Zawartość tego pierwszego w Nowym 2023 Roku boxa Pure Beauty pod nazwą Really Lovely już znacie. Każdą pozycję na liście opisałam Wam w poście: "Poznaj zawartość ......".
Jak zauważyliście co miesiąc z każdego pudełka wybieram sobie tych pierwszych według mnie głównych faworytów, testuje, a potem zdaje te bardziej szczegółowe relacje w osobnych już wpisach na blogu.


Jaką zasadą kieruję się przy wyborze tych moich "perełek"?
 
Przede wszystkim tym, co w danej chwili jest mi potrzebne (co się przyda, a nie zmarnuje), bo to nie sztuka otwierać kolejny krem do twarzy (aczkolwiek i tu można by spekulować). Często kuszę się jakimś kosmetykiem, po który nigdy dotąd bym nie sięgnęła. A wtedy okazuje się, że przełamuje pewne bariery. Bywa, że jest też coś, co mówi: "weź to wypróbuj".

Pierwszym kosmetykiem, po który z Really Lovely sięgnęłam to... naturalny dezodorant w kremie MIYA COSMETICS.
Dlaczego? Przyznam się bez bicia (może być i z biciem), że po raz kolejny łapie się na swoich jakichś stereotypach. Może się zdziwicie, ale powiem to otwarcie (bo nie cierpię owijać w bawełnę), że nigdy nie miałam okazji wypróbować dezodorantu w kremie. Żeby była jasność, to może podkreślę: W KREMIE.

Aż tu nagle Pure Beauty w boxie Really Lovely wychodzi mi naprzeciw i wysuwa mi go dosłownie na wyciągnięcie ręki, więc czemu by nie wypróbować? To nic nie kosztuje, a może faktycznie się sprawdzi?

Jest to w 100 % naturalny produkt (posiada certyfikat kosmetyku naturalnego, na co sosem jest norma ISO 16128), tak więc polecam go również dla Wegan. W związku z tym nie zawiera żadnych, zbędnych dodatków, ani chemii. Jego głównym składnikiem aktywnym jest masło shea (aż 28%). Tuż za nim jest olej kokosowy, olejek ze słodkich migdałów, skrobia z tapioki (jest to skrobia pozyskiwana z bulw manioku) oraz witamina E.

Dezodorant w kremie ma rzecz jasna zapobiegać nieprzyjemnemu zapachowi i nieestetycznym, mokrym plamom na ubraniach. Ma zapewniać długotrwałe uczucie świeżości.

Nada się nie tylko jako typowy dezodorant do stosowania pod pachami. Można go aplikować na wszystkie części ciała: stopy, dłonie, pachwiny, skóra pod biustem, czy nawet po goleniu / depilacji.
Jak widzicie jest to maleństwo w ilości 30 ml, którego zawartość schowana jest w tubce.

Jeśli chodzi o zapach to dla mnie na pierwszy rzut nosa czuję migdały. Całość natomiast pachnie jak cukierki, landrynki, które kiedyś jadłam jak byłam malutka (babcia dawała mi takie białe).
Problem jest z konsystencją, którą bardzo ciężko jest z tej tubki wydobyć. Producent na opakowaniu informuje nas, że jeżeli produkt ochłodzi się w temperaturze poniżej 20°C, wówczas opakowanie należy ogrzać albo w dłoniach, albo pod ciepłą wodą. I tak musiałam zrobić, uwierzcie mi, że nie szło nic wycisnąć.
 
 Jak już się tą tubkę nieco podgrzeje to idzie. Wystarczy nałożyć jego bardzo małą ilość (z tyłu opakowania jest napisane, aby na dłoń wycisnąć krem wielkości ziarna groszku). I tak zrobiłam. Atutem jest to, że tuż po depilacji działa na skórę łagodząco, nie podrażnia jej, a wręcz koi. Nic nie piecze, nie robi się czerwona (stosowałam tego typu produkty w popularnych "kulkach" i różnie z tym po goleniu było). 
-----------------------------------------------------------------------------------------

Jeżeli chodzi o efekty to są one przeciętne. Szału nie ma. Nie będę ukrywać, że nadal się pocę. A szczerze mówiąc spodziewałam się czegoś więcej. Tym bardziej, że przy tak dużej gamie "konkurentów" na sklepowych półkach w każdej postaci ten typ produktu, mimo wspaniałego składu, tylnej części mojego ciała nie urwał. Nie do końca jest skuteczny w kwestii wydzielania potu i jednocześnie jego hamowania. Plus ta jego zbita, gęsta, nie do wydobycia konsystencja może być dla wielu z Was kłopotliwa. Nie każdy rano ma czas i głowę do tego, aby krem podgrzewać. Taka jest prawda. Dla mnie nie byłby to problem, gdyby faktycznie spełniał swoje oczekiwania. 

Także tutaj "mój pierwszy raz" z naturalnym dezodorantem w kremie uważam za fiasko. Szkoda, jednakże nie przekreślam go, będę używać póki będę pamiętać, aby go podgrzać. 

1 komentarz:

Dziękuję Ci bardzo za Twój komentarz.