Czasami trzeba odskoczyć od mojej ulubionej tematyki i sięgnąć po nieco inny gatunek literatury. Poszłam wprawdzie w dalszym ciągu w stronę romansu i obyczaju, ale to zupełnie inne klimaty, niż Wam dotychczas recenzowałam.
Na myśli mam tutaj książkę pt. "Miłość na wariackich papierach" autorstwa Pani Natalii Boniewicz. Na blogu jedna recenzja tejże Pani już się pojawiła z tą jednak różnicą, że napisana została pod pewnym pseudonimem. Chroniąc decyzje Pani Natalii nie zdradzę Wam, o którą książkę chodzi.
Główną bohaterką książki '"Na wariackich papierach" jest Zofia Kalinowska - zawsze roztrzepana, bujająca w obłokach, spóźnialska i zapominalska młoda dziewczyna. Ma młodszą siostrę, która jest jej kompletnym przeciwieństwem. Ta ułożyła sobie życie i mieszka wraz ze swoim mężem i dwójką dzieci we Francji. Ponieważ ojciec je porzucił, kiedy były jeszcze małe, całe ich życie spadło na głowę mamy. Tej z kolei, być może z powodu nadmiaru obowiązków, totalnie odbiło na punkcie Kościoła, który docelowo zastąpił jej wsparcie męża.

Książka rozpoczyna się od spotkania Zośki z jej przyjaciółką Karoliną. Znały się od liceum i lubiany ze sobą spędzać czas. Zofia będąc myślami zupełnie gdzie indziej i rozmyślając o koledze z pracy Marcinie w ogóle nie słucha swojej przyjaciółki. Ta radzi jej, aby poszła do lekarza, bo najwidoczniej ma problem z koncentracją. Może i faktycznie była zbyt przepracowana i zmęczona. To zaś mógłby być powód, aby udać się do lekarza, wziąć zwolnienie lekarskie i zorganizować babski wypad. Taki był plan Karoliny. I obie postanowiły go zrealizować.

"To rzeczywiście był niezapomniany urlop. O tym, jak bardzo wpłynie na moje życie, miałam się dopiero przekonać". 

Udały się do 5-gwiazdkowego hotelu SPA marząc o totalnym relaksie i odpoczywaniu. I wszystko szło zgodnie z planem, gdyby nie pewna sytuacja, która powoduje zwrot akcji. Otóż zapomniawszy o swojej ulubionej odżywce do włosów wychodzi spod prysznica nago chcąc przejść do sypialni. Myląc drzwi znajduje się na korytarzu hotelu w dość niezręcznej sytuacji, gdyż była w końcu cała w negliżu. Oczywiście na domiar złego karta wejściowa do apartamentu została rzecz jasna w apartamencie. Nagle zostaje wezwana obsługa. Pojawili się panowie w białych ubraniach. Dziewczyna traci przytomność... Budzi się w szpitalu psychiatrycznym dla wyjątkowo ciężkich przypadków z epizodami psychotycznymi.

Nie potrafiła przyjąć do wiadomości tego, w jakiej znalazła się sytuacji. Wierząc że to pomyłka czekała na pierwszą wizytę z dr Mateuszem, który jeszcze bardziej ją dobił mówiąc, że wyniki badań mózgu mogą wskazywać ostre zaburzenia, co stanowi duże ryzyko zagrożenia życia, dlatego też koniecznością jest, aby pozostała w szpitalu. A tam... Towarzystwo "świrów" miała zacne. Np. rudzielec Łukasz, który o mały włos nie poćwiartował swojej teściowej, Frania - 60-latka, która szuka zmarłego 3 lata temu kota, Napoleon - wierzący, że jest historycznym dowódcą i kapitanem Hakiem, czy Leopold. Facet od lat budujący w swoim domu korytarze z folii aluminiowej, aby w ten sposób chronić się przed kosmosem. W gronie znalazł się również Fryderyk, który twierdził, że uratuje go FBI, ponieważ jest przyjacielem Prezydenta Ameryki. Cóż będąc w takim towarzystwie idzie zwariować. Zośka zaczęła już powoli w to wierzyć, że faktycznie jest z nią coś nie tak. Wkręciła sobie nawet, że to Karolina jest temu wszystkiemu winna i "wkopała" ją do psychiatryka.

Jedyną osobą, która wierzyła w to, że ta cała akcja to pomyłka był Marcin. Odwiedzał Zośkę w szpitalu czekając, aż ten cały koszmar się skończy. I owszem... Pewnego dnia dr Mateusz oznajmia swojej pacjentce całą prawdę.

Co tak naprawdę się stało? Jak zareaguje Zosia? Czy przyjaźń między nią, a Karoliną przetrwa? Czy Zośka i Marcin stworzą parę?

Książkę czyta się bardzo szybko. Ja skończyłam ją w jeden wieczór. Opisy postaci i wydarzenia, które dzieją się w szpitalu psychiatrycznym, momentami były bardzo zabawne. Autorka ma fajne poczucie humoru. Po za tym sam fakt, że główna bohaterka nagle w nieprawdopodobny sposób znajduje się w wariatkowie jest dobrym pomysłem na książkę i nieco gmatwa toczące się do tej pory życie bohaterów. Burzy to chociażby przyjaźń między Zosią, a Karoliną. Pojawiają się wątpliwość i rozczarowanie, a nawet chęć zemsty, które to z dnia na dzień niby narastają, ale z czasem stają się przyzwyczajeniem. Zośka ma duży mętlik w głowie. Faktycznie jest pechowcem, któremu wiatr lubi wiać w oczy.

Pierwsza połowa książki była bardzo udana, ubawiłam się. Druga zaś w pewnym momencie robiła się ciut nudna. Batalia i huśtawka nastrojów między Zośką i Marcinem chwilowo mnie przytłaczały. Trwało to na szczęście krótko, ponieważ jak każdy czytelnik ciekawi jesteśmy końca. Po wyjściu na wolność relacje Zośki z Marcinem to totalnie przewrócona do góry nogami historia. To, co się w międzyczasie toczy w życiu tej bohaterki to nie tylko ogromna przemiana. Swoją niefortunną przygodę doskonale wykorzystała, co ma też wpływ na jej dalsze losy.
Jeżeli Pani Natalia w dalszym ciągu pozostanie z tak lekkim, wciągającym i zabawnym piórem w ręku to chętnie sięgnę po kolejne jej książki. Tak więc jeżeli macie ochotę poprawić sobie humor sięgnijcie po "Miłość na wariackich papierach". To totalny galimatias, ale warty przeczytania.
 

1 komentarz:

Dziękuję Ci bardzo za Twój komentarz.