Witajcie Kochani w Nowym Roku. Mam nadzieję, że będzie on dla Wasi dla mnie bardziej łaskawy. 2021 przyniósł nam za dużo psikusów, ale mimo wszystko idziemy dalej. Plany jakieś tam w głowie są, nie mówię o nich głośno, żeby rzecz jasna nie zapeszyć. Mam tylko cichą nadzieje, że przestanie nam wreszcie wiać wiatr w oczy…

Dzisiaj, póki miałam wolną chwilę i chęci dokończyłam wreszcie trzeci tom Katarzyny Nowakowskiej pt. „Żądze”. Gdzie ta książka nie była. Począwszy od Międzyzdrojów, skończywszy na oddziale chemioterapii. Nosiłam ją wszędzie, żeby czytać, jednak nie zawsze miałam na to siłę.

Wracając do książki… Jak już wspominałam jest to trzecia i jednocześnie ostatnia część tuż po „Skandalu” i „Femme Fatale”, dlatego też z dużą ochotą sobie tą książkę zakupiłam.
Jak się domyślacie „Żądze” to kontynuacja życia Julii Widawskiej, które w końcu nie do końca było usłane różami. Zero wsparcia od najbliższych, do tego skandal związany z romansem z żonatym mężczyzną, James’em ,totalnie ją dobił. Na szczęście dziewczyna się nie poddaje, idzie dalej, aż powoli los zaczyna się jednak do niej uśmiechać. Otóż Gaspard, Francuzik, który znajomość z Julią rozpoczął od spraw biznesowych, postanowił zrobić krok do przodu i oświadczył się dziewczynie. Wychodzi na to, że wspólne budowanie hotelu wyszło obojgu na dobre.
„Tak. Gaspard zawładnął moim życiem., a ja całkowicie się temu poddałam. Otworzyłam się na niego, bo nasza względnie krótka znajomość przerodziła się w coś naprawdę wyjątkowego. […] Media oszalały na punkcie naszych zaręczyn. Nikt nie pamiętał o jakimś tam skandalu z brytyjskim arystokratą, a ja … też starałam się o nim zapomnieć. Rzuciłam się w wir wydarzeń, emocji i uczuć, który miał nas zaprowadzić prosto pod ołtarz”.
Dlatego w tej części autorka skupia się nie tylko na otwarciu hotelu, ale również na przygotowaniach do ślubu i samym ślubie, wielkiej ceremonii, które to miały zatrzeć ślady złych wspomnieć i dać szansę dla tych dwóch osób na lepsze życie. Wydawać by się mogło, że wszystko idzie zgodnie z planem do momentu, kiedy odzywa się przeszłość i pojawia się… nie kto inny, jak były kochanek, James, który jak się okazuje, jest nie tylko wspólnikiem jej przyszłego męża, ale też … przyjacielem. Jego obecność mąci w głowie przyszłych małżonków. Ja jaw wychodzi szereg innych sytuacji, które doskonale wplatają się w całość i dodają biegu akcji. Na szczęście to Julia dyktuje tutaj warunki i chociaż momentami się w tym wszystkim gubi, to jednak na końcu czeka na nią finał, którego się nie spodziewałam.
Czy Julia i Gaspard będą mieli szansę na wspólne życie?
Bardzo podobała mi się ta seria. Długo czekałam na finał, długo czytałam ostatnich 80 stron, ponieważ zdrowie mi nie pozwalało. Ale byłam tak ciekawa zakończenia, że wreszcie udało mi się dobrnąć do finału. I chociaż Julia była między młotem, a kowadłem, to jednak wreszcie w „Żądzach” wydoroślała i dopięła swego. Chociaż momentami ta jej uległość trochę mnie irytowała, to jednak bardzo pozytywnie ją odebrałam. Podobne odczucia mam co do Gasparda. Mimo, że to Francuz, typowy lekkoduch, któremu nie do końca kibicowałam, to jednak na końcu zmieniłam na jego temat zdanie. Chociaż zaliczył wpadkę, to zostało mu to wybaczone i szczęśliwie ułożył sobie życie. A James? Cóż… Nie wyszło mu… Choćby nie wiem jak się tłumaczył to i tak nie zdobył mojej aprobaty. Myślałam jednak, że nieco więcej namiesza, że będzie jakieś wielkie boom. Z drugiej strony trzymał się pewnej umowy, do której musiał się przyznać i suma summarum karma do niego wróciła.
Świetna książka, świetna seria, na której finał warto przebrnąć przez te trzy części. Zwłaszcza, że wciąga i czyta się bardzo szybko. Jak każdą książkę Kasi.
Dzisiaj, póki miałam wolną chwilę i chęci dokończyłam wreszcie trzeci tom Katarzyny Nowakowskiej pt. „Żądze”. Gdzie ta książka nie była. Począwszy od Międzyzdrojów, skończywszy na oddziale chemioterapii. Nosiłam ją wszędzie, żeby czytać, jednak nie zawsze miałam na to siłę.
Wracając do książki… Jak już wspominałam jest to trzecia i jednocześnie ostatnia część tuż po „Skandalu” i „Femme Fatale”, dlatego też z dużą ochotą sobie tą książkę zakupiłam.
Jak się domyślacie „Żądze” to kontynuacja życia Julii Widawskiej, które w końcu nie do końca było usłane różami. Zero wsparcia od najbliższych, do tego skandal związany z romansem z żonatym mężczyzną, James’em ,totalnie ją dobił. Na szczęście dziewczyna się nie poddaje, idzie dalej, aż powoli los zaczyna się jednak do niej uśmiechać. Otóż Gaspard, Francuzik, który znajomość z Julią rozpoczął od spraw biznesowych, postanowił zrobić krok do przodu i oświadczył się dziewczynie. Wychodzi na to, że wspólne budowanie hotelu wyszło obojgu na dobre.
„Tak. Gaspard zawładnął moim życiem., a ja całkowicie się temu poddałam. Otworzyłam się na niego, bo nasza względnie krótka znajomość przerodziła się w coś naprawdę wyjątkowego. […] Media oszalały na punkcie naszych zaręczyn. Nikt nie pamiętał o jakimś tam skandalu z brytyjskim arystokratą, a ja … też starałam się o nim zapomnieć. Rzuciłam się w wir wydarzeń, emocji i uczuć, który miał nas zaprowadzić prosto pod ołtarz”.
Dlatego w tej części autorka skupia się nie tylko na otwarciu hotelu, ale również na przygotowaniach do ślubu i samym ślubie, wielkiej ceremonii, które to miały zatrzeć ślady złych wspomnieć i dać szansę dla tych dwóch osób na lepsze życie. Wydawać by się mogło, że wszystko idzie zgodnie z planem do momentu, kiedy odzywa się przeszłość i pojawia się… nie kto inny, jak były kochanek, James, który jak się okazuje, jest nie tylko wspólnikiem jej przyszłego męża, ale też … przyjacielem. Jego obecność mąci w głowie przyszłych małżonków. Ja jaw wychodzi szereg innych sytuacji, które doskonale wplatają się w całość i dodają biegu akcji. Na szczęście to Julia dyktuje tutaj warunki i chociaż momentami się w tym wszystkim gubi, to jednak na końcu czeka na nią finał, którego się nie spodziewałam.
Czy Julia i Gaspard będą mieli szansę na wspólne życie?
Bardzo podobała mi się ta seria. Długo czekałam na finał, długo czytałam ostatnich 80 stron, ponieważ zdrowie mi nie pozwalało. Ale byłam tak ciekawa zakończenia, że wreszcie udało mi się dobrnąć do finału. I chociaż Julia była między młotem, a kowadłem, to jednak wreszcie w „Żądzach” wydoroślała i dopięła swego. Chociaż momentami ta jej uległość trochę mnie irytowała, to jednak bardzo pozytywnie ją odebrałam. Podobne odczucia mam co do Gasparda. Mimo, że to Francuz, typowy lekkoduch, któremu nie do końca kibicowałam, to jednak na końcu zmieniłam na jego temat zdanie. Chociaż zaliczył wpadkę, to zostało mu to wybaczone i szczęśliwie ułożył sobie życie. A James? Cóż… Nie wyszło mu… Choćby nie wiem jak się tłumaczył to i tak nie zdobył mojej aprobaty. Myślałam jednak, że nieco więcej namiesza, że będzie jakieś wielkie boom. Z drugiej strony trzymał się pewnej umowy, do której musiał się przyznać i suma summarum karma do niego wróciła.
Świetna książka, świetna seria, na której finał warto przebrnąć przez te trzy części. Zwłaszcza, że wciąga i czyta się bardzo szybko. Jak każdą książkę Kasi.
Okładka tej książki jest tak piękna, że aż się prosi, aby zabrac ją do domu i przeczytać.
OdpowiedzUsuń---------------------------------------
https://domiuroda.pl/pl/p/Zestaw-peeling-cukrowy-z-lawa-antycellulitowy-balsam-do-ciala-maska-4-w-1-GRATIS/1251