Jakiś czas temu w prezencie otrzymałam perfumy Oriflame z serii Eclat. 
Bardzo się ucieszyłam, ponieważ w chwili obecnej, oprócz tego Eclat, mam tylko jeden pachnący flakonik, o którym Wam ostatnio pisałam (ten wydany przez Kasię Cichopek). No dobra, mam w sumie dwa, ale ten drugi (Giorgio Armani Si, który również otrzymałam od bliskiej mi osoby, a potem oryginał kupił mi tata) to już ostatki i go oszczędzam, ponieważ swoje kosztował.
 
Wracając do Eclat Amour.
Jest to kwiatowo - drzewno - piżmowe perfumy skierowane dla kobiet. Wydane zostały raptowanie dwa lata temu, czyli w 2020 roku. Twórcą kompozycji zapachowej jest perfumiarz Pierre Negrin.

Nuty głowy, czyli te wyczuwalne tuż po otwarciu buteleczki. Czyli dla nas, kupujących, to właśnie one są najważniejsze i właściwie decydujące:
- gruszka,
- biały fiołek,
- frezja.


Nuty serca to te, które spajają pozostałe dwie:
- biały irys,
- malina,
- konwalia.


Nuty bazy to nuty wprawdzie najmniej intensywne, jednak decydujące o charakterze perfum, ponieważ są one najtrwasze. I chociaż na liście są ostatnie, to tworząc nowy zapach pierwszą uwagę skupia się właśnie na tej bazie. W Eclat Amour należą do nich:
- drzewo sandałowe,
- wanilię,
- cedr.
Nie miałam ich okazji wcześniej powąchać. Logiczne, skoro zostały mi podarowane. Tak między nami to się Wam przyznam, że się ich ciut obawiałam. Głównie właśnie tego, że według listy tych wszystkich nut zapach jakby nie patrzeć podchodzi pod tą cedrowość, do czego ja ZAWSZE nie do końca jestem przekonana i zazwyczaj widząc na liście cedr, czy drzewo sandałowe od razu mówię nie. No i ta wanilia. Ale już nie raz robiłam się "w balona" i niepotrzebnie z góry przekreślałam zapachy o podobnym składzie, a po które do dzisiaj potrafię ponownie sięgać. Trochę siara.

Okazało się, że tutaj też jest ciut inaczej. Coś mi podpowiadało, że ta słodycz w postaci białego fiołka (który bardzo lubię) + gruszka, czy malina troszkę to, do czego jestem tak negatywnie nastawiona, przełamie. No cóż, nie spróbujesz to się nie przekonasz. 
 
Z trwałością nie jest jakoś super, dlatego warto je mieć "pod ręką".

3 komentarze:

  1. Znam podstawową wersje zapachu i miło ją wspominam. Tych nie miałam okazji poznać, ale po nutach widzę, że to nie dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nuty zapachowe idealne dla mnie :) Nigdy wcześniej o nich nie słyszałam, więc chętnie przetestuję te perfumy!

    OdpowiedzUsuń
  3. Mega mnie ciekawi jak się ma ten zapach to wersji oryginalnej, która nawet lubiłam ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję Ci bardzo za Twój komentarz.