Po raz kolejny sięgnęliśmy po pozycję książkową wydawnictwa Skrzat

Do tej pory każda nam się podobała, dlatego po raz kolejny, bez namawiania, bardzo chętnie usiadłam z dziećmi, aby przeczytać im "Jak zrozumieć Chrumaka" i wejść do świata tych, którzy myślą inaczej...


Autorką jest Pani Elżbieta Jodko-Kula. Jest ona  absolwentką Wyższej Szkoły Pedagogiki Specjalnej i studium socjoterapii. Od ponad 30 lat pracuje jako pedagog w jednej z podwarszawskich szkół. Dlatego też historie przedstawione w książce powstały dzięki obserwacji i współpracy z dziećmi podczas zajęć rewalidacyjnych. Są one nieco inną formą pracy z uczniem, niż zajęcia specjalistyczne. Celem jest przede wszystkim usprawnianie zaburzonych funkcji rozwojowych i intelektualnych.


W tym opracowaniu wyselekcjonowane zostały obszary WAŻNE, które na co dzień dotykają również dzieci z zespołem ASPAGERA. Zatytułowane zostały w następujący sposób:


 Każdy z rozdziałów zawiera po 2-3 podtytuły, które obrazują różne opowiadania.Nie będę Wam opisywać każdego z nich, ale przytoczę Wam chociaż jeden, pierwszy, abyście mogli wyobrazić sobie nie tylko pewne sytuacje, które dla nas, dorosłych są oczywiste, ale dla dzieci już niepokojące, a przede wszystkich dla tych małych obywatelów, którzy cierpią akurat na tę chorobę, o której wspomniałam Wam powyżej. 


Pierwsze opowiadanie pt. "Wąsal" opowiada o pewnym człowieku, który dwa razy w tygodniu odwiedzał osiedle, gdzie mieszkał chłopiec. Przychodził po jedzenie. Był to starszy, schorowany pan, niezdolny do pracy i szukający pomocy wśród społeczeństwa. 

"Niezależnie od pory roku nosił ten sam długi, brudny płaszcz, buty ze sznurkami zamiast sznurowadeł i stary, obszerny wór, do którego wrzucał wszystko, co dawali mu ludzie"


Mimo, że mama Chłopca tłumaczyła mu, aby się go nie bał, to jednak dla niego był on przerażający. Nie interesowało go to, z jakim problemem się boryka i w jakim celu tu przychodzi. Bardzo się go bał, a zwłaszcza tego wielkiego worka, do którego chował ... no właśnie, co tam wciąż pakował? Nie przyjmował do wiadomości żadnych tłumaczeń. 
Pewnego dnia wracając od mieszkającego o trzy domy dalej kolegi Michała natknął się właśnie na Wąsala. Znieruchomiał ze strachu, a potem błyskawicznie uciekł do domu i schował się w swoim pokoju pod biurko. Nawet nawoływanie mamy na obiad nie pomagało. To było jego schronienie, czuł się tam bezpiecznie i nie zamierzał wystawiać nawet nosa z obawy przed ponownym spotkaniem się z tym dziwnym ktosiem i jego wielkim workiem, do którego nie wiadomo co tam wkładał. 
 W końcu do pokoju wpadła jego starsza, 14-letnia siostra Ada. Dla niej cała ta sytuacja, jak i również wiele innych, była zabawna. Usiadła na podłodze, chcąc pocieszyć wciąż trzęsącego się ze strachu brata. 

"Nie bój się, on Ci nic nie zrobi. To biedny człowiek, który nie ma pieniędzy, więc przychodzi na nasze osiedle i ludzie dają mu jedzenie. Pan Bernard nikogo nie zaczepia, tylko zbiera do worka rzeczy, których inni nie potrzebują". 

I co z tego... Nadal nie rozumiał, jak ten potwornie brzydki i straszny człowiek może mieć ludzkie imię... Ma okropne włosy i brudne ubranie. Wtedy Ada wytłumaczyła mu, aby tak naprawdę sam spojrzał w lustro i zobaczył jak wygląda: nie znosił, gdy ktoś dotykał jego włosów, stąd też na głowie miał "bałagan". Przekonać go do pójścia do fryzjera, nawet przekupując słodyczami, przynosiło marny skutek. Do tego dresik z dziurą na udzie i wystrzępione nogawki...

"Myślisz, że widok chłopca w takich brudnych gaciach jest piękny?" - dodała Ada. 

Wtedy wyczołgał się spod biurka, spojrzał w lusterko, które dotąd służyło mu jedynie do robienia tzw. "zajączków" i wówczas doszedł do wniosku, że wszystko to, co powiedziała jego starsza siostra ,jest prawdą. Widok własnego odbicia i jego ubiór wcale go nie ucieszył. 

Doszedł do wniosku, że jednak zejdzie na obiad. Mimo, że mama była na niego zła, to ją objął i powiedział, że chciałby pójść do fryzjera. Kobieta nie dowierzała w to, co właśnie usłyszała. Z otwartą buzią patrzyła na niego zastanawiając się, czy aby na pewno prawdą jest to, co właśnie jej wyznał. I tak naprawdę nie była na niego zła, jednak Chłopiec tego do końca nie rozumiał, ponieważ nie potrafił odczytywać emocji innych osób. 


Tych opowiadań jest dużo więcej. Realnych, które znamy i próbujemy sobie z nimi radzić. Dla nas, osób dorosłych, rodziców tak banalnych, jednak przez dziecko z zespołem Aspagera trudnych do zrozumienia. Niezwykłość tejże właśnie lektury polega na tym, że poprzez krótkie opowieści, które się ze sobą łączą, przenosimy się w właściwie w codzienne życie pewnego Chłopca. Chłopca, potrzebującego przede wszystkim zrozumienia i wytłumaczenia... Różnica polega jednak na tym, że otaczająca go rzeczywistość odbierana jest przez niego zupełnie inaczej.

Współpraca rodzica, najbliższych oraz pedagoga z takim dzieckiem, któremu ciężko jest czasem wytłumaczyć, w czym tkwi problem, odgrywa tutaj bardzo ważną rolę. Jednak lepsze poznanie potrzeb obydwu stron tak naprawdę ułatwia funkcjonowanie na co dzień wśród innych rówieśników, a pamiętajmy, że nawiązywanie kontaktów z otoczeniem, nie tylko jak widać ludzkim, odgrywa tutaj niezwykłą rolę. Każdy dzień, doświadczenia, przygody postrzegane są różnie. Dobrze wiemy, że nie sztuką jest naśmiewanie się z pewnych zachowań, które w środowisku osób z zespołem Aspagera są normalne.  

Jestem mamą dwójki dzieci, chłopców w wieku 5 i 11 lat, którzy mimo, iż nie mają tego typu zaburzeń, rzeczywistość i codzienne problemy również obserwują na swój sposób. Dlatego jestem zdania, że książka ta nie jest przeznaczona tylko dla dzieci cierpiących na autyzm, ale również dla tych zdrowych, dla których pojawiające się na ścieżce sytuacje też są czasami trudne do pojęcia. Te krótkie opowieści dają nam możliwość wspólnie znaleźć rozwiązanie na wciąż pojawiające się problemy. Rozmowa i wspólna analiza jest motywacją do sukcesu. Kroczek po kroczku, ale pewne aspekty, na podstawie przykładów z życia wziętych naprawdę można wytłumaczyć.

Grunt to siła, motywacja w dążeniu do celu, bo o UCZUCIACH TRZEBA MÓWIĆ. Bez względu na wiek, czy choroby. Pamiętajmy, że to droga do sukcesu!


 Jako ciekawostkę dodam, że do książki dołączone są również ćwiczenia. Jest to forma podsumowania i analizy tego, o czym była mowa w książce. To pomocy nie tylko w aktywnym czytaniu, ale również pisaniu i skupieniu się na problematyce, przedstawionej w książce.


Podsumowując chylę czoła nie tylko autorce, Pani Elżbiecie, ale też wszystkim, wyspecjalizowanym w dziedzinie Aspagera i nie tylko pedagogom, którzy zdobytą wiedzą, ale i doświadczeniem wychwytują w rzeczywistości problemy różnych osób, nie tylko w wieku dziecięcym, cierpiących i potrzebujących pomocy. 

5 komentarzy:

  1. Idealne dla maluchów :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ładne ilustracje, dzieci często boją się tego co nie jest zupełnie groźne

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo podobają mi się rysunki :) W książkach dla dzieci ilustracje zawsze mają bardzo duże znaczenie bo skutecznie potrafią zachęcić, aby spędzić trochę czasu przy książce. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Warto pokazywać dzieciom, że nie ma się czego bać w takich ludziach jak Wąsacz. Niestety społeczeństwo robi z biednych ludzi straszydła dla innych

    OdpowiedzUsuń
  5. Właśnie powoli zaczynam rozglądać się za książeczkami dla dzieci na Mikołajki. Może to wpadnie do naszego koszyczka :D

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję Ci bardzo za Twój komentarz.