Tak się składa, że nadszedł czas na moje kolejne propozycje ze sklepu Topestetic. Tym razem zbyt długo się nie zastanawiałam i skusiłam się na pewne dwa produkty polskiej, nieznanej mi dotąd marki o nazwie Veoli Botanica: maseczkę i pewien olejek. 


Akurat lubię próbować nasze krajowe kosmetyki, ponieważ wiele z nich już mi się bardzo dobrze sprawdziło i chętnie do nich powracam. Czasami naprawdę nie ma sensu przepłacać, ponieważ produkty stoją niemalże na wyciągnięcie dłoni. Dobrze wiecie, że drogie nie oznacza, że jest najlepsze na świecie. 


- Feed And Roll - 
maseczka gommage z efektem rozświetlającym


Jak na maseczkę przystało ma ona przede wszystkim oczyszczać i wygładzać powierzchnię naszej skóry. Polecana jest dla każdego rodzaju cery, w tym również wrażliwej i z tendencją do podrażnień.


Atutem tego kosmetyku jest skład - brawo dla producenta, ponieważ uwielbiam naturalne produkty. 
Znajdziemy tutaj kompleks naturalnych ekstraktów owocowych, których zadaniem jest ochrona naszej skóry przed fotostarzeniem, blokując wolne rodniki. Mamy również olej z nasion słonecznika, aktywny ekstrakt z pąków czarnej porzeczki (GEMMOCALM) - ulga dla podrażnionej skóry , czy też glinka porcelanowa (kaolin) - odpowiedzialna za efekt rozjaśnienia na twarzy.


 W kartonowym opakowaniu znajduje się szklana buteleczka wyposażona w wygodną pompkę. Także uwaga - jak nam się wyślizgnie z rąk może być dramat. Osobiście wolałabym jednak, żeby był to plastik, który jest znacznie bezpieczniejszy w użytkowaniu. 

Jak na 97,6 % surowców pochodzenia naturalnego przyznam się szczerze, że przepięknie pachnie - świeżo, pobudzająco cytrusowo. Konsystencja przypomina mi delikatny krem do twarzy - jest odpowiednia, dlatego podczas stosowania na twarz wystarczy naprawdę cienka warstwa.

Sposobów nakładania maseczki jest kilka:
1. nołóż cienką warstwę na oczyszczoną skórę i pozostaw do wchłonięcia. Po 20-25 minutach delikatnie zroluj maseczkę opuszkami palców aż do całkowitego usunięcia. Pozostałość zmyj ciepłą wodą.
2. nałóż cienką warstwę na twarz, kontur oczu, szyję i dekolt.
3. na specjalne okazje - pozostaw na 5 minut.
4. superujędrnienie: stosuj codziennie od 8 do 15 dni nakładając na 5 minut.
5. domowe SPA: raz lub 2 razy w tygodniu pozostaw maseczkę na twarzy na 15 minut. Pozostałość spłucz wodą lub usuń tonikiem i delikatnie osusz skórę.

 Moją pierwszą przygodę z maseczką Feed and Roll rozpoczęłam od opcji nr 1, czyli nałożyłam ją sobie tuż po umyciu na twarz i zostawiłam na te wskazane 25 minut. Ale po tym czasie strasznie ciężko było mi ją zrolować. Zapewne jest taka opcja, ale trzeba by było się nieźle namachać, a to nie o to przecież w tego typu zabiegu chodzi. Dlatego też najczęściej stosuję ją właśnie na 15 minut, a następnie spłukuję ciepłą wodą.

Efekt po jest fantastyczny - cera jest naprawdę gładka i miękka - komfort uzyskujemy natychmiastowo, co bardzo mnie ucieszyło. Do tego nie czułam, żeby skóra była napięta. Wręcz przeciwnie - nawilżenie jak dla mnie jest na poziomie, nie musiałam wklepywać żadnego kremu. Prócz tych wszystkich cech ciężko było mi jedynie dostrzec rozświetlenie. Jednak mimo wszystko produkt ten jest godny wypróbowania.


- Enjoy The Calmness -
relaksujący olejek do ciała z płatkami róży


Jest to preparat, który stosować możemy nie tylko w codziennej pielęgnacji, ale również do masażu ciała. Ma on ujędrniać skórę, przywracać jej elastyczność oraz nadać miękkość. 


Najważniejsze, aktywne składniki to:
- olejek z pestek moreli i śliwek - bogactwo Omega9, który wzmaga regenerację skóry, zwiększając tym samym płynność bariery lipidowej i ułatwiając chłonność składników aktywnych,
- emolienty - to właśnie one nawilżają i zapewniają naszej skórze długotrwałe uczucie komfortu,
- Tocopherol (witamina E) - tzw. źródło młodości - wygładza i ujędrnia skórę, stymulując procesy antyoksydacyjne. Ponadto zmniejsza podrażnienia wywołane zbyt dużą ekspozycją na słońcu,
- aromat płatków róż - przynosi relaks i spokój, stąd też olejek polecany jest właśnie do masażu

Hmm... Jakby mi ktoś jeszcze rok temu powiedział, że sięgnę po tego typu kosmetyk odpowiedź byłaby prosta i jednoznaczna: nie ma takiej opcji. Od zawsze się ich bałam, tej lepkości, tłustości, gęstości. Jednak kilka miałam okazję już wypróbować i dzisiaj żałuję, że tak długo miałam do nich awersję. 


Jeżeli chodzi o Enjoy the Calmness marki VEOLI botanica to się po prostu w nim zakochałam. I to od pierwszego odkręcenia buteleczki. Przede wszystkim ma obłędny, słodziutki, ale znośny różany zapach. Przypomina mi świeżo parzoną herbatkę z dzikiej róży. 

Próbowałam zastosować na twarz. Pamiętajmy o tym, że jest to olejek, nie krem, który ekspresowo nam się wchłonie. W tym przypadku trzeba jednak czasu. Aczkolwiek wszystko zależy od tego, ile go zaaplikujemy. Ja starałam się użyć dosłownie dwóch kropelek. Jednak tego typu efekt na cerze mi się nie podoba, tak więc taka opcja u mnie się nie sprawdziła. Ale na ciele - z czystym sumieniem przyznaję, że jest genialny. Sam zapach unosi się już w całym domu. Nie bez powodu polecany jest do masażu całego ciała. Wiadomo - nakładamy go z rozsądkiem. Uwierzcie mi, że się odprężycie, a przede wszystkim fantastycznie poprawicie sobie krążenie krwi. Nie mówiąc już o nawilżeniu, które od razu jest odczuwalne

Aby ułatwić sobie zadanie i poddać się masażowi wyposażyłam się również w szczoteczkę Topestetic.


Ma ona bardzo mięciutkie włosie, dzięki czemu nie podrażnimy sobie skóry. 


Odkąd mam ten duet dużo chętniej sięgam po olejek, dzięki któremu skóra jest gładka, aksamitna i przyjemna w dotyku. Dodatkowo fajnie ujędrnia i pomaga w pozbyciu się obrzęków (w moim przypadku siniaków). Poza tym drogie Panie takim zabiegiem możemy zniwelować znienawidzony przez nas cellulit. I o dziwo wszystko naprawdę szybko się wchłania i nie pozostawia lepkiej warstwy.

Ciekawa jestem, jaki efekt z tym olejkiem uzyskam latem. Nie ukrywam, że lubię się opalać, czasem zbyt długo, przez co skóra robi się nie tylko zaczerwieniona, ale podrażniona i z powodu chloru w basenie również i sucha. Dlatego za kilka miesięcy wypróbuję i dodam tutaj informację na ten temat.


Polskim markom mówię jak najbardziej TAK. Zwłaszcza, że są to w pełni naturalne kosmetyki. 
Linki do obydwu produktów ze sklepu Topestetic zostawiam Wam poniżej:



3 komentarze:

  1. Bardzo lubię olejki w pielęgnacji więc myślę, że mogłabym być zadowolona z tych kosmetyków.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam tę maseczkę. Też od razu zmywam ją wodą. Szkoda mi skóry, żeby ją tak mocno trzeć.

    OdpowiedzUsuń
  3. Muszę koniecznie wypróbować tej maseczki:)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję Ci bardzo za Twój komentarz.