany, czerwony żeń-szeń, który ma działać przeciwzmarszczkowo. Krem ma zadbać o młody, promienny wygląd skóry, upiększać ją wizualnie, rozświetlić oraz spowolnić procesy starzeniowe.


Postanowiłam opisać Wam działanie każdego kosmetyku z osobna.

- Odmładzająca esencja nawilżająca -
(Youth Hydrating Essence)


Ma bardzo lekką, delikatną formułę. Konsystencją przypomina mi trochę serum. Dwie pompki w zupełności wystarczają, aby pokryć kosmetykiem całą moją twarz. Zawartość biała, ale jakby lekko świecąca. Szybko się wchłania i o dziwo, jak na tego typu kosmetyk przystało, całkiem nieźle nawilża. Myślałam, że efekt będzie dużo słabszy. Może być fajną, lekką bazą pod makijaż. Czuć przyjemne wygładzenie. I faktycznie widać to rozświetlenie. Jest błysk, co bardzo mi się podoba. Szkoda, że produkt bardzo szybko się kończy.

- Serum liftingujące - 
(Lifting Serum)


Tutaj miałam największe obawy, że jest to jakieś oleiste, tłuste mazidło, z którym się nie polubię. Na szczęście się myliłam. Zawartość w pomarańczowym kolorze jest dość rzadka, spływa z palca, więc trzeba szybko aplikować. Skóra na twarzy błyskawicznie wchłania mi 3 pompki i nie pozostawia tłustego filmu. Wręcz przeciwnie, ponieważ od razu czuć lifting. Jest fajne napięcie, więc jak dla mnie obiecane przez producenta efekty są spełnione. Jako jedyne z całości jest bezzapachowe. Niestety jest również mało wydajne. Szybko się kończy.

- Maseczki -  

Jak się domyślacie, są już przeze mnie zużyte. Bardzo się ucieszyłam, że tego typu pozycja wchodzi w skład całego rytuału.

Tkanina w tych maseczkach jest dość mocna, więc podczas rozkładania nic mi się nie rozerwało. Idealnie dopasowuje się do kształtu twarzy, nie jest duża i nie musiałam w żadnym przypadku kombinować i ją przycinać. Obie maski nasączone są sporą ilością płynu. Na szczęście po nałożeniu na twarz nic nie spływa, ba, nawet powiem, że w samym opakowaniu pozostaje jej dużo. Ale dzięki temu dobrze przylega, nie zsuwa się, także w trakcie jej noszenia śmiało można wykonywać różne czynności

Wersję ujędrniającą używała moja mama. Dla niej tego płynu było jednak za dużo. Ale udało mi się ją namówić i z efektu była zadowolona. Skóra zrobiła się rześka, lekka i przyjemna w dotyku.


Ja natomiast sięgnęłam po bombę nawilżającą. Nie ma co się dziwić, ponieważ mam mega suchą skórę. Nie czułam pieczenia, wręcz bardzo wygodnie mi się z nią "nosiło". Płyn szybko się wchłonął, a 15 minut jeszcze szybciej poleciało. Po ściągnięciu zrobiło mi się... zimno. Dotykając ciepłą dłonią twarz przyznam się szczerze, że naprawdę była ona schłodzona. Jednak uczucie to szybko znika. Także bez obaw. I jakie nawilżenie - jestem pod wrażeniem. Nie musiałam nakładać dodatkowo żadnych kremów. Skóra stała się miękka i wygładzona.

O zmarszczkach nie będę się wypowiadać, ponieważ musiałabym te maski stosować nieco częściej, aby coś zauważyć, o ile używanie ich regularnie przynosi jakiekolwiek rezultaty.

- ujędrniający krem pod oczy -
(Firming Eye Creme)


Chyba najbardziej wydajny produkt, jaki kiedykolwiek miałam okazję używać pod oczy. Wklepuję go po małej kropelce. Tutaj muszę troszkę odczekać, nim się wchłonie i zacznie pracować z pozostały mi kosmetykami. Jest nieco gęstszy i bardziej treściwy. Fajnie się rozprowadza, zwłaszcza, że nakładaną ilość sami sobie regulujemy. Cieni pod oczami nie mam, więc tutaj się nie wypowiem, zaś w kwestii rozjaśnienia to jest ono bardzo minimalne. Zmarszczki jak były, tak są, także kosmetyk jest ok., ale bez cudów.

- Przeciwzmarszczkowy krem rozświetlający -


To wisienka na torcie przy całym rytuale. Jest treściwy, myślałam, że będzie lżejszy, jednak mi to jak najbardziej pasuje. Pięknie pachnie, delikatnie i w końcowym etapie daje super nawilżenie i wygładzenie. Zużyłam ciut więcej niż połowę (a mamy go 50 ml). Przy takiej ilości kosmetyków, nakładanych przed kremem naprawdę aplikuję małą jego ilość, która w zupełności wystarcza.

Zatem jakie są efekty rytuału piękna Korean Beauty w 5 krokach? 
Czy faktycznie uzyskujemy wszystko to, co Producent nam obiecuje?

Starałam się pilnować i stosować wszystkie te kosmetyki po kolei zgodnie z rytuałem piękna.

Moje ogólne wrażenie z użycia tych kosmetyków jest baaaardzo pozytywne. Dawno nie miałam tak świetnego zestawu.

Przede wszystkim nie miałam żadnych podrażnień. Czytałam opinie, że maski powodują pieczenie. Mnie to na szczęście ominęło. Swojej skórze dostarczyłam ogromną dawkę pielęgnacji. Obiecane nawilżenie uzyskałam w 100 %. Jest meeeeega gładka, miękka, taka pełna energii, aż miło dotknąć. Przebarwienia odeszły. Z takimi efektami człowiek zadowolony od razu młodnieje.

Najlepszą opcją jest zastosowanie całości. Wówczas będziecie widzieć różnicę. Kosmetyki te dostępne są na szczęście w drogeriach Rossmann. 

Na koniec ciekawostka: Biotaniqe Korean Beauty polecany jest również w jednym z majowych czasopism :)


25 komentarzy:

  1. Podoba mi się, że opisałaś każdy produkt i to, czego możemy po nim się spodziewać. Także uważam, że najlepiej się sprawdza używanie całej serii, krok po kroku. Muszę się chyba skusić. Moja cera od jakiegoś czasu robi się przesuszona, więc dodatkowe nawilżenie przed latem jak najbardziej jej się przyda.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To chyba jedna z niewielu recenzji na moim blogu napisana w takiej formie :) ale zależało mi na tym, aby przedstawić zalety stosowania całej linii, poniewaz jeden kosmetyk nie przyniesie takich fajnych rezultatow.

      Usuń
  2. Fajna recenzja i masa pracy!
    Markę Biotaniqe uwielbiam od pierwszych kosmetyków - tej serii nie testowałam ale jedną z maseczek mam właśnie nawet na twarzy :)
    Fajnie, że marki się rozwijają i podążają za trendami w pielęgnacji. Z pewnością przy promocjach będę polować na te kosmetyki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję 😘 to fakt, sporo pracy w tą recenzję włożyłam ale czułam, że tak musi być 🙂

      Usuń
  3. Kuszą mnie ich kosmetyki :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mnie również pieczenie ominęło. Mam wrażenie, że te produkty są lekkie i fajnie działają na moją skórę. Również korzystałam z całej serii i niebawem na moim blogu napiszę o moich odczuciach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Są lekkie i przyjemne i to mi się podoba. Wszystko fajnie się wchłania. Ciekawa jestem Twojej opinii 😍

      Usuń
  5. Ciekawi mnie ta linia kosmetyków. Mam w domu 2 ( maseczkę i serum ) i zastanawiam się nad dokupieniem całej reszty by zastosować pełną, wieloetapową pielęgnację.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja bym dobrała pozostałe kosmetyki. Naprawdę warto :)

      Usuń
  6. Ja jakoś mam opór do używania kosmetyków pod oczy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tą jedną pozycję zawsze można ominąć 😉

      Usuń
  7. Mam w zapasie kilka kosmetyków tej marki właśnie z tej linii. Muszą jeszcze poczekać aż skończę wcześniej otwarte produkty.

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo fajny taki rytuał , można poczuć się jak w spa i poprawić swój wygląd.

    OdpowiedzUsuń
  9. Przyznam, że nie przekonuje mnie ta marka. I nie kupuje ich w linie koreańską. Sekret moim zdaniem jest w składzie kosmetyków azjatyckich, a nie kolejnością ich stosowania :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a ja uważam, że kolejność jest ważna, ponieważ smarując się samym kremem nie miałam tak przyjemnej i gładkiej cery.

      Usuń
  10. bardzo fajna jest ta seria i choć nie miałam okazji przetestować całej tej linii to miałam kilka kosmetyków i dla mnie super.

    OdpowiedzUsuń
  11. Podoba mi się szata graficzna tych kosmetyków. Jest taka lekka i dziewczęca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jest ładna, to fakt, jednak mnie działanie zawsze najbardziej interesuje 😉

      Usuń
  12. Ta seria już jakiś czas temu wpadła mi w oko, myślę, że najwyższa pora wypróbować te kosmetyki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja polecam. Naprawdę jest to szczera recenzja, jak zawsze zresztą. Jakby mi nie odpowiadało to bym nie zachwalała 🙂

      Usuń
  13. muszę w końcu zakupić coś z tej serii :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Ale ciekawe te produkty! :) Chętnie poznałabym tą serie :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Bardzo ciekawa seria. Jestem ciekawa, jak by się sprawdziła na mojej skórze.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję Ci bardzo za Twój komentarz.