Od dłuższego czasu szukam czegoś, co będzie odpowiednie pod podkład do twarzy. Dlaczego?  Dlatego, że moja cera jest kapryśna.
 
Mam suchą skórę i ciężko się z nią współpracuje. Wpływ ma na to wiele czynników. Bazy mnie zbyt mocno zapychają, dlatego sporadycznie po nie sięgam.

Jak już sobie znalazłam ten odpowiedni dla mnie podkład, to ciężko było / jest mi do dzisiaj  dobrać pod niego coś, co nie tylko nawilży mi skórę i będzie z tym podkładem współpracować, ale nie wysuszy w ciągu dnia na tyle, że zrobi się efekt nie tylko tzw. "kamienia". Bo często gęsto podkreśla też te tzw. "suche skórki". Są pewne kosmetyki, które są ok. Ale szukam tego "wow", czegoś, co ze mną na długo pozostanie i będzie się sprawdzać.

Postanowiłam wypróbować na sobie wspomniany w tytule naturalny żel do twarzy zwany hydrokuracją szafran Orientana. Podobno nadaje się właśnie jako baza pod makijaż.

Przeznaczony jest do każdego typu cery.

Jest to intensywna kuracja nawilżająca w formie żelu do użytku codziennego, zarówno na dzień, jak i na noc. Nawet punktowo, zwłaszcza w te szczególne miejsca, wymagające większego nawilżenia.
 Szafran jest wielozadaniowy.  Nie tylko ma pomagać w zwalczaniu wolnych rodników. Ale również zwiększać nawilżenie skóry ograniczając tym samym utratę wilgoci. Ma także rozjaśniać przebarwienia i wyrównywać koloryt cery. 
 
 Serum schowane jest w tubce z miękkiego plastiku o zawartości 30 ml. 
 Ma taką mocno pomarańczową, żelowatą formułę. Bałam się, że będzie barwić. I niestety nie tylko miałam wrażenie, że mam żółtą twarz, ale i tego samego koloru zrobiła mi się poduszka.
  Ma dość intensywny, wpadający w orientalny, zapach. Nie każdemu może on się spodobać. Mi początkowo przypadł do gustu. W tej chwili kojarzy mi się z perfumami …. mojej babci sprzed czasów, kiedy miałam kilka lat. Trochę przytłacza.   
Jak na naturalny kosmetyk data ważności jest dość długa, ponieważ aż do 2026 roku. Oczywiście pamiętajmy, że od otwarcia mamy 6 miesięcy na zużycie tego kosmetyku. 

Powiem tak: jeszcze go dobrze nie wypróbowałam, a już nie spodobało mi się to, że to serum jednak plami. Aczkolwiek pod podkładem można to zakamuflować i wyrównać. Chciałam mu dać szansę, aby móc popróbować nieco dłużej. Ale i zapach zaczął mnie już za drugim razem zbyt mocno przytłaczać. I poziom nawilżenia. Tutaj mam wątpliwości i mieszane uczucia. Bo jak nałożę za dużo, robi się za tłusto. A jak posmaruję się taką ilością, po jaką najczęściej sięgam, jest ok, ale jednak czegoś mi brakuje. Z kolei kolejna warstwa (czy tego serum, czy czegokolwiek innego, np. serum) to już zbyt wiele. I weź tu człowiekowi dogódź. Jednak mimo wszystko z tą kuracją mi nie po drodze, dlatego będę szukała dla niej innego odbiorcy. 

6 komentarzy:

  1. chyba nigdy nie używałam żadnych kosmetyków z szafranem :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie przepadam za kosmetykami tej marki, żaden mi się nie sprawdził.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś coś kupiłam i też mnie nie porwało. Niestety.

      Usuń
  3. Ja nie przepadam za tą marką, więc oddałam ten kosmetyk koleżance. Ona jest bardzo zadowolona.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję Ci bardzo za Twój komentarz.