Odkąd poznałam Lily Lolo nie mogę się oprzeć, aby co jakiś czas nie zaopatrzyć się w coś nowego. Kosmetykami do makijażu nie czuję się „obciążona”, zaś lekki krem do twarzy, który jeszcze posiadam, doskonale się wchłania i nawilża.
No więc jak tu zakończyć przygodę z Lily Lolo, jeśli jest jeszcze tyle świetnych pozycji do odkrycia?
Jakiś czas temu domówiłam sobie kilka rzeczy, które chciałabym Wam dzisiaj zaprezentować.
W domu posiadam dwa zestawy pędzli i w zupełności mi to wystarczy. Ale do kosmetyków Lily Lolo postanowiłam je sobie specjalnie skompletować.
Potrzebowałam nieco większego, bardziej wygodnego, dobrego pędzla do pudru.
Na szczęście takowy jest w ofercie, więc się skusiłam i zamówiłam.
Pędzel Powder Brush wizualnie wygląda bardzo charakterystycznie jak przystało na kosmetyki tej marki. Rączka wykonana jest z drewna, do tego w moim ulubionym, białym kolorze. Widnieje na niej jedynie minimalistyczna nazwa firmy, zaś z tyłu przeznaczenie pędzla (w tym przypadku "Powder").
Nie jest on duży, mierzy jedyne 9 cm.
Wykonany jest z naturalnego włosia, które jest niesamowicie miękkie. Praca z takim pędzlem jest bardzo przyjemna, zwłaszcza, jeśli chodzi o nakładanie tych sypkich, mineralnych pudrów.
Cieszę się, że jest w moim posiadaniu. Skuszę się jeszcze na jeden do różu i będę miała wszystkie, które na co dzień są dla mnie niezbędne. Idealnie komponują się z kosmetykami.
Apropo różu… Kiedy zobaczyłam podwójny prasowany róż do policzków o tajemniczej nazwie „Coralista” stwierdziłam, że muszę go mieć.
Paletka jest niewielka, lekka, a co dla mnie również jest sprawą istotną – wyposażona jest w lusterko.
Dlaczego zdecydowałam się akurat na ten właśnie kosmetyk?
Ponieważ daje on wiele możliwości.
Paleta składa się z dwóch części: różu i rozświetlacza.
Koralowy róż ma bardzo delikatny, różowy odcień (niby brzoskwiniowy, ale ja na szczęście go na sobie nie widzę). Dzięki niemu możemy podkreślić sobie policzki. Kolor możemy stopniować dokładając oczywiście kolejne warstwy, jednak mi jedno „muśnięcie” pędzlem wystarcza. Wyglądam wtedy bardziej naturalnie.
Rozświetlacz zaś możemy używać w dwojaki sposób: solo, tudzież podkreślić nim koralowe policzki, które uzyskają efekt delikatnego, fajnego blasku. Po rozświetlacze często nie sięgam, jednak w takim połączeniu bardzo mi się on podoba.
Kolejne dwie pozycje to już korektory.
Jeden prasowany, zaś drugi sypki.
Jeden prasowany, zaś drugi sypki.
Prasowany korektor dostępny jest akurat w dwóch niewykrywalnych kolorach. Stworzone zostały do kamuflażu różnych niechcianych niedoskonałości, jak chociażby przebarwienia, zaczerwienienia, trądzik lub też do rozjaśnienia sobie okolic oczu.
Mój wybór padł na korektor Pistachio o delikatnym, zielonkawym odcieniu. Zdecydowałam się na niego dlatego, aby moje zaczerwienienia stały się nieco mniej widoczne.
Nie będę ukrywać, że niechciane przeze mnie przebarwienia, które lubią sobie bywać, czy też nawet gorszy dzień, lub spadek formy odbija się niestety na wyglądzie twarzy. Skoro mam taką opcję ukryć pewne rzeczy, to warto z tego skorzystać.
I faktycznie to małe cudo daje fenomenalne efekty. Po aplikacji podkładu mniejszym pędzlem nakładam bardzo małą ilość dookoła oczu. Od razu widać różnicę.
Nie tylko ukrywa pewne mankamenty, ale też lekko rozjaśnia. Ta delikatna zieleń wtapia się w kolor naszej skóry, absolutnie nie widać, że mamy na sobie korektor.
Warto więc w niego zainwestować. Cieszę się, że mogę ukryć niedoskonałości w sekundę i w tak banalny sposób. Bardzo wygodnie się z nim pracuje. Wolę taką formę korektorów, niż te w płynnej postaci.
Drugi zaś to już sypki, matowy, mineralny korektor Blush Away, którego zadaniem jest tuszowanie popękanych naczynek, rumienia oraz zaczerwienień spowodowanych trądzikiem różowatym lub nadmierną ekspozycją na słońcu.
Nie tylko ukrywa pewne mankamenty, ale też lekko rozjaśnia. Ta delikatna zieleń wtapia się w kolor naszej skóry, absolutnie nie widać, że mamy na sobie korektor.
Warto więc w niego zainwestować. Cieszę się, że mogę ukryć niedoskonałości w sekundę i w tak banalny sposób. Bardzo wygodnie się z nim pracuje. Wolę taką formę korektorów, niż te w płynnej postaci.
Drugi zaś to już sypki, matowy, mineralny korektor Blush Away, którego zadaniem jest tuszowanie popękanych naczynek, rumienia oraz zaczerwienień spowodowanych trądzikiem różowatym lub nadmierną ekspozycją na słońcu.
Wizualnie wygląda identycznie, jak ten prasowany, jedynie jego zawartość się różni, ponieważ jest on w postaci sypkiej.
Zabarwienie jest również zielone, chociaż słabo to na zdjęciach widać.
Po zastosowaniu daje efekt naturalnego, matowego kamuflażu. Skóra jest przyjemnie gładka, co mnie miło tutaj zaskoczyło. Aczkolwiek ten mat w tej chwili nie jest mi tak potrzebny, więc nie sięgam po ten korektor zbyt często. Latem natomiast szybko do niego powrócę.
Wszystkie te kosmetyki świetnie się u mnie sprawdzają. Zasługą jest tutaj fakt, że są to produkty w 100% naturalne. Oczywiście i róż i korektory nakładamy z umiarem, ponieważ bardzo szybko możemy przesadzić i sztucznie wyglądać.
Całą ofertę znajdziecie na stronie costasy.pl - Lily Lolo. Warto tam zaglądać. Ja na pocztę e-mail często dostaję wiadomości dotyczące promocji na dane kosmetyki. Ostatnio właśnie podkład mineralny był o 15 % tańszy.
Całą ofertę znajdziecie na stronie costasy.pl - Lily Lolo. Warto tam zaglądać. Ja na pocztę e-mail często dostaję wiadomości dotyczące promocji na dane kosmetyki. Ostatnio właśnie podkład mineralny był o 15 % tańszy.
Uwielbiam produkty LilyLolo - pędzli mam już prawie cały zestaw, uwielbiam i chwalę. Rozświetlacz jest genialny i mega wydajny. Tego duetu nie mam w swojej kolekcji ale mnie zaciekawiłaś i chyba się skuszę.
OdpowiedzUsuńJa wciąż się nie zdecydowałam na zakup produktów z ich oferty. Mają tego tyle, że chciałabym wszystko, Ale niestety mój portfel nie ma takich funduszy. Bardzo podoba mi się ten prasowany korektor. Przydałoby się zamaskować sińce pod oczami :)
OdpowiedzUsuńZnam markę, ale niestety nie miałam okazji poznać jej bliżej. Wspaniała recenzja, bardzo zachęcająca i w dodatku cudowne zdjęcia! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło ♡
Marka ma świetne produkty :)
OdpowiedzUsuńuwielbiam to duo, miałam je, i kocham też zestaw bronzer rozświetlacz, kosmetyki lily lolo są genialne
OdpowiedzUsuńCudnie się prezentują, tak delikatnie :)
OdpowiedzUsuńLubię ich kosmetyki :)
OdpowiedzUsuńMam inny odcień różu, ale jest tak genialny, że nie zamienię go na żaden inny :)
OdpowiedzUsuńNiestety, nie posiadam żadnego z tych kosmetyków, ale jestem ich bardzo ciekawa. Na pewno są alternatywa dla tradycyjnych produktów do makijażu.
OdpowiedzUsuńMarkę znam bardzo dobrze i uwielbiam wszystkie jej produkty. Ale takiego pędzla jeszcze od nich mi brakuje. Muszę zamówić następnym razem. :)
OdpowiedzUsuńZnam marke bardzo dobrze. Lubię bardz super kabuki jest idealny do nakładania pudru
OdpowiedzUsuńBardzo dobra marka mająca zarówno świetne kosmetyki jak i pędzle :)
OdpowiedzUsuńlubię kosmetyki z tej firmy i chętnie sięgam. :)
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać wypróbowania tych kosmetyków.
OdpowiedzUsuńUwielbiam kosmetyki Lily Lolo. Każdy po który sięgam okazuje sie być hitem :)
OdpowiedzUsuńTen sypki korektor mam w kosmetyczce :) Przydaje się na punktowe zakrycie ale ta paletka mnie zaciekawiła i chyba po nią sięgnę!
OdpowiedzUsuńMam korektor Blush Away i miałam "Coralistę". Obydwa bardzo przypadły mi do gustu. W ogóle lubię Lily Lolo. Moja ulubiona marka mineralna. :-)
OdpowiedzUsuńPędzel i duo z różem wygląda cudownie! Brałabym :D
OdpowiedzUsuńprodukty od lily lolo od dawna mnie zachwycają :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam ich produkty. Używając ich nie czuje się jakbym miała "tapetę", a moja skóra spokojnie oddycha.
OdpowiedzUsuń