Czas moi drodzy na pachnącą reckę tym razem w wydaniu męskim, czyli mój odwieczny, przedświąteczny dylemat. Rok w rok mam ten sam problem, a wiadomo – z wyborem perfum zwłaszcza dla chłopów jest nie lada wyzwanie i naprawdę ciężko trafić w gust odbiorcy.

W ostatniej chwili przypomniało mi się, że mój tata już jedne perfumy miał gdzieś tam upatrzone. Ciężko było mi zdobyć oryginały w stacjonarnych sklepach. Polowałam na Iceberg Since, którego flakonik skitrany jest w fikuśnym, męskim, czarnym sweterku. Niestety był tylko w sklepach internetowych, a na to było już za późno. Nie wiem, czy jak bym zamówiła, to by na czas dotarły. Poza tym akurat tych nie wąchałam, więc też szlag go wie, czy akurat z tymi bym trafiła.

Pozostało mi kupić Iceberg Cedar Pour Homme.
Na szczęście na półce w drogerii było ich kilka, więc czym prędzej wzięłam od razu trzy: dla taty, brata i mojego T. Naprawdę ciężko jest je dostać. Bardzo szybko są wykupowane, więc moja radość była potrójna. Idąc z nimi do kasy nagle zwolniłam krok, bo nie byłam pewna, czy to aby na pewno Cedar. Na opakowaniu rzucił mi się w oczy sam napis Iceberg i numer 74 (liczba 74 nawiązuje do roku powstania marki Iceberg w 1974 roku). Jarnęłam się po chwili, że na opakowaniu jest jak wół na dole napisane Cedar Eu de Toilette Pour Home. Brawo ja!
Nuta głowy: kardamon, rabarbar,
Nuta serca: zielone jabłko, arbuz, cyprys,
Nuta podstawowa: wetiwer, paczula, ambra.
Szczerze? Ja zapachów z paczulą początkowo nie kupowałam. Kiedy tylko widziałam, że któraś nuta tam jest nawet nie robiłam podejścia do tego, żeby chociaż powąchać. Raz kupiłam w ciemno i jak widać wdarł się odruch wymiotny, który na długo mi w pamięci pozostał. Po jakimś czasie jednak, w połączeniu z innymi aromatami można się naprawdę miło zaskoczyć. Natomiast w męskich wersjach to już w ogóle nie ogarniam tej paczuli i jej nie czuję. I bardzo dobrze, bo to przecież nie ja będę się nimi psikać, tylko chłopaki.

Flakonik jest skromniutki, a jego zawartość to 100 ml. Opakowania oczywiście w mig spod choinki powędrowały do śmieci.

Na szczęście miałam okazję go powąchać i naprawdę daję radę.
Nie pasuję do „chłopców”, „młodzieniaszków”. Iceberg Cedar Pour Homme ma soczysty i śmiały aromat, dlatego można powiedzieć, że stworzony został z myślą o dynamicznym mężczyźnie, który ceni wyrazistość i zdecydowanie. I choć faktycznie jest wyrazisty, to nie przytłacza. Ja to bym wręcz powiedziała, że kusi.

I cieszy się całkiem dobrymi opiniami, więc jak na swoją cenę daję radę. Ja kupiłam go za 99 zł. Tata mówił, że kiedyś po 70 zł gdzieś wyhaczył. Także jak tylko gdzieś przy okazji go zobaczę to od razu kupuję na zaś, bo chłopakom mordeczki się cieszyły, więc prezenty w tym roku mi się udały.

3 komentarze:

  1. Ciekawa propozycja :) i w końcu inna niż kultowe marki, które polecane są zazwyczaj. Mam nadzieję, że uda mi się natknąć na ten zapach w sklepie stacjonarnym, bo Twoja recenzja brzmi naprawdę dobrze. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzeba się czaić, kurcze nie wiem, dlaczego jest taki kłopot z dostępnością. Nawet wczoraj w Rossmanie patrzyłam to nie było.

      Usuń
  2. Ciekawy blog, warto tu częściej wpadać.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję Ci bardzo za Twój komentarz.