Wczoraj siadłam sobie to w pokoju, to w łazience i "rzucałam oczami" ile u nas stoi kremów do rąk. Myślałam, że znajdę z 3. A tu się okazało, że jest ich znacznie wincej i do tego każdy w codziennym ruchu.

Jednak kiedy w boxie Pure Beauty Really Lovely ujrzałam viankowy zestaw do pielęgnacji dłoni musiałam go wziąć i wypróbować.

Vianek - intensywnie regenerująca kuracja do rąk

Jest to maska do dłoni przeznaczona jak w/w nazwa wskazuje do intensywnej regeneracji wymagającej, mocno przesuszonej skóry.

Zawiera takie emolienty, jak: masło shea, masło avocado, olej z wiesiołka, czy olej z pestek winogron. W połączeniu z humektantami (substancjami rozpuszczalnymi w wodzie) takimi, jak mocznik, mieczan sodu oraz gliceryna nawilża, odżywia i zmiękcza. Jest jeszcze lecytyna, która odbudowuje barierę lipidową chroniąc przed wysuszeniem. Ostatnim składnikiem pełniącym istotną rolę jest tutaj ekstrakt z czerwonej koniczyny, który poprawia elastyczność skóry i działa przeciwstarzewniowo.

W jaki sposób maskę należy używać?
Maskę najlepiej na dłonie aplikować wieczorem po wcześniejszym złuszczeniu skóry np. za pomocą peelingu. Następnie nakładamy grubą jej warstwę na suchą skórę dłoni i pozostawiamy do wchłonięcia się kosmetyku.

Chcąc uzyskać jeszcze lepszy efekt producent do zestawu dołącza również bawełniane rękawiczki. Zakładamy je na dłonie na 30 minut, lub na całą noc  Dzięki temu cały proces chłonności i idące za nim efekty będą jeszcze lepsze.
 
 Formuła tej maski / konsystencja jest jak na maskę  przystało na tyle bogata, że naprawdę nie trzeba nakładać grubej warstwy na dłonie. 
Mam tu na myśli to, że jest lekka, ale mega treściwa (mam nadzieję, że kumacie, co mam na myśli). Każdy może sobie ją odpowiednio wyważyć, kwestia tego, na ile macie suche ręce i jak bardzo potrzebne są ukojenia, nawilżenia itd. Nie ukrywam, że chłonności troszkę trwa (ku mojemu zaskoczeniu), więc warto faktycznie używać jej na wieczór, na spokojnie, kiedy nic więcej nie macie już w planach oprócz złapania się za pilota tv i włączenia sobie filmu tuż przed snem. Ja rękawiczek póki co nie brałam w ruch, nie było mi to potrzebne.

Jeśli chodzi o zapach to jest on taki ten... Taki typowo naturalny. Nie wąchniemy tu ekskluzywów. Niektórym z Was może on nie przypaść do gustu. Ale tak to już jest jeśli chodzi o kosmetyki, których skład jest taki, a nie inny. Delikatnie wyczuwalne jest masło shea. Mi się podoba, nie mam nic przeciwko. Już się do takowych, a nawet dużo, dużo gorszych przyzwyczaiłam.

Co mi się w tej masce podoba? A no to, że w przeciwieństwie do typowych kremów działają one dużo intensywniej. W przypadku Vianka nie jest to gęsta maska, ale bardzo treściwa, dlatego zaleca się je aplikować właśnie na wieczór / na noc. Maski wnikają głębiej i silniej. Podobnie jest z maskami do twarzy. Coś w tym jednak jest.
 
Uwaga: tylko 3 miesiące na zużycie maski.

Jedyne, czego mogę się niby czepić, a co w zasadzie jest logiczne w przypadku tych typowych, naturalnych kosmetyków pełnych ziół to fakt, że od otwarcia mamy tylko 3 miesiące, aby zużyć te 75 ml. Niby dużo, niby mało. 
 
Efekty tej maski natychmiast wyczułam. Skóra na dłoniach je wręcz spijała i zdarzyło się, że sobie te rękawiczki faktycznie założyłam. Po zastosowaniu tej kuracji od razu czuć ukojenie. Wraca ich odpowiedni kolor, a nie dominująca biel (wiecie co mam na myśli w przypadku przesuszenia się skóry). Ręce są miękkie w dotyku, genialnie nawilżone. Także jak dla mnie to hit pudełka Pure Beauty Really Lovely. 
 
 Na koniec chciałam jeszcze zwrócić uwagę na piękną, oryginalną, folklorystyczną szatę graficzną tej firmy, która wyróżnia jąna tle innych kosmetyków. Zazwyczaj dominują tu kwiaty w różnych barwach. Mi to się bardzo podoba. Tym samym oferta tej marki od zawsze, odkąd ją znam kojarzyła, kojarzy i nadal będzie się kojarzyć właśnie z naturalnymi kosmetykami

1 komentarz:

  1. Ta kuracja świetnie regeneruje moją skórę po zimie :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję Ci bardzo za Twój komentarz.