Ponieważ wszystkie perfumy mi się pokończyły, postanowiłam się za czymś nowym rozglądnąć. Bez nich jak bez ręki. A tu najlepiej by było, gdybym miała jedne w domu na półeczce, drugie jeszcze w torebce, trzecie w kurtce w kieszeni, no i jeszcze w samochodzie jakiś taki drobny flakonik by się przydał... 😆
Avon chyba nie muszę Wam przedstawiać. Lubię zamawiać tam wszelkiego rodzaju kosmetyki, w tym również perfumy, ponieważ w przeciwieństwie do innej konkurencyjnej marki według mnie tutaj wybór jest większy, a ceny bardziej kuszące. W dodatku trwałość jest lepsza. 
 Jakiś czas temu zobaczyłam nowość, damską wodę perfumowaną AVON Her Story. Spodobało mi się nie tylko zdjęcie, ale i świetna promocja. Stwierdziłam, że spróbuje. Większość zapachów mam właśnie z Avon i jestem zadowolona. 
 Pierwszą i jak dla mnie najważniejszą sprawą są oczywiście nuty zapachowe. Jest to połączenie takich aromatów, jak różowy pieprz, kwiat irysa, bermagotka, brzoskwinia oraz paczula
Jeżeli uważnie czytacie moje wpisy dotyczące akurat perfum, to zapewne już się domyślacie, że jakikolwiek pieprz, czy drzewo sandałowe w moim przypadku nie wchodzą w grę. Tutaj miałam co do tego różowego pieprzu pewne obawy, więc moment rozpakowania flakonika z opakowania jest dla mnie zawsze bezcenną chwilą. Wszyscy stoją wtedy w bezruchu i czekają na moją reakcję. A ta bywa różna, ponieważ nie przepadam ani za przesłodzonymi, ani przytłaczającymi perfumami. W przypadku Her Story jest to kompozycja orientalno-kwiatowa. I to właśnie orient jest tu na pierwszym planie. Pierwsze rozpylenie jak dla mnie jest dość intensywne. Prym wiedzie tutaj oczywiście różowy pieprz, który dodaje "kopa" i energii. Kiedy jednak z czasem ustaje, całość robi się lekka, przyjemna i kobieca. Wtedy wyczuwalny jest irys, który bardzo mi do gustu przypadł. Dla kogo się one sprawdzą? Raczej dla pewnych siebie kobiet, aczkolwiek Her Story nadaje się również na co dzień. Wszystko zależy od tego, jakie nuty zapachowe lubicie. Ja, ku mojemu zaskoczeniu, polubiłam się z tym zapachem mimo, że na samym początku nieco odrzuca tą swoją mocą. Brawo za trwałość. Na ciele trzyma się bardzo długo, co oczywiście uważam za duży plus. Jak wiecie nie o to chodzi, aby co chwilę się psikać. Zaś na ubraniach - potrafi i do kilku dni dawać o sobie znać. Także brawo! Jednak muszę przełamać ten mój stereotyp zbyt szybkim zrażaniem się do nuty pieprzu, ponieważ jak widać w połączeniu z innymi daje naprawdę super efekt. W katalogach Avon często można powąchać dany zapach pocierając wyznaczone miejsce dłonią. Ja niestety nie miałam takiej okazji, zdecydowałam się na niego w ciemno, a i tak jestem zadowolona. 
Robiąc zakupy na stronie w ostatniej chwili przypomniało mi się, że kończy mi się płyn micelarny. Bez niego też nie wyobrażam sobie demakijażu. Więc do koszyka dodałam sobie Micelar Wather Nutra Effects Soothe.
Jak na 400 ml to cena naprawdę bardzo mnie zaskoczyła. Stacjonarnie takiej ilości w takich cenach nie kupuje, więc nie było się nad czym nawet zastanawiać.
Jeśli chodzi o micele to nie mam jakiś super hiper wymagań. Mają nie podrażniać oczu i usuwać makijaż. Wodoodpornych tuszów do rzęs nie używam, więc nie musi być to jakieś turbo nie wiadomo co. Ale cieszy się dość dobrymi opiniami. Według opisu płyn ten usuwa zanieczyszczenia w minutę.  
 
Zawiera ekstrakt z liści Cica, który przynosi ukojenie i zapewnia komfort wrażliwej skórze. Szafran indyjski ma właściwości kojące. Witamina E odpowiedzialna jest za nawilżenie. No i jest jeszcze masło Shea, które ma chronić skórę przed działaniem niekorzystnych czynników zewnętrznych, które mogą prowadzić do jej przedwczesnego starzenia się.
Cóż mogę o nim powiedzieć - jest bezzapachowy i faktycznie fajnie zmywa i tusz i podkład. Nie wysusza ani nie ściąga aż tak bardzo skóry, nie podrażnia (a bywa, że po demakijażu moja twarz była cała czerwona). Całe szczęście, że nie pieką po nich oczy. Butelka jest dość duża, ale nie mam z tym jakiegoś problemu, ponieważ od lat kupuje płyny w takiej ilości, żeby starczyły mi na dłużej. Duży plus za cenę - warto się czaić na promocję. 
Podsumowując jestem bardzo z zakupów zadowolona. Dostałam również kilka fajnych próbek no i katalogi, więc z pewnością wrócę tutaj jeszcze z jakimś wpisem dotyczącym kosmetyków Avon. 

1 komentarz:

Dziękuję Ci bardzo za Twój komentarz.