Wydawnictwo Prószyński i S-ka jest mi od lat doskonale znane, ale z twórczością Clare Mackintosh mam pierwszy do czynienia. Przez dwanaście lat pracowała w policji, dokładnie w wydziale dochodzeniowym, dlatego też swoją wiedzę i doświadczenia, które właśnie tam zdobyła, wykorzystuje w pracy nad swoimi powieściami.


Wydała już dwie książki: pierwszą jest „Pozwolę ci odejść” – międzynarodowy bestseller wydany w 2015 roku, zaś druga to „Widzę cię”. Trzecia, o której będzie moja dzisiejsza recenzja to „Nie szukaj mnie”.  


Już na samym początku poznajemy Annę, żonę Marka oraz świeżo upieczoną mamę 8-miesięcznej córeczki Elli, która jest jej oczkiem w głowie. Jak każda kobieta w jej sytuacji, próbuje poukładać sobie codzienne życie, gdyby nie pewna rodzinna tragedia 18 miesięcy temu jej ojciec popełnij samobójstwo rzucając się ze skały. Zostawił tylko krótkiego smsa: „Już dłużej nie mogę. Beze mnie świat będzie lepszy”. Tego akurat dnia pokłócił się z żoną, trzasnął drzwiami wyszedł z domu. Później, już po fakcie, o całej sytuacji powiadomiła pewna kobieta, która widziała, jak mężczyzna wypełnia plecak kamieniami, zostawia na ziemi portfel i telefon, a następnie skacze z urwiska. 26 lat wspólnie z żoną kroczyli przez życie i mimo wzlotów, czy upadków, które w każdym związku się zdarzają, nie przestawali się kochać. Zawsze wracał, ale tym razem stało się inaczej… Policjanci stwierdzili, że to samobójstwo. Jednak człowiek ten raczej nie byłby skłonny targnąć się na własne życie, nie popadał w depresję, ani też stany lękowe. Dlatego też obie kobiety wciąż zadawały sobie to samo pytanie: dlaczego?

7 miesięcy po tym wydarzeniu przepojona bólem Caroline, matka Anny, idzie w ślady męża i popełniła ten sam czyn, do tego z tak druzgocącą dokładnością, że nazwano to „naśladownictwem”.

Dla Anny był to ogromny ból. Stracić obojga rodziców w tak krótkim czasie był nie do zrozumienia. Nie potrafiła pogodzić się z tą sytuacją: „Wiedziałaś, jak bardzo bili, a i tak to zrobiłaś”.

 W rocznicę samobójstwa taty nadchodziło mnóstwo kartek kondolencyjnych. Ktoś w progu zostawił nawet zapiekankę z krótką informacją: „Zamrozić albo odgrzać. Myślami jestem z tobą”. Tym razem, w dniu przypadającym na rocznice śmierci Caroline, Anna otrzymuje pewną kartkę, która, jak się później okazuje, ma ogromny wpływ na dalszą akcję w książce.

Krzykliwe barwy, kompletnie nieadekwatne do sytuacji, jaskrawe róże, a na środku zderzające się dwie lampki i treść „Wszystkiego najlepszego z okazji rocznicy!”– to nie jest normalne, aby ktoś w rocznicę śmierci wysyłał akurat taką kartkę. Dodatkowo zawarta została dodatkowa wiadomość, drukowana, wycięta z taniego papieru i najzwyczajniej naklejona: „Samobójstwo? Zastanów się”.

Anna była przerażona, cała się trzęsła i nie mogła uwierzyć w to, co czyta… Zaczęła wątpić, czy aby na pewno rodzice popełnili samobójstwo, czy może było to morderstwo? Idąc głosem rozumu całą sprawę zgłasza oczywiście na policję. Czy uda jej się rozwikłać zagadkę? Czy przyczyną śmierci rodziców jest ktoś trzeci?


Książka wciągnęła mnie od pierwszych już stron. Jestem mamą dwójki chłopców. Moi rodzice i teście odgrywają dużą rolę w naszym życiu, a jako dziadkowie spełniają się w stu procentach. Dlatego też ciężko było mi się pogodzić z sytuacją, w jakiej znalazła się nasza główna bohaterka. Stracić rodziców w taki sposób byłoby chyba dla każdego z nas nie do dźwignięcia. Kiedy próbowałam skupić się na jednym aspekcie, nagle pojawiało się mnóstwo innych. I kiedy wydawało mi się, że wszystko układa się w jedną całość, to okazało się, że nie jest to koniec. Prawda okazuje się zupełnie inna, niż mi się podczas czytania wydawało. W życiu bywają różne rodzinne sekrety. Ale nie jestem pewna, czy byłaby w stanie przyjąć takie sprawy do wiadomości. Akcja test – to dobry thriller. Jednak doświadczenie autorki zostało w jakiś sposób w tej lekturze wykorzystane. Początkowo całość wydawała mi się oczywista, jednak opisywane wydarzenia zaczęły mnie w końcu zaskakiwać.


Jeżeli lubicie tego typu książki, trzymające w napięciu, to akurat tą Wam polecam. 552 strony jesteście w stanie naprawdę szybko wchłonąć.


2 komentarze:

  1. Bardzo mnie zaciekawiłaś tą książką. Okładka również jest świetnie wykonana. Natomiast dziwne,że o niej taki cicho, ponieważ gdyby nie twój post i recenzja to nie wiedziałabym o niej.
    Pozdrawiam serdecznie
    https://smallbookwoorld.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama jestem zaskoczona, że tak cicho o tej książce. Dawno tak fajnej pozycji nie czytałam :) i cieszę się, że Cię zachęciłam. Pozdrawiam 😘

      Usuń

Dziękuję Ci bardzo za Twój komentarz.