Kto uważnie czyta mojego bloga doskonale wie, że w kwestii demakijażu twarzy numerem 1 są dla mnie płyny micelarne. Kiedyś stosowałam także mleczka, i owszem – są ok., nie mam jakoś do nich zastrzeżeń, jednak zdecydowanie wygodniejszą opcją są dla mnie micele.
Nie trzymam się jakoś jednej konkretnej marki, lubię próbować wszelkie dla mnie nowości. Tym razem w moje ręce wpadła marka Resibo. Płyn micelarny (Micellar Cleansing Water - Resibo) zamówiłam sobie w sklepie Topestetic.
Tak się składa, że nie miałam dotąd okazji wypróbować kosmetyków tej firmy, także ochoczo podjęłam wyzwanie zwłaszcza, kiedy wyczytałam, że są to produkty w pełni naturalne.
W przypadku tego płynu kluczowymi składnikami są tutaj gliceryna (stoi już na 2 miejscu), sól kwasu mlekowego, roślinny propanediol, których zadaniem jest odpowiednie nawilżenie skóry. Wyciąg z szałwii lekarskiej polecany jest dla cery z niedoskonałościami. W przypadku płynu działać ma zatem przeciwzapalnie i antybakteryjnie. Na koniec dodam, że jest jeszcze d-panhenol (4 miejsce na liście składników) – jeden z moich ulubieńców, który ma koić skórę i łagodzić podrażnienia. Na szczęście nie znalazłam tutaj alkoholu, którego nie cierpię, ponieważ strasznie wysusza mi cerę.
To, co widziałam, a co teraz sprawdza się w moim przypadku w rzeczywistości, to fakt, że jak na Resibo przystało jest nie tylko naturalnie, ale też pięknie. Dominuje tutaj prostota, nie ma zbyt przesadnych etykiet, czy też wielkiego logo marki. Do tego plastikowa buteleczka wypełniona płynem schowana została w kartonowej tubie – nie ukrywam, że to dość niecodzienny pomysł.
Do dyspozycji mamy 150 ml. Jest to optymalna ilość, jednak tutaj dla mnie minusem jest pompka. W wielu innych przypadkach jestem jak najbardziej za takim rozwiązaniem, ale nie w przypadku płynów micelarnych. Zawartość znikała mi w oczach szybciej, niż mi się wydawało.
Jestem trochę rozczarowana, ponieważ efekty są bez zarzutu, zmywa makijaż, tusz, czy eyeliner. Do tego nie podrażnia twarzy, a tutaj ze względu na skład nie miałam wątpliwości. Jak na kosmetyk, po który sięgam codziennie i to w dużej ilości, tak tutaj cena jest dla mnie zdecydowanie zbyt wysoka. Szybko się kończy, a więc nie jest wydajny. Dozowanie zawartości w postaci pompki nie jest tutaj optymalnym rozwiązaniem, ale mimo wszystko cieszę się, że miałam okazję go wypróbować.
Jestem trochę rozczarowana, ponieważ efekty są bez zarzutu, zmywa makijaż, tusz, czy eyeliner. Do tego nie podrażnia twarzy, a tutaj ze względu na skład nie miałam wątpliwości. Jak na kosmetyk, po który sięgam codziennie i to w dużej ilości, tak tutaj cena jest dla mnie zdecydowanie zbyt wysoka. Szybko się kończy, a więc nie jest wydajny. Dozowanie zawartości w postaci pompki nie jest tutaj optymalnym rozwiązaniem, ale mimo wszystko cieszę się, że miałam okazję go wypróbować.
Znam markę z innych produktów i niby są ok, ale jakoś nie poczułam miłości.
OdpowiedzUsuńTeż zdecydowanie wolę płyny micelarne. Kiedyś używałam nagminnie mleczek, ale w przypadku używania kredek na linii wodnej ten demakijaż w ogóle się nie sprawdzał. Co do Resibo jako marki, to cenię c=za naturalne składy, ale na ten płyn raczej się nie skusze, gdyż jak na mnie cena zbyt wysoka. Aczkolwiek wiadomo, że za naturalny skład i jakość warto zapłacić więcej ;)
OdpowiedzUsuń