Z twórczością autorki, której książkę przedstawiam Wam dzisiaj na blogu spotykam się po raz pierwszy. Jest nią Dominika Smoleń, młoda pisarka, która na swoim koncie ma już sporo wydanych powieści i tak, jak ja kocha książki, koty i czekoladę.
Tak się składa, że w moje ręce wpadła wydana pod koniec maja "Candy". Tytuł od razu skojarzył mi się z cukierkiem, ale czy aby na pewno jest to słodka historia zakończona happy endem?
Tak się składa, że w moje ręce wpadła wydana pod koniec maja "Candy". Tytuł od razu skojarzył mi się z cukierkiem, ale czy aby na pewno jest to słodka historia zakończona happy endem?
Jeżeli jesteście ciekawi to zapraszam do dalszej lektury...
Głównymi bohaterami są Maja i Kuba. Młoda dziennikarka i dość popularny raper pod pseudonimem Zet.
Podczas wydawałoby się zwykłego zlecenia na wywiad po koncercie chłopaka między parą zaczyna iskrzyć. Kiedy się pierwszy raz spotkali (chociaż w sumie to drugi raz, bo po koncercie Kuba był "zajęty" inną Panią) doszło do pocałunku, a tym samym i zauroczenia... To wszystko powoduje burzę emocji i pobudza motyle w brzuchu. Bardzo często bierzemy w życiu wszystko nad wyraz poważnie. Podobnie również i Maja zaczęła zbyt głęboko tą sytuację analizować i stwierdziła, że nie chce być zabawką na jedną noc w rękach bogatego muzyka, który tak naprawdę może mieć każdą. Przecież jak ktoś taki, jak on, może chcieć być z kimś takim, jak ona??? ...
I tu się myliła, gdyż Zet nie mógł przestać o niej myśleć.
Los tak zaplanował, że oboje spotykają się ponownie i teraz już żadne z nich nie potrafi oprzeć się własnym uczuciom. Rozpoczynają nowy, tym razem już wspólny etap w swoim życiu. Dziewczyna się do niego wprowadza, a on, kiedy to przychodzi mu wena tworzy nowy album, który poświęcony jest jego "Candy", sensowi jego życia. Sielankę przerywa jednak pewna stalkerka rapera, Natalia. I to właśnie jej obecność komplikuje jakże pozytywnie zapowiadającą się przyszłość obojga zakochanych w sobie ludzi. Informacja, o której dowiaduje się Maja po raz kolejny zadaje jej prosto w serce tak ogromny cios, że postanawia się jednak wyprowadzić i wieść życie w samotności. Smutnej samotności, zrywając tym samym wszelkie możliwe kontakty z Kubą.
Wydawać by się mogło, że ta dwójka już zbyt dużo wycierpiała i czas, aby po burzy wreszcie wyszło słońce...Niestety to jeszcze nie koniec, ale o tym przekonajcie się docierając do końca całej historii.
Wydawać by się mogło, że ta dwójka już zbyt dużo wycierpiała i czas, aby po burzy wreszcie wyszło słońce...Niestety to jeszcze nie koniec, ale o tym przekonajcie się docierając do końca całej historii.
Takiego zakończenia kompletnie się nie spodziewałam. I oczywiście nie zdradzę Wam, jak potoczyła się cała akcja, ponieważ spalę całą fabułę Często wydaje nam się, jesteśmy w stanie wszystko przewidzieć i nic nas nie zaskoczy, a jednak się mylimy. Tak też jest w przypadku dwóch bohaterów książki "Candy". Podobał mi się styl autorki. Postacie są dość proste i przejrzyste.
W prawdziwym życiu jest tak, że przeciwieństwa się przyciągają, a miłość nie ma absolutnie żadnych ograniczeń, jeżeli chodzi o różnice w zainteresowaniach, poglądach, czy do jakiego statusu społecznego się przynależy. Warto dać uczuciu szansę i nie dopuszczać do siebie myśli, że się nie uda. Nie ma potrzeby z góry zakładać, że poniesiemy porażkę. Najważniejsze jest to, aby mieć więcej wiary w siebie.
Wydaje mi się, że ta historia mogłaby spokojnie doczekać się kontynuacji. Chętnie przeczytałabym o dalszym losie bohaterów, chociaż nic mi nie wiadomo na temat tego, czy autorka ma takowy plan. Polecam jednak każdemu, kto lubi lekkie, romantyczne, obyczajowe lektury. Na koniec dodam jeszcze, że bardzo podoba mi się też fakt, że zachowany został polski klimat, a mam tu na myśli chociażby polskie imiona bohaterów.
"Candy" zdecydowanie trafiła w mój gust.
Brak komentarzy:
Dziękuję Ci bardzo za Twój komentarz.