Pamiętacie moją recenzję dotyczącą książki Pani Katarzyny Michalak pt. „Wiosna w Przytulnej”? Dotyczy ona rodziny Gawroszów, której nie tylko imię każdego z jej członków jest na literę „A”. Przede wszystkim każdego z nich łączy jedno: tajemnica. I to taka, o której najlepiej, aby nikt nigdy się nie dowiedział.

W czerwcu tego roku miała miejsce premiera kolejnej części Sagi pt. „Lato w Przytulnej”. Jest to drugi z czterech zaplanowanych powieści tej z serii tom w dalszym ciągu dotyczący w/w familii, której życie nadal jest pełne zawirowań.

„- Bo dzieci są właśnie po to: by przychylać im nieba”.

Zakończenie „Wiosny w Przytulnej” wbiło mnie kompletnie w fotel. W drugiej części już dokładniej się dowiadujemy, z czym będzie borykać się rodzina Gawroszów, która niebawem ma się… powiększyć. A to wszystko za sprawą najmłodszej córki Andrzeja i Alicji, czyli Amelii, po której nikt nigdy nie spodziewałby się tego, że zajdzie w ciążę. Z powodu nieuleczalnej, poważnej choroby lekarze już na starcie dawali jej małe szansę na długie życie. Jednak los miał wobec niej inne plany. Dotąd żyła na kredyt tylko dzięki temu, że wszyscy oszczędzali jej większych wzruszeń i problemów. Ale ciąża? Nawet jej lekarz prowadzący słysząc tą nowinę od razu zasugerował, że dla własnego dobra powinna poddać się aborcji. Jednak dziewczyna była nieugięta.

„ – Urodzę to maleństwo. Nie dla siebie. Dla was. […] Umieram. Nie mówiłam Wam o tym, bo nie chciałam Was martwić, ale po prostu… czuję, że zostało mi mało czasu. Kilka miesięcy, nie więcej. Nie ma dla mnie ratunku, o czym wszyscy wiemy od sześciu lat. Mogę jedynie zostawić Wam cząstkę siebie. Maleńkie życie, które zrodzi się w miejsce śmierci”.

To właśnie w szpitalu, gdzie większość swojego czasu spędziła i nadal spędza, oddała się komuś, kogo imienia i nazwiska nie chce zdradzić. Z jednej strony modlitwa o maleństwo daje jej siłę do walki z chorobą, z drugiej jednak strony coraz to bardziej czuje się osłabiona. I choć obawiała się reakcji wszystkich z rodziny, to jednak nikt się od niej nie odwraca. Wręcz każdy postanawia ją wspierać tyle, ile się da, aby finał miał dobre zakończenie. Gdyby tego nie zrobili, to by ich już całkowicie znienawidziła.

Jeżeli chodzi o Ariela to zaczął wymarzony kurs na PPL(A). Jego marzeniem było zostać pilotem i chociaż zdawał sobie sprawę z tego, że to dość ryzykowny zawód, to mimo wszystko brnął w realizację swoich planów.
Ada ukończyła szkołę i otrzymała świadectwo z czerwonym paskiem, kolejne zresztą i zamierzała jechać na obóz integracyjny z nową szkołą.
Czarna owca, Azja, który sporo w tej rodzinie namieszał, również postanowił nieco zbastować i wszystko na nowo poukładać. Przygarnął psa kolegi ze studiów, Marka, który należał do ochotniczej grupy ratunkowej, a nieoczekiwanie zmarł na zawał serca. Doszedł do wniosku, że piesek, suczka, zwana Iskra, załagodzi obyczaje w rodzinie i przy niej wszyscy nie będą się już tak kłócić. W jego życiu pojawia się dawna miłość, Amelia, a także nowa niewiasta, Magdalena. W pewnym momencie Azja staje między młotem, a kowadłem.
A mama? Mama robiła dalej swoje, pilnowała remontu w Przytulnej, gdzie powolutku wszystko stawało się coraz piękniejsze. Ale i jej wieloletnia, zresztą nie jedna tajemnica wychodzi na jaw, czym najbardziej zaskoczeni są jej synowie i postanawiają raz na zawsze zakończyć to, do czego doszło i rozliczyć się z kimś, kto jej kiedyś ogromną krzywdę wyrządził. I mimo, że zarówno Azja, jak i Ariel to wszystko odkryli, to bez względu na konsekwencje oboje jednogłośnie postanowili, że tego i tak tak sobie nie zostawią. Postanawiają „otworzyć Puszkę Pandory, która niebawem miała wyjawić wszystko na cały świat…

Andrzej natomiast dalej pracował w straży pożarnej i poświęcał się rodzinie…

I tak oto ta sielanka może by nadal trwała. Ale w rodzinie Gawroszów nie może być przecież normalnie. Pewnego dnia niczym grom z jasnego nieba Alicja odbiera telefon od oficera dyżurnego z niepokojącą informacją, że Andrzej nie dotarł do pracy do remizy. Wszyscy natychmiast rozpoczynają intensywne poszukiwania, które niestety nie przynoszą żadnych rezultatów. Nikt jednak nie potrafił wpaść na odpowiedni trop oprócz jednej osoby. Dlatego do tej całej sprawy wkracza Azja, który od zawsze miał nie tylko dar do szpiegowania, ale znał też porypane hobby ojca. Nie bez powodu, ponieważ 3 lata temu tuż przed ucieczką włamywał się do laptopów brata, sióstr, matki i ojca. Znał ich wszystkie sekrety i ciemne sprawki. Widział, że Andrzej trwoni pieniądze, których przecież przez całe życie było brak, na podejrzane zakupy, które pewnego dnia właśnie Azja odkrył. I tym tropem, krok po kroku, postanawia odnaleźć własnego ojca i być może ocalić go nie tylko przed śmiercią, ale i odrzuceniem przez rodzinę.

Jak mu się to udaje? Dowiecie się na koniec książki. Ale to nie wszystko…
Tak naprawdę to dopiero początek tego, co po raz kolejny spadnie na głowę Gawroszów…

 Otóż pewnego dnia, kiedy to Andrzej zostaje sam w mieszkaniu nagle do drzwi zaczyna ktoś dzwonić. Ale stwierdził, że nie będzie otwierać. Po chwili dzwoni do niego Ada, wracająca z joggingu. Oznajmia ojcu, że przed wejściem do domu stoi tłum ludzi z kamerami. Andrzej, wyglądając przez judasz faktycznie zauważa kłębiący się tłum reporterów i kamerzystów. Ada, nie mając pojęcia o tym, co się dzieje, a co zaraz być może się wydarzy dzwoni do brata:  

„- Azja, tłum reporterów czeka na mamę pod naszymi drzwiami! – wykrzyczała, gdy tylko odebrał.
- Poczekaj chwilę – rzucił, a potem wystukał do Ariela krótkiego smsa: ZACZEŁO SIĘ!”


Puszka Pandory ujrzała swoją rzeczywistość, do czego i Azja i Ariel się przyczynili…
O co dokładnie chodzi? Jaką tajemnicę miał Andrzej i czym się na boku zajmował? Dlaczego tłum reporterów nagle interesuje się Alicją? I jak potoczą się losy Amelii?

Tutaj to dopiero tajemnica goni tajemnicę. A wydawało mi się, że te codzienne zmartwienia przeplatane też tą szczyptą radości powoli odzyskują równowagę. Niestety tak się nie dzieje. Po raz kolejny życie zaskakuje rodzinę, burzy między nimi już fajnie powoli układającą się harmonię. Ale pokazuje również, że można ją odbudować pod warunkiem, że każdy będzie wobec siebie w porządku, szczery, a „smaczki”, które każdego z członków tej familii pogrążają, wreszcie zostają ujawnione. Szczęśliwa rodzina to prawdziwy skarb i chociaż pieniądze, które z niewiadomej do dzisiaj przyczyny dzięki Alicji pozwoliły im spełnić marzenia, to jednak nie przynoszą w rodzinie szczęścia, o czym powoli każdy z bohaterów zaczyna się przekonywać.  

Pani Kasia genialnie potrafi wzbudzić zainteresowanie czytelnika. Ja sama jestem tego świadkiem, ponieważ ten tom wchłonęłam w sumie w dwa wieczory. Mogłabym w jeden, ale po drodze wystąpiły inne, domowe obowiązki, w związku z czym dalsze czytanie musiało nieco poczekać. Cóż to za kunszt! Wplątać w tą ponad 300 stronicową książkę tyle zakrętów i tajemnic to naprawdę trzeba mieć talent. Myślałam, że pierwszy tom był petardą, ale „Lato w Przytulnej” rozwala na łopatki. Mam taki młyn po jej przeczytaniu, że ciężko jest to wszystko jakoś do kupy opisać. Jak w pierwszym tomie pewnych bohaterów darzyłam sympatią, tak w tej części poczułam do nich mały dystans. Każda z nich jest tak charakterną, totalnie odmienną od siebie osobą, że aż trudno w to uwierzyć, że zdanie na ich temat można jednak zmienić.

Polecam! Polecam sięgnąć po tą Sagę pod warunkiem, że przeczytacie pierwszy tom, czyli „Wiosnę w Przytulnej". Ja nie mogę się już doczekać trzeciej części. 
Za egzemplarz do recenzji dziękuję zarówno autorce, Pani Katarzynie Michalak, jak i również Wydawnictwu ZNAK, które przysłało mi tak wspaniałą paczuszkę pełną cudownych gadżetów.
 

1 komentarz:

Dziękuję Ci bardzo za Twój komentarz.