Na najnowszą książkę Dominiki Smoleń pt. „Gangsterska gra” z dużą niecierpliwością czekałam. Coś mi podpowiadało, że będzie to coś przełomowego z jej strony. Sama okładka, intrygująca, tajemnicza, od razu przyciągająca oko sugerowała mi, że będzie to historia, która mnie wciągnie.

 ERIKA, MAKSYMILIAN, JASMINE, JENNY, ACER, MARCO, SERGIO = MAFIA 


Jeden z głównych bohaterów, Maksymilian Giacana, to mężczyzna bardzo przystojny i bogaty. Ma też jednak wady, ponieważ jest bardzo niebezpieczny, przez co też nietykalny. Dlaczego? Pochodzi z rodziny, która od pokoleń zajmowała się wytwarzaniem i sprzedażą narkotyków (i nie tylko). Jego głównym dotąd celem w życiu było dbanie o interesy familii. To była wersja oficjalna, ponieważ tak naprawdę szykował się na ogromny „awans”. Mianowicie miał zostać szefem swojej mafijnej familii. Tzw. „kartą przetargową” do tego, aby spełniło się jego największe marzenie była Jasmine, jego narzeczona. A jednocześnie córka bossa amerykańskich oddziałów. Zawarcie z nią małżeństwa (co rzecz jasna było w planach) gwarantowało mu sojusz z inną mafią, a tym samym przejęcie władzy i kontroli nie tylko w swoim mieście, ale również na innych, szerszych terenach.

„Będę bossem mafii, która wytwarza narkotyki i dystrybuuje je. Będę bossem mafii, która od czasu do czasu zajmuje się przemytem broni i handlem ludzi – oddałem się niewesołym rozważaniom. Tego faktu nie jest w stanie zmienić nic. Chyba tylko śmierć… […]”.

Wszystko ma jednak swoje plusy i minusy. Po pierwsze – Maksymilian był tak naprawdę uzależniony od swojej rodziny. Mając taką pozycję w hierarchii mafijnej w pewnych sytuacjach musiał się hamować.

„Cała ta familia zniszczyła szansę na normalne życie tego faceta. Zabiła każdą, nawet najmniejszą iskierkę radości i nadziei, jaką miał. Mafia odbierała mu wolność, kontrolę i sens życia.”

Druga sprawa.Chłop jakoś niby mało skomplikowany, który nie nosił bielizny (chyba tak było mu wygodniej), nie lubiący długich paznokci nie miał opcji bywania w miejscach publicznych. Na myśli mam tu chociażby wypady do restauracji. Nie jadał w nich w obawie chociażby przed zatruciem (bo takie sytuacje się wśród jego najbliższych zdarzały). Anonimowość była niemożliwym do spełnienia w jego przypadku marzeniem. Po Trzecie – wszystko to przekładało się tak naprawdę na jego związek z piękną Jasmine, której niczego nie brakowało, a jednak nie darzył jej głębokim uczuciem (nie było między nimi chemii, rzekomo kobiecie brakowało „charakteru”…). Była samotna, nie miała swobody w życiu… Każde zakupy odbywały się w towarzystwie uciążliwych ochroniarzy. Zero wypadów gdziekolwiek z własnym narzeczonym. Od samego początku oboje byli na siebie skazani. Mając świadomość sytuacji, w jakiej się znaleźli musieli się z tym pogodzić i w tym trwać. To ona miała być jego kobietą życia. Nawet dziewictwo dla niego „trzymała”, w przeciwnym razie byłaby to hańba i upokorzenie rodziny.

Oczkiem w głowie Maksa był też jego klub Agrypina. Był jego właścicielem. Ne tylko prowadził tam swoje „szemrane” interesy, ale było to również miejsce, w którym mógł się zrelaksować. Pewnego dnia to właśnie tam poznaje Erikę, barmankę z krótkim akurat w tym klubie stażem. Miała 25 lat, nie ukończyła żadnych studiów. W swoim życiu przeżyła kilka związków, ale te niestety kończyły się niepowodzeniem. Dlatego swoją wielką, romantyczną miłość i związane z nią fantazje przelewała na papier. Od zawsze interesowała się nie tylko książkami, ale również sama je pisała. Lubowała się w romansach i erotykach mając nadzieję, że kiedyś wyda swój bestseller i będzie mogła się ze swoich powieści utrzymywać. Los jednak na jej drodze postawił Maksa. I chociaż ich znajomość od samego początku kończyła się ze strony dziewczyny ciętymi ripostami, to jednak w oczach Maksa wzbudziła ogromną ciekawość. Facet mógł mieć tak naprawdę każdą laskę na zawołanie, ale Erika była tą, którą musiał zdobyć. I to za wszelką cenę. Jej zachowanie go kręciło.

„Nie byłem pewien, czemu Erika tak bardzo mnie pociągała. Nie wiedziałem, dlaczego szukam z nią kontaktu, skoro nie chciała spędzać czasu w moim towarzystwie. Chyba po prostu ta dziewczyna pojawiła się w moim życiu jak powiew świeżego powietrza w gorący, wręcz upalny dzień. […] ciągle liczyłem, iż uda mi się ją przelecieć, zanim wezmę ślub z Jasmine”.
 Maks jednak nie odpuszczał. Za wszelką cenę pragnął udobruchać sobie swoją barmankę, aby mu uległa. Bez problemu wiedział, jaki ma grafik i kiedy może zastać ją w klubie. A kiedy już się pojawiał, odganiał wszystkich klientów przy barze, aby móc zostać z nią sam na sam. W dalszym ciągu próbował ją udobruchać, co szło mu akurat z marnym skutkiem. I to właśnie tego, wydawać by się mogło normalnego jak na co dzień dnia, wydarzyło się coś, co zmieniło los tych dwojga. W klubie nie tylko pojawiła się Jasmine, która miała totalny zakaz przebywania w tym miejscu. Na domiar złego Agrypine atakują wrodzy mafijnej rodziny, Rosjanie. Jasmine zostaje natychmiast oddelegowana w bezpieczne miejsce w klubie. Opiekę nad nią w tym czasie przejęła Erika. Maks, jego prawa ręka Marc oraz ochroniarze szykują błyskawiczny odwet. Chociaż atak na Rosjan może i by się udał, to na jaw wychodzą dwie istotne sprawy. Pierwsza jest taka, że podczas akcji jeden z ochroniarzy Maksa nagle kichnął, przez co Rosjanie od razu się zorientowali, że ktoś wkroczył na ich teren. A dwa – byli do tego przygotowani, co świadczy o tym, że ktoś ich o tym fakcie uprzedził. Czyli w wśród rodziny mafii był kret, który sprzedał załogę Maksymiliana, a którego jak najszybciej trzeba było odnaleźć.

Podczas, gdy coraz więcej zaczęło ginąć Maksymiliana ludzi ten podejmuje szybką decyzję, aby swoją narzeczoną oraz Erikę, w obawie przed zagrożeniem ich życia, jak najszybciej przetransportować do rezydencji rodziny. Tam nic im nie groziło. Powiedzmy. Bo Erika tak naprawdę nie zdawała sobie sprawy z tego, że wkroczyła w świat mafii, która rządzi się swoimi prawami.

„-Jedziesz do mojej rezydencji, być może poznasz mojego ojca. Czy tego chcesz, czy nie, wkroczyłaś do tego świata, zresztą na własne życzenie. Tak łatwo się nie wywiniesz. Eriko. Teraz… należysz do nas”.
 
Młoda barmanka oczywiście poznaje ojca przyszłego bossa mafii, który „delikatnie” daje jej do zrozumienia, aby jak najszybciej zniknęła z życia jego syna, który za bardzo się nią w nieodpowiednim momencie zainteresował. Zwłaszcza, że zbliżał się już zatwierdzony termin ślubu z Jasmine. I chociaż dziewczyna faktycznie chce się wycofać, to jednak nie tylko jej życie, ale również jej przyjaciółki Jenny staje pod znakiem zapytania, kiedy nagle pojawia się Sergio, kuzyn Maksa. Jest to człowiek bezwzględny, maszyna do zabijania, tzw. „bestia rodziny”. I on polował na stanowisko szefa mafii, ale był do tego zbyt głupi. Postanowił szantażować Erikę, grożąc jej, że jeżeli nie przystanie na jego prośby, zamieni jej życie w koszmar. Dziewczyna, nie mając wyjścia z tej sytuacji zaczyna brnąć w jego głupie gierki, aby nikomu z jej najbliższych osób nic się nie stało. Dzięki temu Sergio miał swojego asa w rękawie. Wiedział, że Maks zrobi wszystko, aby Erice pomóc. Mało tego… Na ślubie Maksymiliana i Jasmine ten potwór postanowił się Erice oświadczyć.
Jak potoczą się dalsze losy Maksa? Czy znajdzie kreta i kto nim będzie? Co z Eriką i Sergiem? Czy Jasmine będzie szczęśliwa? Kto to jest Acer?

Ależ tutaj  rollercoaster nam autorka serwuje. Co za emocje! Co za akcja! Wciąga od początku. Moje przypuszczenia się jednak sprawdziły. Czułam, że to będzie książka, od której nie będę mogła się oderwać. Jedna popołudniowa niedziela i te 305 stron wchłonęłam bez końca.

Tematyka związana z mafijnym życiem jest fajna. Interesuje mnie. Dużo filmów dokumentalnych na ten temat oglądałam, mnóstwo książek też przeczytałam. Zarówno tych fikcyjnych, jak i realnych. Lepiej jest jednak stać obok, oglądnąć, tudzież przeczytać, ale nie chciałabym wkroczyć w ten świat. Chociaż swego czasu poznałam pewien półświatek (tak samo, zupełnie przypadkiem) niekoniecznie działający zgodnie z prawem, więc nie tylko wiedzę, ale i własne doświadczenie na ten temat posiadam. I to niekoniecznie dobre. Osobiście żadnej przemocy wobec mojej osoby nie było. Ale faktycznie ludzie działający w tego typu mniejszej, a co gorsza większej organizacji są bezwzględni.

Historię Maksymiliana i Eriki, bo to głównie oni w „Gangsterskiej grze” wiodą główny prym, czytałam z ogromną ciekawością. Fajne postacie. Maks to ten tego – wielce boss, któremu wydaje się, że dzięki swojej pozycji może mieć wszystko i wszystkich i ona – Erika - niewinna, początkowo opryskliwa, pewna siebie, buntownicza i pyskata dziewucha za grosz nie mająca szacunku do swojego szefa, bo ploty mówią, że robi to czy tamto, czyli niekoniecznie idące sprawy w tą dobrą, zgodną z prawem stronę. Ale jedno i drugie coś do siebie przyciąga i nie daje im spokoju.  Z przelotnej znajomości rodzi się jednak coś więcej. Coś, co może i miałoby sens, gdyby nie fakt, że pewnych rzeczy nie da się przeskoczyć. Postać Sergia też tutaj dość sporo namieszała. Nie sądziłam, że przy pomocy Eriki będzie realizował swoje chore plany. Emocji jest tutaj dużo – od smutku począwszy, idąc dalej przez tęsknotę, zdziwienie, złość na przemian z radością, skończywszy na pożądaniu, które czasami jest ciężkie do zdobycia. Dominika celowo to wszystko stworzyła, aby na koniec wbić nam, czytelnikom, taką małą, malutką szpileczkę.

-------------------------------------------------------------------

Tego się nie spodziewałam.. Znam poprzednie książki autorki które są dużo spokojniejsze, niż ta. Ta to totalne moje zaskoczenie w jej wersji. Czekałam na ten finał, happy end, niekoniecznie pozytywny, ale to, co zaserwowała, wbiło mnie w totalny szok.

Podsumowując śmiało mogę stwierdzić, że mafijne opowieści, przeplatane nutką romansu, z leciutką, wyważoną dawką scen erotycznych, bez wielkiej brutalności bardzo dobrze wypadły Dominice. 

Tym bardziej jestem zaskoczona, że zdecydowała się wydać właśnie taką książkę. Czytało się szybko. Bardzo szybko, dlatego, że dużo się dzieje. Jak chyba każdy czytelnik czekałam na to zakończenie. A tu epilog … hmm … Nie wiem, czy mnie rozczarował? Jakoś do dzisiaj nie mogę pogodzić się z tym, że historia głównych bohaterów ma właśnie taki finał. Ja to bym wręcz widziała kontynuację „Gangsterskiej gry”. Ale to tylko moje zdanie.

Jeżeli ciekawi Cię cała historia, gdzie jestem pewna, że już wstęp Cię powali (mam na myśli propozycje Maksa odnośnie Eriki, która jest dość zabawna i fajnie całość rozpoczyna) to mogę Ci tą książkę jak najbardziej polecić. I mam nadzieję, że nie jest to ostatnie takie wydanie Dominiki. Czekam na więcej spod jej pióra. 


8 komentarzy:

Dziękuję Ci bardzo za Twój komentarz.