Przedstawiając Wam pokrótce całość kalendarza adwentowego Pure Beauty CHRISTMAS TIME zastanawiałam się, jakie są moje faworyty z tego jakże oryginalnego, pełnego fantastycznych kosmetyków pudełka. 
 
Do dzisiaj siedzę, patrzę na niego i nie mogę wyjść z podziwu, że przez 24 dni miałam możliwość otwierania po kolei okienek czekając z entuzjazmem, co znajdę w środku. 

Jako, że uwielbiam wszelkie zapachy, pierwszą moją uwagę przykuł nr 4.
Znalazłam w nim miniaturową wersję wody toaletowej Versace Bright Crystal w ilości 5 ml. 

Nie wiem, dlaczego, ale już na sam widok wiedziałam, że przykuje moją uwagę. I rzecz jasna się nie myliłam. Delikatny róż coś mi mówił, że to jest to...
Ten malusi, przepięknie prezentujący się w wersji miniaturowej szklany, kryształowy flakonik, w całości minimalistyczny... po prostu mnie kupił. Szata graficzna jest bardzo skromna. A takie wersję najbardziej lubię. 
Zakrętka w postaci dużego kryształu jest tą wisienką na torcie. 
Idealnie do siebie wszystko pasuje. 

Generalnie perfumy te idą w gatunek typowo owocowo-kwiatowy. Ale bardzo elegancki. Znajdziemy tu piwonię, kwiat lotosu, magnolię, jabłko, piżmo, czy ambrę.

Nadaje się zarówno na dzień, jak i na wieczór. Na zimę, wiosnę, lato, czy jesień. Początkowo wydawały mi się dość mocne, jednak po chwili uwalniają tą swoją delikatność i absolutnie nie przytłaczają. Wszystko jak najbardziej na plus. Jedyne, co mnie zaskoczyło, to ich niekoniecznie dobra trwałość. Tzn. na ciele utrzymują się może z 3-4 godziny. W przeciwieństwie do ubrań, ponieważ tutaj zapach wyczuwalny jest nawet kilka dni (mam na myśli np. apaszkę).
Jednak co by nie było, z chęcią do nich powrócę. Zdecydowanie te me gusta.

2 komentarze:

Dziękuję Ci bardzo za Twój komentarz.