10/04/2023 01:41:00 PM
Bielenda Eco Nature - tonizująca nawilżająco-kojąca woda (śliwka kakadu + jaśmin + mango)
Słuchajcie wstyd się przyznać, ale dopiero od 2 czy 3 lat zaczęłam sięgać po wody tonizujące / hydrolaty do twarzy. Proces ten intensywnie wprowadziłam zwłaszcza rok temu. Tuż przed wakacjami.
Powód był prosty i jednoznaczny: tylko dlatego to zrobiłam, ponieważ byłam wtedy po chemioterapii, a jeszcze w trakcie radiologii. Musiałam unikać słońca. Zero basenu. Zero kąpieli. Promienie słoneczne jeszcze bardziej mnie "paliły". I przede wszystkim trzeba było nawadniać skórę, która w moim przypadku od zawsze była sucha, ale w tamtym okresie to był dosłownie hard-core. Tym bardziej twarz była narażona na te upały.
Powód był prosty i jednoznaczny: tylko dlatego to zrobiłam, ponieważ byłam wtedy po chemioterapii, a jeszcze w trakcie radiologii. Musiałam unikać słońca. Zero basenu. Zero kąpieli. Promienie słoneczne jeszcze bardziej mnie "paliły". I przede wszystkim trzeba było nawadniać skórę, która w moim przypadku od zawsze była sucha, ale w tamtym okresie to był dosłownie hard-core. Tym bardziej twarz była narażona na te upały.
Skutki leczenia były niczym niekończąca się lista, z którą do dzisiaj się zmagam. Pierwsze symptomy widoczne były na zewnątrz. Byłam blada jak ściana. Cera potrzebowała nie tylko ogromnej dawki nawilżenia, ale i wody. Byłam sucha jak wiór. Musiałam szukać rozwiązań.
Wówczas najlepiej sprawdziły się u mnie nie tylko specjalistyczne kremy robione pod moje potrzeby, na zamówienie, typowo apteczne (miałam ich 3: do ciała, twarzy i na poparzenia po radioterapii). W międzyczasie zaczęłam sobie eksperymentować. W jednym z boxów Pure Beauty była pewna woda tonizująca. Ona zrobiła robotę. Tuż po umyciu twarzy utrzymywała odpowiednie PH,więc nie musiałam wklepywać tony kremu. I tak właśnie trzymam się tego do dzisiaj...
Dlatego będę polecać wody tonizujące. I jak zobaczyłam kolejną w boxie Pure Beauty VIBRANT CHARM, to się bardzo ucieszyłam. Tym bardziej, że jest ona z serii Bielenda ECO NATURE.
Przede wszystkim 99% to sama natura. Może i się powtarzam, ale to ważne, co stosujemy i czym zapychamy sobie skórę.
Receptura tejże wody wzbogacona została o następujące, dobroczynne składniki:
- mango posiadające silne właściwości nawilżające naskórek,
- śliwka kakadu, pełniąca rolę antyoksydantu, rozświetlając i wspierając elastyczność naskórka,
- śliwka kakadu, pełniąca rolę antyoksydantu, rozświetlając i wspierając elastyczność naskórka,
- jaśmin, który doskonale zarówno zmiękcza jak i koi skórę.
Tutaj do dyspozycji mamy plastikową buteleczkę, typową z tej serii, jeśli chodzi o grafikę. Wyposażona jest w doskonałą pompkę, wydobywającą zawartość w postaci rozpylonej, delikatnej i przyjemnej mgiełki. 200 ml to wystarczająca do wykorzystania ilość.
Mgiełka ta ma genialny atomizer. Jest to ogromny plus, ponieważ dzięki niemu równomiernie wydobywa się ona delikatna jak chmurka. W efekcie owocowy zapach ląduje na twarzy od razu ją kojąc i odpowiednio nawilżając. Nie ma uczucia ściągnięcia. Nie miałam również żadnych podrażnień. Świetnie sprawdzi się np. przed nałożeniem maseczki. Polecam zwłaszcza tym osobom, które mają wrażliwą i suchą cerę.Ta woda to pierwszy etap po oczyszczeniu twarzy. Ja tak czy siak po jakimś czasie muszę nałożyć sobie krem.
Jest wydajna, jednak należy pamiętać o tym, że mamy dość krótki termin ważności, a mianowicie 3 miesiące.
Też polubiłam tę mgiełkę. Ładnie pachnie, nie za mocno i nie za delikatnie. Atomizer też uważam za plus, bo taka właśnie mgiełka jak mówisz się robi :)
OdpowiedzUsuńTen atomizer robi robotę, leci taka przyjemna, delikatna płachta mgielna ❤️
Usuń