Hydrolat, czyli woda roślinna, jest naturalnym surowcem kosmetycznym zyskującym coraz to większą popularność. Ma różnorodne zastosowanie w zależności od tego, z jakich roślin jest pozyskiwany.

Najczęściej tego typu kosmetyki używałam z płatków róż (różane) i ogórkowe. Tym razem od Aloesove trafił mi się … jak nazwa wskazuje – aloesowy.

Ta wersja stworzona została z myślą o tonizacji każdego typu cery. Zapewniać ma: 

- odpowiednie nawilżenie,

- ukojenie i odświeżenie, 

- łagodzenie podrażnień.

Hydrolat aloesowy można stosować na twarz, ciało i włosy.

Sprawdzi się jako:

- odświeżająca mgiełka do ciała np. w upalne dni,
- kojący tonik do twarzy, 

- odżywka bez spłukiwania, 

- aplikowany na skórę głowy wzmacnia cebulki i stymuluje wzrost włosów, 

- baza do tworzenia domowych maseczek.

Podoba mi się buteleczka i ten ładny miętowy kolor. Jest plastikowa, zawiera 100 ml hydrolatu, który wydobywa się przy pomocy atomizera, dającego przyjemną, lekką mgiełkę.

Najczęściej stosuje go jak jestem w domu - po kilka razy dziennie - głównie na twarz. Ma delikatny zapach. Zawarte w nim 20% czystego soku z aloesu robi swoją robotę tak, jak producent obiecuje. Małe niedoskonałości zniknęły. I póki co nie pojawiają się inni goście. Generalnie oprócz logicznych efektów (mam na myśli nawilżenie, ukojenie itd.) faktycznie łagodzi podrażnienia. Zastanawiam się, jak działa na trądzik. Syn ma akurat z tym mały kłopocik, gdzie nie gdzie się pojawia. Wypróbujemy i ewentualnie dopiszę tutaj, czy są jakieś efekty.


Brak komentarzy:

Dziękuję Ci bardzo za Twój komentarz.