Jeśli chodzi o suche szampony to tak ze 2-3 razy w życiu takowe w spray’u sobie zakupiłam. Ot tak, na „czarną godzinkę”. Wiadomo, jak to w życiu bywa. Czasem wieczorem się „film urwie” i nie umyje się tej głowy, zaś rano bywa, że budzik nie zadzwoni, albo po prostu nie ma na to czasu. Wówczas takie właśnie produkty stoją nam naprzeciw i służą pomocą.

Te, które dotąd używałam, jakoś nie do końca spełniały swoje zadanie. Nie mam również w nich jakiegoś super-hiper doświadczenia, ponieważ naprawdę bardzo rzadko po nie sięgałam. Być może, gdybym miała na nie jakieś duże parcie i potrzebę, to w necie, idąc po nici do kłębka, z pewnością znalazłabym takki suchy szampon, który cieszy się dobrymi opiniami i go sobie sprawiła.

Ale po co, skoro znalazłam go w boxie Pure Beauty WILD FLOWERS.

MIYA COSMETIS SUPERHAIRDAY - suchy szampon do stylizacji 2in1  

Choć miałam co do niego ogromne wątpliwości i za pierwszym razem patrząc na niego w boxie był dla mnie totalnie obojętny, tak jednak kilka dni później postanowiłam przełamać w tej kwestii te swoje często gęsto durnowate bariery i go wypróbować.

Przemówił do mnie skład tego kosmetyku (jak zresztą większość Miya Cosmetics), ponieważ 96% jest całkowicie naturalna. Znajdziemy tutaj:
- adaptogeny gotu kola i moringa - dbają one o kondycję włosów, nie powodując ich wysuszenia,
- inulinę i betainę, które pielęgnują włosy i dodają im objętości,
- ziemię okrzemkową, delikatnie usztywniającą i odbijającą włosy u nasady,
- skrobię ryżową - to ona pochłania nadmiar sebum i odświeża włosy.

Ten maleńki produkt w ilości 10 gram zamknięty jest w kartonowym opakowaniu, na którym jest dość dużo na jego temat informacji. W środku zaś znajduje się malutka, plastikowa buteleczka.

Po odkręceniu nakrętki widoczne jest wieczko z dziurkami, przez które wydobywa się zawartość tego pudro-szamponu. Przypomina mi ono taki typowy puder dla niemowląt, stosowany wiadomo – w jakim celu (każdy rodzic mający dzieci będzie wiedział, co mam na myśli).

Zawartość tego kosmetyku wygląda jak mąka ziemniaczana, jak talk, sypki, ale pachnie przyjemnie, niby owocowo, ciut jakby też orientalnie pachnący. Ale zapach nie utrzymuje się zbyt długo, w tym przypadku to nie jest tutaj jego główne zadanie.

Możemy go stosować wielofunkcyjne, w miarę swoich potrzeb, czyli jako:
- suchy szampon, kiedy włosy potrzebują odświeżenia,
- puder do stylizacji, kiedy to nasza opadnięta fryzura wymaga szybkiego uniesienia, odbicia i usztywnienia.

Próbowałam go na różne sposoby. Nie polecam sypać bezpośrednio na włosy (Suche rzecz jasna), tylko niewielką ilość najpierw na dłoń, następnie delikatnie ją rozetrzeć i wmasować we włosy: albo u ich nasady, albo na całej długości.
PLUSY:
Jeszcze dwa lata temu moje włosy sięgały niemalże zadka. Teraz są one dość krótkie, powoli odrastają mi po ciężkiej, półrocznej chemioterapii. Z powodu choroby raka, z której skutkami zmagam się do dzisiaj, codziennie mam pierdylion uderzeń m.in. gorąca, że po prostu pot się ze mnie leje z każdej strony. Bez względu na porę roku, czy godzinę. Wjeżdża i mam dramat. Wówczas nie tylko moje samopoczucie, twarz, ciało, ale i włosy nie wyglądają dość dobrze. W kwestii mojej m.in. czupryny na głowie szukałam różnych rozwiązań, zmieniałam szampony, odżywki…Działały, ale w sytuacji, kiedy trzeba natychmiast poprawić wygląd to już niekoniecznie. Nigdy nie wpadłabym na tego typu rozwiązanie jak właśnie ten suchy szampon, który fantastycznie robi robotę .

Tuż po jego naniesieniu na włosy działa natychmiastowo: świetnie odświeża, w sekundę zwiększa ich objętość, czuć w dłoniach, że matowieją, więc nadmiar sebum jest w mig wchłaniany. A do tego można je sobie ułożyć tak, jak się podoba. W efekcie włosy wyglądają jak świeżo umyte. I to dosłownie. Jak bum cyk cyk, takie fajne abrakadabra. Jestem w totalnym szoku działaniem tego kosmetyku. Nie podrażnia, nie wywołuje żadnego swędzenia skóry, nie skleja, a na włosach nie ma po nim ani śladu. Szok! I dodam jeszcze, że fryzura się długo utrzymuje. Idąc spacerkiem z synem, kiedy to lekko zawiwiał wiaterek miałam wrażenie, że włosy tuż po „sypnięciu” tym suchym pudro-szamponem się w ogóle nie ruszają. Szczerze mówiąc jest on dużo lepszy (i bezpieczniejszy na pewno pod względem przede wszystkim składu) do stylizacji, niż np. lakier do włosów. Serio. I jest bardzo, bardzo wydajny. Pamiętajmy, że jest to suchy szampon, sięgamy po niego w w razie konieczności. Na co dzień używajmy jednak szamponów. 

Do dzisiaj zbieram szczękę z podłogi i jaram się tym, że ten puder się w boxie Pure Beauty WILD FLOWERS znalazł. W życiu bym na to nie wpadła, aby o czymś takim w ogóle pomyśleć. Ba, w sumie myśleć myślałam, tylko kupowałam niekoniecznie to, co powinnam była. 
MINUSY:
Jedyne, czego mogłabym się czepić to opakowanie, a głównie to jego wieczko z dziurkami. Gdybym miała nosić ten puder w torebce / plecaku, a tam wiadomo - życie toczy się według swoich zasad niekoniecznie w ładzie, i by mi to opakowanie dosłownie tam"fruwało" na lewo i prawo / w pionie i poziomie, to obawiam się, że przez te dziurki w wieczku zawartość szamponu by mi "wylatywała" i lądowała na nakrętce. Chcąc go użyć nie chciałabym widzieć, co się na tej zakrętce dzieje i gdzie większość produktu by lądowała. Dlatego właśnie te dziurki na wieczku powinny mieć funkcję hmm jakby to nazwać, przesuwną. Typową jak dla tych pudrów / zasypek dla dzieci.  


Jak to jest u Was? Używacie tego typu suchych szamponów? A może używacie / używaliście ten i mi zdradzicie, jak się u Was sprawdzał?


Brak komentarzy:

Dziękuję Ci bardzo za Twój komentarz.