Cześć! Moi drodzy czytelnicy, Ci bliżsi i dalsi. Wiecie, że ja tu ściemy nie pisze, bo byłby to nie tylko dla mnie, ale przede wszystkim dla Was zmarnowany czas.

Kiedy mam coś w ręku, co ma sens to polecę. Każdy z nas ma ograniczony czas: praca, dzieci, szkoła... Codzienność i jej obowiązki przytłaczają. Mnie też. Nie jestem robotem. Ale lubię pisać o tym, co ma sens.

Siedząc po raz nie wiem który już w kolejce do lekarza postanowiłam sobie odpalić notatnik w telefonie i coś na tego mojego bloga skrobnąć.

W sierpniowym boxie PureBeauty Bright Harmony był m.in. krem przeznaczony na co dzień Soraya Oat Therapy. Recenzując Wam zawartość tego pudełka pisałam, że coś mnie do niego ciągnie. Akurat skończyłam swój obecny krem (jak się okazało tej samej firmy), więc nie marnując danych mi przydasiów zabrałam się za nowy.

SORAYA OAT THERAPY - owsiany krem do twarzy na dzień

Postanowiłam o nim publicznie napisać, ponieważ ma to "coś". Przede wszystkim szacun dla Soraya za opakowanie. Są oni przyjaźni dla naszej planety, gdyż nie tylko opakowanie (kartonik) powstał z odzysku, ale i słoiczek z zawartością kremu jest z recyklatu (są to surowce, które pozyskuje się w zakładzie  recyklingu odpadów jako baza do wytwarzania nowych produktów).

M.in. dlatego przyciągnął on moją uwagę. Nie po to segregujemy śmieci. Każdy karton, czy nawet zakrętki namiętnie odkładam i wywozimy tam, gdzie być powinny.

Wracając do kremu... Jak to wszystko zewnętrznie wygląda widzicie. Ale dobrze wiecie, że ja to lubię sobie grzebać w składnikach. Też zacznijcie zwracać na to uwagę. Ja tego do pewnego wieku nie dostrzegałam, ale uwierzcie mi, że wyjdzie Wam to na dobre. 

Tutaj są same dobrocie. 99 % składników jest pochodzenia naturalnego. Zawarty jest alkohol, ale na szczęście jakoś nie robi mi żadnych przykrości. Poza olejem z owsa zawiera również kwasy omega-3 i 6 plus ekstrakt owsiany.
Zapach: no powiem Wam, że tutaj miałam małą zagwozdkę i zastanawiałam się, czy to to będzie pachnieć ładnie, czy raczej niekoniecznie. Ale kiedy odkręciłam słoiczek (myślałam, że jest szklany a to faktycznie plastik z recyclingu), ściągnełam sreberko i wąchnęłam to hmm... To nie śmierdzi mi owsem! Uff, całe szczęście. Miewałam kosmetyki naturalne, które niekoniecznie z moim nosem współgrały. A tu - przyjemny, delikatny zapach, aż się chce aplikować. 
 
Konsystencja: no w tym przypadku również miałam małe wątpliwości aby nie był to zbyt lekki, ani zbyt gęsty krem. Ale jest w sam raz. Wręcz bym powiedziała, że ten krem jest jak mleczko. Owszem, jest treściwy jak na tego typu konsystencje, ale mi błyskawicznie się wchłania. Bywały dni, że wklepywałam go nawet dwa razy. Sprawdzi się pod makijaż. W moim przypadku nic się nie rolowało. Aczkolwiek nakładałam kremy typu BB (nie typowe fluidy itd.), pod które ZAWSZE muszę nałożyć sobie na twarz chociaż ciut kremu.

Powiem tak: dla osób o cerze suchej, wrażliwej to będzie fajny kosmetyk. Bywało, że moja skóra twarzy miała gdzieś tam jakieś zaczerwienienia, bo wieczorem się za mocno z peelingiem "bawiłam". Ale posmarowałam się tym kremem owsianym i rano buźka już dobrze wyglądała, nie czułam suchości, wręcz jakoś tak jest gładko i fajnie. Do tego jest to naprawdę wydajny krem. Jeśli nie mam takiej potrzeby to nie nakładam go nie wiadomo ile.  

Dobrze się sprawdzi teraz, kiedy powolutku na zewnątrz zacznie nam się temperatura obniżać. Spróbujcie. Zwłaszcza, że mimo tak ekstra składu jego cena naprawdę jest znośna. Nie kosztuje on miliony monet. Wiadomo, nie odmłodzi Was o 20 lat. Ale gwarantuję Wam, że odpowiednio nawilży.

2 komentarze:

  1. Od jakiegoś czasu borykam się z nadmiernym przesuszeniem mojej twarzy. Szukam właśnie czegoś nawilżającego, by nieco mą buźkę odświeżyć 😁
    Cieszę się, że coraz więcej producentów stawia na tzw zero vaste jeżeli chodzi o opakowania i w skład nie wrzucają byle czego 👍 Dziękuję za polecajkę !

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam go i właśnie rozpoczynam testowanie dziś wieczorem, bo skończył się mój poprzedni krem do twarzy. Jestem ciekawa jak się sprawdzi.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję Ci bardzo za Twój komentarz.