Słuchajcie po ostatnim unboxingu PureBeauty Hushabaaabye3 zastanawiałam się, od czego by tu zacząć. Na widok pudełka z tak mnóstwem kosmetyków moje oczy zwariowały.
Mimo, że ciekawość jest ogromna, to jednak w otwieraniu nowych kosmetyków jestem dość rozważna. Nie sztuką jest używać kilku kosmetyków tego samego przeznaczenia na raz. Przeglądnęłam sobie to, co aktualnie używam i przemyślałam schemat całej pielęgnacji twarzy.

W limitowanej wersji Purebeauty Hushaaabye#3 znalazło się coś, co od razu przykuło moją uwagę. A mianowicie chodzi o tonizujące mleczko do twarzy marki Faceboom z linii Skin Harmony.
Mimo, że ciekawość jest ogromna, to jednak w otwieraniu nowych kosmetyków jestem dość rozważna. Nie sztuką jest używać kilku kosmetyków tego samego przeznaczenia na raz. Przeglądnęłam sobie to, co aktualnie używam i przemyślałam schemat całej pielęgnacji twarzy.

W limitowanej wersji Purebeauty Hushaaabye#3 znalazło się coś, co od razu przykuło moją uwagę. A mianowicie chodzi o tonizujące mleczko do twarzy marki Faceboom z linii Skin Harmony.
Nie jest to ot tak zwyczajne jakieś tam mleczko. To jest totalna dla mnie innowacyjna nowość.
Dlaczego? Już Wam powolutku wyjaśniam.

Przede wszystkim wygląd: na tej smukłej buteleczce jest przyciągająca wzrok grafika twarzy kobietki. Skromna, a zarazem elegancka i mało ekstrawagancka. Lubię taki minimalizm. Tu wszystko jest ładnie wyważone. To, co ma się rzucać w oczy to widać. I ja to od razu zauważyłam.
Etykietka produktu powstała z bio folii, co przyczynia się do ochrony środowiska.
Co dalej? Skład. To, co ja uwielbiam w każdym kosmetyku studiować. Tutaj 98% składników jest pochodzenia naturalnego (wg normy ISO 16128), co zalicza mleczko do kosmetyków typowo wegańskich.
W składzie znajdziemy:
- komórki macierzyste z krzewu motyli: redukują one zaczerwienienia i podrażnienia skóry, działają nawilżająco, ochronnie i wzmacniająco,
- fitoskwalan oliwkowy, który wygładza, koi i niweluje uczucie ściągnięcia,
- ekstrakt z asheagandhy, czyli uspokajający skórę adaptogen o właściwościach przeciwstarzeniowych.
Także jakie to mleczko ma zastosowanie już powyżej Wam wymieniłam, czyli w skrócie ma odświeżać, tonizować, nawilżać i rewitalizować skórę twarzy. Głównie przeznaczony jest do cery odwodnionej, suchej, ale też mieszanej z widocznymi odznakami stresu i zmęczenia.

Wiem, że to tylko teoria. Ale co Wam powiem, to Wam powiem: w życiu nie miałam w dłoniach kosmetyku w tego typu formie. Zazwyczaj mleczka mają mleczkową, kremową konsystencję. Hmm... zabrzmiało to jak "masło maślane". Inaczej: buteleczka wyposażona jest w atomizer o nietypowym kształcie, który wydobywa wodnisty produkt. Tak, tak. Wodnisty. Coś w rodzaju esencji.
Ja psikam sobie na dłoń i od razu aplikuję na twarz, ponieważ Casanova nie wydobywa się jako taka typowa, delikatna mgiełka. Wolę jednak prysnąć na dłoń i w ten sposób nakładać na twarz. Na szczęście w oczy nie szczypie. Myślę, że dużą robotę robi tutaj jednak skład. Zapach ma migdałowy, przyjemny. Chociaż ja nie przepadam za nimi w kosmetykach, więc mam nadzieję, że przy codziennym użytkowaniu mnie nie przytłoczy.
Casanova faktycznie robi robotę. Świetnie tonizuje, chłonność jest błyskawiczna, a co za tym idzie - skóra się nie lepi i nie pozostawia tłustego filmu. Mega przyjemnie wygładza, nie czuć takiego typowego "ściągnięcia", jak to po użyciu takich kosmetyków często bywa. To wszystko w połączeniu z zapachem to czysta przyjemność w stosowaniu rano i wieczorem. Jedyne, czego mogę się czepić to nawilżenie. Jest ono, owszem, ale w moim przypadku po kilkunastu minutach muszę "doklepać" sobie jeszcze swój krem.
Ze względu na skład, działanie Casanovy i przystępną cenę jak najbardziej polecam.
Faktycznie też nie miałam tego typu kosmetyków właśnie w takiej formie. Tym bardziej jestem go ciekawa.
OdpowiedzUsuńJeśli działanie i cena są ok, to może spróbuje. Ale faktycznie zaskoczyła mnie konsystencja, o której piszesz.
OdpowiedzUsuńLubię kosmetyki FaceBoom, chociaż z tej serii jeszcze nic nie miałam. Może skuszę się na tą mgiełkę podczas kolejnych zakupów. :)
OdpowiedzUsuńCiekawy produkt bardzo dobrwej marki. Ja zawsze produkty tonizujące najpierw wylewam na rękę, potem na twarz. Wpisuje ten kosmetyk na listę zakupową.
OdpowiedzUsuńNie wiem czy poprzedni komenatrz się dodał, więc piszę jeszcze raz.
OdpowiedzUsuńKosmetyk jest ciekawy a ja lubię produkty tej firmy. Mleczka tonizującego jeszcze nie używałam, ale też najpierw daje wszystkie tego rodzaju produkty na dłoń i dopiero później na twarz :)
Piękne zdjęcia Ewuś, jestem pod wrażeniem! Co do mleczka, to mnie nim zainteresowałaś. Nawet o nim jeszcze nie słyszałam. Chętnie przyjrzę się bliżej.
OdpowiedzUsuńDziękuję 🥰
UsuńIm szybsza chłonność kosmetyku, tym moja skóra jest bardziej wdzięczna za jego stosowanie, chętnie zwrócę uwagę na ten kosmetyk, może okazać się czymś właśnie dla mnie.
OdpowiedzUsuńCieszy fakt, że coraz więcej producentów zwraca uwagę na maturalny skład i na opanowanie. W tym przypadku obydwa kryteria są spełnione. Pierwszy punkt bez zarzutu. A drugi to dla mnie ciekawostka, bo z bio folią jeszcze nie miałam doczynienia. Produkt jest bardzo ciekawy i z pewnością godny uwagi:)
OdpowiedzUsuń