Wodę lamelarną do włosów używam. Sporadycznie, ale po nią sięgam, bo naprawdę robi fajną robotę. Dopóki nie wkręciłam się porządnie w lekturę, dotyczącą jej składu... I tu się nieco zaskoczyłam...

Preparat, z którego byłam bardzo zadowolona, zawiera jeden z niekoniecznie cieszących się rodzajów alkoholi, a mianowicie alkohol zwany denat. Swoją złą sławą zawdzięcza ze względu na agresywność w działaniu, ponieważ powoduje przesuszenie, podrażnienie i irytację skóry. 
 
Dlatego z niego zrezygnowałam.  
Sięgnęłam po wodę lamelarną, która nie ma w składzie żadnego alkoholu. A taką znajdziecie firmy So!Flow by Vis Plantis.
Kosmetyk ten przeznaczony jest do każdego rodzaju włosów: cienkich, które łatwo jest odżywką dociążyć, puszących się, wymagających wygładzenia, trudnych w rozczesywaniu, plączących się, czy nawet farbowanych wymagających dodatkowej ochrony. 
Buteleczka wyposażona jest w pompkę, dzięki czemu jej zawartość użytkujemy prosto na włosy. 
Do dyspozycji mamy 150 ml. 
 
 (zdjęcie zapożyczone ze strony https://visplantis.pl)
Ma bardzo ciekawy skład i delikatny, porzeczkowy zapach. 
 
Używamy go max 2 razy w tygodniu. Spryskujemy na wilgotne włosy najlepiej po zastosowanej odżywce, omijając skórę. Następnie włosy rozczesujemy. Trzymamy wodę lamelarną 1-2 minuty i spłukujemy.
 
Fajnie się ją aplikuje, aczkolwiek rozpylając produkt trudno jest nie zahaczyć o skórę głowy. Plusem jest to, że faktycznie nie ma alkoholu. Ma leciutki, słodkawy zapach. Po jej użyciu włosy delikatnie błyszczą, nie plączą się tak mocno i da się z nimi pracować (nie puszą się). I tyle. 
 
Efektu wow tutaj nie ma. Niestety, ale spodziewałam się czegoś więcej. Woda na bazie alkoholu, którą  mam w domu, idealnie wygładza i rozprostowuje włosy. W tym przypadku nic takiego się nie dzieje... Więc nie ma też się o czym rozpisywać.

Brak komentarzy:

Dziękuję Ci bardzo za Twój komentarz.