W związku z tym, że ostatnio poznaliście już zawartość całego październikowego boxa Pure Beauty Cotton Clouds nadszedł czas na moich ulubieńców, o których zawsze piszę w osobnych recenzjach. 

Tym razem jako jeden z pierwszych w ruch poszedł żel do mycia ciała Stars from the Stars Oriental Star:
To są takie kosmetyki "must have" w każdym domu, które w tempie światła znikają. Chyba nie muszę nikomu tłumaczyć, że myć się trzeba, a jak ma się do dyspozycji takie cudo to jak przejść obojętnie? No nie da się. Już wiele razy wspominałam, że ta firma mnie do siebie ciągnie. Kiedyś "śmignęła" mi nawet gdzieś w necie kosmetyczka tej marki. Pierwsze, co pomyślałam: kolory sztos, jak najbardziej pasujące do całej oferty marki Stars from the Stars. Więc coś w tym jest, że już zaczynam kojarzyć, o co kaman. 

Ten żel to totalny odlot. Raz, że ma nieziemski zapach, który od razu w trakcie mycia się poprawia nastrój, a dwa ... słuchajcie... te miliony gwiazd, czyli drobinki mieniące się w środku, to po prostu petarda! Widać to już przez butelkę, co kupuje moje oczy. Konsystencja jest ekstra. Typowa jak na żel przystało. I cudownie pachnie. Jest jaśmin i słodki migdał. Tego ostatniego się trochę obawiałam. Ale na szczęście jest w porządku, wszystko odpowiednio wyważone.
Do dyspozycji mamy aż 400 ml. To dość spora ilość (częściej goszczą u mnie te po 250 ml), jak dla mnie idealna. Tym bardziej, że sposób jej wydobywania jest wygodny.
Na wyposażeniu jest bezbłędnie działająca pompeczka. No cud, miód, malina. Zwłaszcza wtedy, kiedy stoi na półce pod prysznicem. Sami powiedzcie, czy nie lepiej jest kliknąć w pompkę butelki, niż brać ją w dłoń i wylewać? Rachu, ciachu, zawartość jest i lecimy pod strumieniem wody, aby się ogarnąć.
Skład? Czego ja mam się czepić. Jeśli chodzi o kosmetyki Stars from the Stars nie mam zarzutów. Jest w porządku. Na liście nie ma akurat tych, których nie lubię. 

Świetnie się pieni i domywa. Skóra naprawdę pięknie pachnie. Nie wysusza skóry.  Zastanawiałam się, czy te drobinki na ciele zostają. Ale na szczęście nie. Bo szczerze mówiąc nie chciałabym błyszczeć. Także polecam, cena jest przystępna jak na tą ilość i sposób używania. Osobiście często się "szufladkuję" i kupuje zazwyczaj żele do kąpieli tej samej marki. Wynika to zapewne z przyzwyczajenia. Dlatego cieszę się, że dzięki Pure Beauty box mogę co miesiąc poznawać nowe marki i poszerzać swój wzrok i dłoń nieco dalej, niż na te oklepane kosmetyki, które do tej pory kupowałam.

3 komentarze:

  1. Mi również podpasował ten żel

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja się bardzo polubiłam z tym żelem, a moje dzieci jeszcze bardziej. Jara je ten brokat... musiałam kupić kolejne opakowanie :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Polubiłam ten żel i przyznam, że nawet mąż mi go podkrada. Dobrze, że drobinki na ciele nie zostają, bo byłby obciach dla niego heh. A zapach uniwersalny, pasuje kobietom i mężczyznom według mnie.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję Ci bardzo za Twój komentarz.