Lato to taka pora roku, kiedy odkładam makijaż twarzy często na bok. Nie ma dla mnie sensu nakładać ciężkich podkładów, ponieważ często zapychają mi pory, co nie wygląda zbyt efektownie i jest po prostu zbędne. Nie potrzebuję się "maskować", ponieważ opalenizna kryje mi wszelkie niedoskonałości. 

Strasznie ciekawa byłam kosmetyków Costasy - Lily Lolo. Minerałami jestem wręcz oczarowana, perfekcyjnie się u mnie sprawdzają. Zapewniają naturalny wygląd, na czym mi najbardziej zawsze zależy.

Także dziś będzie sporo treści, ale myślę, że warto przeczytać moją opinię.


O tej porze roku sięgam najczęściej po lekkie kremy BB.
Dlatego też skusiłam się na Lily Lolo BB Cream.


Krem jest typowo wegański, więc w składzie nie znajdziemy zbędnej chemii, czy też silikonów. Zawiera m.in. glicerynę, olej jojoba, olej z kiełków pszenicy, olej ze słodkich migdałów, olej arganowy, olej manuka, ekologiczny aloes i wiele innych pozytywnych składników.

AQUA, CAPRYLIC/CAPRIC TRIGLYCERIDE, GLYCERIN, COCO-CAPRYLATE, CETEARYL OLIVATE, SORBITAN OLIVATE, SIMMONDSIA CHINENSIS (JOJOBA) SEED OIL, TRITICUM VULGARE (WHEAT) GERM OIL, PRUNUS AMYGDALUS DULCIS (SWEET ALMOND) OIL, ARGANIA SPINOSA (ARGAN) KERNEL OIL, STEARIC ACID, CETYL ALCOHOL, GLYCERYL STEARATE, BORON NITRIDE, BENZYL ALCOHOL, PARFUM, SODIUM BENZOATE, POTASSIUM SORBATE, TOCOPHEROL, ALOE BARBADENSIS LEAF JUICE POWDER, LEPTOSPERMUM SCOPARIUM (MANUKA) OIL, PUNICA GRANATUM (POMEGRANATE) SEED OIL, DEHYDROACETIC ACID, HELIANTHUS ANNUUS (SUNFLOWER) SEED OIL, SODIUM HYALURONATE, LIMONENE, LINALOOL, BENZYL BENZOATE, BENZYL SALICYLATE, CI 77891 (TITANIUM DIOXIDE), CI 77491 (IRON OXIDE), CI 77492 (IRON OXIDE), CI 77499 (IRON OXIDE)



Do dyspozycji mamy trzy odcienie: Fair, Light oraz Medium.


Ja zdecydowanie wolałam ten po środku, Light, czyli ani nie za jasny, ale też i nie za ciemny. Chociaż na pierwszy rzut oka nieco się wystraszyłam, że mi nie podejdzie.



Nie oszukujmy się - niedoskonałości nim nie zakryjemy, ponieważ nie na tym kremy BB polegają. Chociaż są takie, które z tego typu problemem sobie doskonale radzą. Mi zależało na czymś zupełnie innym. Potrzebowałam takiego BB, który wyrówna mi koloryt twarzy na tyle minimalnie, że będzie to wręcz niezauważalne. W tej chwili w zupełności mi to wystarcza. Być może ciemniejsze odcienie pracują nieco inaczej na twarzy. U mnie, w przypadku Light, wszystko wtapia się z kolorem skóry. Przy opaleniźnie to świetny efekt. Jego formuła jest niezwykle lekka. Chłonność jest dobra, chociaż jak dla mnie zbyt szybko zastyga, więc trzeba go błyskawicznie rozprowadzać na twarzy, najlepiej punktowo. Stosowany solo, jak dla mnie, ma zbyt słabe nawilżenie. Jednak ja, ze względu na suchość skóry, nawet pod płynne podkłady nakładam delikatną warstwę kremu, w przeciwnym razie moja twarz wyglądałaby jak popękana skała.

Kiedy chcę uzyskać większe krycie, sięgam po podkład mineralny - Lily Lolo.

Miałam dylemat, na który powinnam się zdecydować. Odcieni jest ogrom. Przy wyborze kierowałam się przede wszystkim rodzajem cery, intensywnością karnacji oraz tonacją skóry. Na początku szukałam w tonacji neutralnej. Ale tutaj żądzą: żółty i różowy w równowadze. A z różem akurat nie jest mi po drodze.

Dlatego wzięłam podkład Warm Honey.


Akurat ten odcień już od dłuższego czasu świetnie mi się sprawdza. Wiem to, ponieważ posiadam dwa podkłady mineralne w tym kolorze, ale innych firm.Wydawać by się mogło, że miodowy odcień będzie zbyt żółty, ale jest on bardzo delikatny i ciepły.


Cechy charakterystyczne są następujące:
- posiada naturalny filtr przeciwsłoneczny SPF 15 (minimalny, ale zawsze to jakaś ochrona),
- nie zawiera drażniących substancji chemicznych, nanocząsteczek, parabenów, tlenochlorku bizmutu, talku, sztucznych barwinków, wypełniaczy, syntetycznych substancji zapachowych i konserwantów,
- może być używany przez wegetarian i wegan,
- jest bezzapachowy,
- jest wodooporny i niezwykle wydajny,
- posiada lekką, jedwabiście gładką konsystencję,
- dzięki możliwości aplikacji kilku warstw zapewnia doskonałe krycie, przy czym jednocześnie pozwala skórze oddychać.

Skład:
MICA, ZINC OXIDE [+/- CI 77891 (TITANIUM DIOXIDE), CI 77492 (IRON OXIDE), CI 77491 (IRON OXIDE), CI 77499 (IRON OXIDE)]. 

Podkład nakladałam oczywiście na krem BB, który traktuję tutaj jako bazę pod makijaż. Skóra musi być odpowiednio nawilżona, w przeciwnym razie kosmetyki mineralne nie będą prezentowały się zbyt dobrze. Oczywiście należy opracować sobie również technikę ich aplikacji. Nigdy nie próbowałam na mokro. Boję się, że będę "sztucznie" wyglądać. W przypadku skóry suchej, naczyniowej, wrażliwej, skłonnej do podrażnień, najlepiej jest aplikować podkład mineralny wykonując krótkie, posuwiste ruchy z góry na dół. Przy mieszanej i tłustej zaleca się wykonywać klasyczną formę, czyli ruchy koliste.

Mi wystarczyły dwie warstwy, aby uzyskać odpowiedni, nieprzesadzony makijaż (trzy spowodowałyby u mnie raczej efekt sztucznej maski). Nic mi się nie warzy, a co najważniejsze - nie podkreśla zmarszczek, nie wchodzi mi w załamania i nie "wpycha" się w pory. Skóra oddycha, nie jest obciążona, jak to często bywa z płynnymi podkładami.

Kosmetyki mineralne działają na moją cerę jak czekolada na poprawę humoru. Dosłownie. Nie mam wrażenia wysuszenia, zero podrażnień. Cera po stosowaniu minerałów jest zdecydowanie bardziej zadbana i zdrowa.

A co jest najlepsze do nakładania minerałów? 
Oczywiście odpowiedni pędzel.


Lepszego nie mogłam sobie wybrać, a mowa oczywiście o Super Kabuki - Lily Lolo. Mój poprzednik, kabuki marki Revlon już się kompletnie nie nadaje do użytku. Przyszła pora, aby go zastąpić.


Super Kabuki marki Lily Lolo wykonany jest z najlepszego gatunkowo syntetycznego włosia, które jest bardzo miękkie, dzięki czemu przyjemnie aplikuje się minerały. Przyznam się szczerze, że aż miło gościć godnego towarzysza w mojej kosmetyczce. Jest mały i zmieści się wszędzie, dzięki czemu mogę go nosić w torebce, poprawiając sobie makijaż tylko wtedy, kiedy zajdzie na to potrzeba.

A gdyby tak utrzymać makijaż na dłużej? 
Zaszalałam i wybrałam Makeup Mist.


To ostatni krok, by nasz make-up stał się jeszcze bardziej trwały i nieskazitelny.

Mowa oczywiście o mgiełce, przy pomocy której utrwalamy swój makijaż.
Skład jest bardzo fajny, nie mam do niego absolutnych zastrzeżeń. Najważniejsze to aloes i pantenol, które mają właściwości kojące, nawilżające oraz zatrzymujące wodę w skórze. Ponadto znajdziemy także ekstrakt z zielonej herbaty, który jest silnym antyoksydantem.

AQUA (WATER), GLYCERIN, PANTHENOL, POTASSIUM SORBATE, SODIUM BENZOATE, ALOE BARBADENSIS (ALOE VERA) LEAF JUICE POWDER, CITRUS PARADISI (GRAPEFRUIT) SEED EXTRACT, CITRIC ACID, LYCIUM CHINENSE (GOJI BERRY) FRUIT EXTRACT, PUNICA GRANATUM (POMEGRANATE) FRUIT EXTRACT, CAMELLIA SINENSIS (GREEN TEA) LEAF EXTRACT

Do dyspozycji mamy 50 ml, którą aplikujemy na twarz za pomocą atomizera. Najlepiej przed nałożeniem czegokoleiek na oczy (chociażby tusz), ponieważ wszystko może nam się najzwyczajniej rozmazać.

Atomizer mógłby rozpylać nieco delikatniej, jak prawdziwa mgiełka. Tymczasem troszkę "pryska", czego się bardzo obawiałam tuż po nałożeniu podkładu. Psiknęłam raz, z odległości większej niż 15 cm i czekałam, aż mi się wszystko rozpłynie i pojawią się plamy. A tu nic! Wszystko pięknie się wtapia i trzyma. Pozbywamy się "pudrowości", uzyskując naturalny efekt - tzw.  make-up bez make-up. Podoba mi się takie rozwiązanie.

Możemy używać go również w ciągu dnia, aby po prostu zwilżyć i odświeżyć twarz. Zwłaszcza teraz w te upały. Zapach jest dziwny, trudno mi go opisać, dla mnie mało wyczuwalny.

Podsumowując kosmetyki Lily Lolo, które Wam dziś przedstawiłam, użyłam m.in. idąc na wesele. Tańcowaliśmy do rana, będąc praktycznie cały czas w ruchu. Do tego w sali bez klimatyzacji! Wszystko perfekcyjnie trzymało mi się na twarzy przez 12 godzin bez ŻADNYCH, absolutnie żadnych poprawek.
Dla mnie to must-have w kosmetyczce. Czekam na zdjęcia z wesela. Jak już będą to tutaj dorzucę.

I z pewnością dokupię sobie jeszcze kilka innych kosmetyków, ponieważ są doskonałej jakości. Mam już nawet upatrzone, więc czas na zakupy.


Zapraszam również na fanpage oraz instagram firmy.

27 komentarzy:

  1. kosmetyki lily lolo są genialne, uwielbiam je i ze wszystkich a było ich wiele byłam i jestem zadowolona.

    OdpowiedzUsuń
  2. jeszcze nie używałam tych kosmetyków :D

    OdpowiedzUsuń
  3. No to 12 godzin zabawy bez klimy w takie upały to prawdziwy hard test:) Jestem w szoku, że makijaż potrafi się utrzymać bez żadnej poprawki. Brawa dla producenta za jakość, a ja muszę się wreszcie zacząć przerzucać się na minerały, bo z moją mieszaną cerą rzadko jaki kosmetyk daje sobie radę przez tak długi czas bez poprawek.

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham ten pędzelek mam go i jest mega milutki :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten Makeup Mist musze przyznac, ze mnie zainteresował *_*

    OdpowiedzUsuń
  6. Prócz mgiełka mam wszystko i jestem mega zadowolona. Jak dotąd kosmetyki Lily Lolo jeszcze nie nie zawiodły, a wręcz przeciwnie bardzo dobrze służą mi do dziś.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie używałam jeszcze tych kosmetyków, ale mam na nie ogromną ochotę od dłuższego czasu

    OdpowiedzUsuń
  8. Lubię produkty tej marki. Z podkładu i pędzla jestem bardzo zadowolona :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jestem ciekawa czy by się u mnie sprawdziły.

    OdpowiedzUsuń
  10. W ostatnim czasie sporo czytam o produktacj LL i recenzje są pozytywne. Czas osobiście poznać markę

    OdpowiedzUsuń
  11. Kuszą mnie ich produkty, oj kuszą :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Od jakiegoś czasu chcę przetestować osobiście tą markę a zwłaszcza krem bb i podkład :)
    Mgiełka brzmi fantastycznie ale pojemność 50ml i suma jednak mnie troszkę odrzuciły - nie jestem oszczędna w mgiełkach więc zbyt szybko bym zużyła.

    OdpowiedzUsuń
  13. Tych produktów używam właśnie teraz - latem i jestem bardzo zadowolona. Jestem wierną fanką tej marki i często sięgam po coraz to nowsze produkty.

    OdpowiedzUsuń
  14. Jestem w trakcie testowania produktów tej marki i bardzo mi się podobają :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie miałam kosmetyków tej marki, ale muszę w przyszłości przetestować jakiś produkt ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. muszę w końcu przetestować ich kosmetyki :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Cc mnie bardzo zaskoczył aplikatorem. Obstawialam zwykły odkrecany a tu nieźle zaskoczenie. Pedzel kabuki świetnie rozprowadza podklad

    OdpowiedzUsuń
  18. Uwielbiam minerały Lily Lollo :) Są rewelacyjne :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Wiele słyszałam o tych kosmetykach, ale póki co nie miałam z żadnym z nich styczności. Koniecznie muszę je wypróbować.

    OdpowiedzUsuń
  20. Ostatnio po raz pierwszy spotkałam się z produktami tej marki i muszę przyznać, że jestem na prawdę zachwycona tym jak fajnie działają :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Nie miałam ich jeszcze :)

    OdpowiedzUsuń
  22. innteresujace produkty tej marki :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  23. Jeszcze nie próbowałam tej marki a musze to zrobić koniecznie

    OdpowiedzUsuń
  24. Ja z Lily Lolo ostatnio dostałam korektor i maskarę. Korektora jeszcze nie stosowałam, ale tusz jest świetny. Super rozdziela rzęsy :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Myślę, że też niedługo sięgnę po tą markę. Bardzo ciekawią mnie ich kosmetyki i z jakiegoś powodu też to logo do mnie przemawia;D

    OdpowiedzUsuń
  26. Świetne kosmetyki. Od dawna mi się podobają ale nigdy nie mam okazji ich kupić.

    OdpowiedzUsuń
  27. Kosmetyki wyglądają bardzo elegancko i jestem pod wrażeniem ich wyglądu na skórze - prezentują się wyjątkowo dobrze. Wydaję się być łatwe w nałożeniu.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję Ci bardzo za Twój komentarz.