Jak to w życiu bywa - człowieki się pocą. Nie ma co tego ukrywać. U mnie przez ostatnie miesiące wręcz nadprogramowo pracuję i nie mam tutaj na myśli samej pracy, do której codziennie jeżdżę. To ważne, aby po kąpieli użyć odpowiedniej "kulki", żeby się przed nieprzyjemnym zapachem "spod paszki" zabezpieczyć.

Postanowiłam wypróbować naturalny dezodorant w kulce marki Biolaven. Czemu o tym piszę? Bo jego skład mnie zaskoczył i byłam ciekawa, jak to się w praktyce sprawdzi.

Przeznaczony jest zarówno dla kobiet, jak i mężczyzn. Ma on chronić skórę nie tylko przed wydzielaniem nieprzyjemnego zapachu, ale również chronić ją przed różnego rodzaju bakteriami. W efekcie zapewniać ma uczucie komfortu, odświeżenia i czystości.

Co tu mamy w składzie? 98% jest pochodzenia naturalnego

Kora dębu, liści szałwii lekarskiej i kwiaty lawendy mają działanie ściągające, przez co niwelują nieprzyjemny zapach. Olejek eterycznych z bergamotki i lawendy działa odświeżająco i dodaje uczucia komfortu.

Jak ma się w praktyce?

A no fajnie działa. Jest wygodny w aplikacji, nie brudzi ubrań i też ich nie bieli. Zapach też ma przyjemny. Jednak w kwestii pocenia się nie jest to jakieś mistrzostwo. Zwłaszcza w gorące dni. Myślę, że na jesień - zimę dużo lepiej by się sprawdził.

2 komentarze:

Dziękuję Ci bardzo za Twój komentarz.