4/28/2018 03:45:00 PM
Ratunek na przesuszoną skórę - Bioderma Atoderm krem natłuszczający do twarzy i ciała oraz balsam do ust drogeriamanada.pl - recenzja
Kto śledzi i dokładnie czyta moje recenzje już wie, że zazwyczaj wyszukuje dla siebie takich kosmetyków, które dadzą mi dużą dawkę nawilżenia. DUŻĄ. Na tym mi najbardziej zależy, ze względu na typ skóry. Ubolewam trochę nad tym, że jestem typowym "sucharkiem". Na szczęście mamy takie czasy, a nie inne i cieszę się, że w sprzedaży jest mnóstwo pozycji idealnych dla mnie.
Poszukiwania moje rozpoczęłam od pewnej drogerii:
Poszukiwania moje rozpoczęłam od pewnej drogerii:
Postanowiłam tym razem sięgnąć po produkty firmy:
Jest to Atoderm Creme (krem wzmacniający, natłuszczający i nawilżający) oraz Atoderm Lip Balm (balsam do ust odżywczy i regenerujący).
Jest to Atoderm Creme (krem wzmacniający, natłuszczający i nawilżający) oraz Atoderm Lip Balm (balsam do ust odżywczy i regenerujący).
Zacznę może od Bioderma Atoderm Creme.
Dla kogo i w jakim celu go stosować?
Jest to kosmetyk typu 2w1, ponieważ możemy stosować go zarówno jako balsam do ciała, jak i również krem do twarzy.
Przeznaczony jest głównie dla skóry suchej, wrażliwej, atopowej i skłonnej do podrażnień. W związku z tym jego zadaniem jest wzmocnienie, natłuszczenie oraz duża dawka nawilżenia dla skóry, która wykazuje bardzo silne tendencje do wysuszania. Delikatnie natłuszcza, tworząc tym samym na jej powierzchni ochronny film. I on zmierza do efektu, ponieważ dzięki temu zmniejsza podatność skóry na podrażnienia. Przynosi ulgę w takich dolegliwościach, jak pieczenie, świąd i łuszczenie się.
Skład:
W składzie można by było dopatrzeć się pewnych rzeczy, które nie każdemu przypadną do gustu, zresztą spójrzcie sami:
Aqua/Water/Eau, Mineral Oil (Paraffinum Liquidum), Glyce Rin, Cetearyl Isononanoate, Glyceryl Stearate, Peg-100 Ste Arate, Myreth-3 Myristate, Steareth-21, Tocopheryl Acetate, Mannitol, Xylitol, Rhamnose, Fructooligosaccharides, La Minaria Ochroleuca Extract, Cyclopentasiloxane, CycloheXasiloxane, Triethanolamine, Cetyl Alcohol, Palmitic Acid, Stearic Acid, Acrylates/C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Caprylic/Capric Triglyceride, Disodium Edta, Phenoxyethanol, Chlorphenesin, Sodium Hydroxide
Dlaczego zdecydowałam się na ten właśnie krem?
Jest sporo zalet.
Wygodne, duże opakowanie z zawartością 500 ml, wyposażone w pompkę, może niektórych zrazić. Dla nas jest to odpowiednia ilość. Do tego mamy również zabezpieczenie w postaci stoperka, który świetnie sprawdzi się podczas wyjazdów. Nie wyrzuciłam go, schowałam, ponieważ na 100 % się przyda. Wizualnie szału nie ma. Etykieta, znajdująca się z tyłu opakowania, na szczęście jest w języku polskim.
Jest on typowo "rodzinny", przeznaczony nie tylko dla dorosłych i dzieci. Ograniczona ilość składników aktywnych gwarantuje tolerancję przy wrażliwych skórach, dlatego bez obaw możemy go przeznaczyć również dla niemowląt.
Moja opinia:
Jest doskonały dla osób, preferujących bogate i gęste konsystencje. Chociaż wydaje mi się, że do twarzy jest zbyt toporny (ciężki), a do tego cera bardzo długo nam się później świeci. Obawiam się, że ta gęstość zapycha również za mocno pory. Dlatego ja, jak i reszta domowników, stosujemy go zazwyczaj na ciało.
Sprawdzi się nie tylko w okresie zimowym, ale także latem, w upały, dając nam natychmiastowe, genialne ukojenie. Zacieram już ręce, ponieważ ZAWSZE po pierwszym opalaniu skóra na całym ciele mnie swędzi i pojawiają się przebarwienia. Myślę, że w tej sytuacji Atoderm Creme się sprawdzi. A do tego jest niezwykle wydajny. W naszym domu gości od około miesiąca i nawet połowa nie została jeszcze zużyta. Ze względu na swoją konsystencje przywraca nam komfort na bardzo długo. Po pierwszym użyciu nie czuje złuszczenia. Śmiało mogę wręcz stwierdzić, że nawilżenie jest tutaj na najwyższym poziomie. Czuje wzmocnienie i odżywienie. Niestety z chłonnością idzie pod górkę. Kilka minut należy odczekać, nim całość wsiąknie w ciało. Nie bez powodu jest przeznaczenie. Użycie ma mieć efekt! I uważam, że czasami warto się poświecić. Polecam stosować go tuż chociażby po depilacji. Kosmetyk jest bezzapachowy, jednak ja nie zaliczam tego do wad. Przyzwyczaiłam się do takich produktów.
Skład:
W składzie można by było dopatrzeć się pewnych rzeczy, które nie każdemu przypadną do gustu, zresztą spójrzcie sami:
Aqua/Water/Eau, Mineral Oil (Paraffinum Liquidum), Glyce Rin, Cetearyl Isononanoate, Glyceryl Stearate, Peg-100 Ste Arate, Myreth-3 Myristate, Steareth-21, Tocopheryl Acetate, Mannitol, Xylitol, Rhamnose, Fructooligosaccharides, La Minaria Ochroleuca Extract, Cyclopentasiloxane, CycloheXasiloxane, Triethanolamine, Cetyl Alcohol, Palmitic Acid, Stearic Acid, Acrylates/C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Caprylic/Capric Triglyceride, Disodium Edta, Phenoxyethanol, Chlorphenesin, Sodium Hydroxide
Dlaczego zdecydowałam się na ten właśnie krem?
Jest sporo zalet.
Wygodne, duże opakowanie z zawartością 500 ml, wyposażone w pompkę, może niektórych zrazić. Dla nas jest to odpowiednia ilość. Do tego mamy również zabezpieczenie w postaci stoperka, który świetnie sprawdzi się podczas wyjazdów. Nie wyrzuciłam go, schowałam, ponieważ na 100 % się przyda. Wizualnie szału nie ma. Etykieta, znajdująca się z tyłu opakowania, na szczęście jest w języku polskim.
Jest on typowo "rodzinny", przeznaczony nie tylko dla dorosłych i dzieci. Ograniczona ilość składników aktywnych gwarantuje tolerancję przy wrażliwych skórach, dlatego bez obaw możemy go przeznaczyć również dla niemowląt.
Moja opinia:
Jest doskonały dla osób, preferujących bogate i gęste konsystencje. Chociaż wydaje mi się, że do twarzy jest zbyt toporny (ciężki), a do tego cera bardzo długo nam się później świeci. Obawiam się, że ta gęstość zapycha również za mocno pory. Dlatego ja, jak i reszta domowników, stosujemy go zazwyczaj na ciało.
Sprawdzi się nie tylko w okresie zimowym, ale także latem, w upały, dając nam natychmiastowe, genialne ukojenie. Zacieram już ręce, ponieważ ZAWSZE po pierwszym opalaniu skóra na całym ciele mnie swędzi i pojawiają się przebarwienia. Myślę, że w tej sytuacji Atoderm Creme się sprawdzi. A do tego jest niezwykle wydajny. W naszym domu gości od około miesiąca i nawet połowa nie została jeszcze zużyta. Ze względu na swoją konsystencje przywraca nam komfort na bardzo długo. Po pierwszym użyciu nie czuje złuszczenia. Śmiało mogę wręcz stwierdzić, że nawilżenie jest tutaj na najwyższym poziomie. Czuje wzmocnienie i odżywienie. Niestety z chłonnością idzie pod górkę. Kilka minut należy odczekać, nim całość wsiąknie w ciało. Nie bez powodu jest przeznaczenie. Użycie ma mieć efekt! I uważam, że czasami warto się poświecić. Polecam stosować go tuż chociażby po depilacji. Kosmetyk jest bezzapachowy, jednak ja nie zaliczam tego do wad. Przyzwyczaiłam się do takich produktów.
Dodatkowo w okresie zimowym zaopatrzyłam się w BIODERMA Atoderm Lip.
Jest to odżywczy i regenerujący balsam do wysuszonych i spierzchniętych ust. Jego zadaniem jest skutecznie i szybko odbudowywać popękaną i wysuszoną skórę ust.
Ze względu na dużą ilość parafiny daję mu minusa.
PARAFFINUM LIQUIDUM/MINERAL OIL/HUILE MINERALE, PARAFFIN, CERA MICROCRISTALLINA/MICROCRYSTALLINE WAX/CIRE MICROCRISTALLINE, CYCLOMETHICONE, CAPRYLIC/CAPRIC TRIGLYCERIDE, HYDROGENATED POLYISOBUTENE, BUTYROSPERMUM PARKII (SHEA BUTTER), OZOKERITE, PERSEA GRATISSIMA (AVOCADO) OIL UNSAPONIFIABLES, CYCLOPENTASILOXANE, LAMINARIA OCHROLEUCA EXTRACT, ETHYLENE/PROPYLENE/STYRENE COPOLYMER, STEARALKONIUM HECTORITE, BUTYLENE/ETHYLENE/STYRENE COPOLYMER, PROPYLENE CARBONATE, BHT. [BI 585V1]
Produkt otrzymujemy w kartonowym opakowaniu. Znajdująca się z tyłu etykieta w języku polskim przekazuje nam wszystkie niezbędne informacje. Zaś w środku mamy wygodną w aplikacji tubkę. Jest ścięty dziubek, przez co stosowanie jest bardzo praktyczne.
Jest to bezbarwny i bezzapachowy balsam o zawartości 15 ml. Nie posiada również żadnego smaku, więc mam pewność, że go nie zjem. Niewiele produktu trzeba wycisnąć, żeby cieszyć się jego odpowiednią ilością. Posiada konsystencję wazeliny. Na ustach widać tylko delikatną, przezroczystą poświatę.
Składniki aktywne to masło shea, olejek awokado, oraz wyciąg z Laminaria Ochroleuca. Takie połączenie przynosi ulgę zniszczonym i podrażnionym ustom. Po zastosowaniu są one miękkie i elastyczne. Niestety trzeba go stosować regularnie, ponieważ nie czułam nawilżenia przez cały czas. Na szczęście się nie klei, ale bardzo szybko wsiąka. Ogólnie polecam, chociaż ta parafina odrzuca.
Z tej serii interesuje mnie jeszcze żel oczyszczający i natłuszczający, więc zakupię i powrócę do Was z jego recenzją. Skład opisywanych kosmetyków mnie wprawdzie nie porwał, ze względu na parafinę... Mam nieco mieszane uczucia ... Szkoda. Ale nie mówię NIE.