Przyszedł czas, abym napisała Wam o pewnym zestawie od ProLab, który u mnie w praktyce dość fajnie się sprawdził, a co najlepsze - nie kosztuje miliony monet.

Kremy... To właśnie m.in. w tej kategorii dzisiaj się nieco zatrzymamy. W ich kwestii moja lista zapotrzebowań jest dość długa i wszystkie to tzw. "przydasie". Wymagania z wiekiem rosną, co sama po sobie zauważyłam.

Te do stóp to tzw. "must have". Chociaż lata temu wydawało mi się, że bez nich można żyć, tak dziś mam totalnie odmienne zdanie. Dużo osób budzi się dopiero wtedy, kiedy nadchodzą te cieplejsze dni. Wskakuje się w klapki, sandałki, japonki i jest zonk... ponieważ stopy są w kiepskiej formie. Wtedy na hura próbujemy je jak najszybciej doprowadzić do stanu dobrze wyglądającego. A to nie o to chodzi. Jeżeli dbasz o to cały rok, to tak naprawdę nie masz się o co martwić.

Ostatnio w moje ręce wpadł krem do stóp oraz na popękane pięty Pedipur Heel firmy ProLab.

Jak sama nazwa wskazuje przeznaczony jest do codziennej pielęgnacji szorstkiej, popękanej i bardzo suchej skóry stóp, czyli idealnie dla mnie, bo ja wszystko mam dosłownie SUCHE. Bez względu na porę roku.

Zawarte w nim betaina i ekstrakt z drożdży mają nawilżać i wygładzać naskórek, dzięki czemu uzyskujemy gładkość. W składzie jest również gliceryna i parafina. W tym przypadku do tych dwóch ostatnich nie mam zastrzeżeń (bo w kremach do twarzy odpada, za bardzo zapycha).

Myślałam, że będzie "gęsto i ciężko", a tu jednak konsystencja jest zaskakująco delikatna i przyjemna, przez co też chłonność jest super. Obawiałam się jakiegoś ogromnego obciążenia, a tu masz... Raz dwa i faktycznie nie tylko odświeża, ale i wygładza skórę. Pachnie miętowo, co też pobudza zmysły i koi. To normalne, kiedy trzeba dużej dawki nawilżenia zwłaszcza na stopy.

Polecam jednak stosować po kąpieli wieczorem (oczywiście niewykluczona jest aplikacja również w ciągu dnia, to tylko moje osobiste zdanie). Kiedy idziemy spać organizm się wycisza, nie szwendamy się już nigdzie po domu, dajmy sobie odpocząć zapadając powoli w sen. Niech to, co wklepujemy ma sens i przynosi efekty.

Szkoda tylko, że zawartość jest tak mała. Wolałabym dużo większa tubę, co najmniej 200 ml. Ta ma tylko 60, co przy codziennym wieczornym rytuale pielęgnacji znika dużo szybciej, niż otworzymy. A szkoda, ponieważ działanie jest fajne. Pięty są wygładzone, ale nie tylko za sprawą tego kremu, bo on sam w sobie cudów nie zdziała. Trzeba pamiętać o peelingach, pozbyciu się niepotrzebnego naskórka, a na koniec zastosować chociażby ten krem, żeby rano było przyjemnie, gładko i miękko. I to jest właśnie w tym wszystkim najlepsze. Grunt to pamiętać, aby po każdej kąpieli wklepywać, także regularność to podstawa.

Idąc takim krokiem stopy będziemy mieć zadbane cały rok, przez co też paznokcie nie będą matowe, bez życia. Plus samopoczucie będzie dużo lepsze, ponieważ nie będziemy musieli się już na zapas martwić o brzydki wygląd stóp.

W pakiecie mam również przeciwbólowy żel Ethericum.

Ma on łagodzić bóle głowy oraz bóle występujące w zmianach zwyrodnieniowych stawów, kręgosłupa, po przetrenowaniu mięśni i po urazach bez złamań.

W składzie mamy olejki eteryczne (cytrynowy, herbaciany, goździkowy, lawendowy, miętowy, rozmarynowy), mentol, kamforę, glicerynę, karbomer, wodorotlenek sodu, substancję konserwującą, barwnik, etanol i wodę oczyszczoną.

Wykazywać ma dwustopniowe działanie chłodząco-rozgrzewające, które powinno przynosić ulgę
w w/w bólach. Zawarty w nim Ethericum mentol podrażnia zakończenia czuciowe receptorów zimna, wywołując na skórze uczucie chłodu. Natomiast olejki eteryczne i kamfora działają rozgrzewająco i stymulująco na zakończenia czuciowo-powierzchniowe skóry, powodując miejscowe przekrwienie skóry.

Cóż skład jest fajny, naturalny, co jest dużym plusem, ale w przy moich, dość poważnych bólach kręgosłupa (przypomnę, że jestem po jego operacji) nie do końca mi pomógł. Nie ma tutaj ibuprofenu, czy paracetamolu. Tego mi zabrakło. Zaś na ból kolan super się sprawdził. Zniwelował ból, kiedy to niechcący zderzyłam się rowerem z synem. Te mniejsze stłuczenia fajnie chłodzi. Pewnie działa to za sprawą mentolu.

Ostatnim kosmetykiem z całej tej trójcy jest oczyszczający spirytus kosmetyczny.

Jego zadaniem jest oczyszczanie skóry rąk.

Pierwsze, co mnie najbardziej zainteresowało to fakt, czy może on pełnić funkcję odkażającą. I tu jest pozytywnie, ponieważ zawiera aż 70% alkoholu, tak więc jak najbardziej spełnia te warunki. W dodatku ma delikatny, cytrynowy zapach. To duży plus. Nie czuć aż tak dużej ilości alkoholu, więc tym bardziej mogę go Wam polecić.

Ja mam buteleczkę w ilości 150 ml wyposażoną w pompkę. Po jej naciśnięciu rozpyla się bardzo delikatna mgiełka. Kosmetyk wchłania się w mig. Niestety przy takiej dawce alkoholu należy pamiętać, aby kremować dłonie, ponieważ prędzej, czy później będą wysuszone.

 Polecam Wam zapoznać się z tymi kosmetykami i przypominam, że tanie nie oznacza, że się nie sprawdzi.

6 komentarzy:

  1. Nie słyszałam o takim produkcie :) muszę go wypróbować :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny krem do stóp. Pomocna recenzja

    OdpowiedzUsuń
  3. Super wpis! Na pewno jeszcze tutaj powrócę

    OdpowiedzUsuń
  4. Proszę mi takich komentarzy nie wysyłać!

    OdpowiedzUsuń
  5. świetny blog i ciekawe treści.

    OdpowiedzUsuń
  6. Komentarze wpisywane ostatnimi czasy przez osobę anonimową - proszę nie komentować, ponieważ każdy taki komentarz jest blokowany. Nie interesuje mnie taka treść i wrzucane linki!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń