Od pewnego czasu otworzyłam się nieco bardziej na pewne eksperymenty. Na myśli mam tutaj kosmetyki głównie do włosów. Do tej pory stosowałam tylko te takie wiecie, polecane w aptece, o składzie niczym "miód malina". I znowu jest to dowód na to, że gdzieś tam się w kolejnej kwestii szufladkuje. Ponoć po chemioterapii tak właśnie "się ma". 

Ponieważ powoli objętość tego mego jak zwał, tak zwał, "zarostu" na głowie się powiększa, stwierdziłam, że czas sięgnąć też po te produkty, które nie tylko mi pomogą przyspieszyć wzrost włosów, ale też będą je jeszcze dobrze chronić przed czynnikami zewnętrznymi. Do tej pory będąc łysa miałam to w nosie. Zakładałam czapkę i heja przed siebie. Mamy marzec, niby zwiastun wiosny, a póki co ani jej widu, ani słychu. Gdzieś tam się ona od czasu do czasu pojawia, da nam się że tak powiem "liznąć" przez moment rozkoszą, gdzie widać tą temperaturę "wyższą" ,typu 8-10 stopni ponad zerem, a za moment znowu jest na minusie, brzydko, szaro i buro.
Mam sporo masek, odżywek, szamponów, ale nigdy dotąd nie miałam okazji stosować serum do włosów. Dlatego sięgnęłam po ten z L'oreal Paris ELSEVE z serii HYALURON PLUMP. Było ono akurat w ostatnim boxie kosmetycznym Pure Beauty YOU'RE CUTE, którego opis całej zawartości hula macie okazję już jakiś czas podejrzeć na moim blogu.

Serum to dedykowane jest przede wszystkim do włosów odwodnionych i suchych. Jego zadaniem jest nawilżenie oraz wypełnienie nie powodując tym samym obciążenia tych naszych kosmyków.

Głównym aktywnym składnikiem w całej serii Hyaluron Plump (jest jeszcze szampon, odżywka i maska) jest kwas hialuronowy. Ponadto są jeszcze silikony. Kiedyś nie cieszyły się one ponoć zbyt dobrymi opiniami. Wiele osób uważało, że szkodzą one wręcz włosom. Ale to właśnie one tworzą na powierzchni skóry i włosów tzw. film ograniczając ucieczkę wody. Działają tym samym w pośredni sposób nawilżająco, a jednocześnie stanowią skuteczną ochronę przed czynnikami zewnętrznymi. Poza tym dzięki nim rozczesywanie niesfornych włosów jest dużo, dużo łatwiejsze.

Podoba mi się szata graficzna. Fajne kolorki. W buteleczce z wygodnym do aplikacji atomizerem znajduje się 150 ml płynnego serum, które aplikować możemy zarówno na suche, jak i mokre włosy.  Co fajne - nie trzeba go również spłukiwać. Uważam to za dość duży plus.  

Konsystencja jest przezroczysta i bardzo lekka. Dzięki temu, że jest atomizer delikatnie rozpyla. I ten zapach - jest przepiękny. I dość długo się utrzymuje. 
Odkąd jestem w posiadaniu tego serum używam go za każdym razem po umyciu najczęściej na suche włosy, a więc tak średnio co 2-3 dni. Mam taki rodzaj włosów i skóry, że na szczęście nie muszę ich codziennie myć. Przyznam się szczerze, że początkowo podeszłam do tego kosmetyku z dość dużym dystansem w obawie przed tym, czy aby na pewno nie obciąża. Nie pryskałam bezpośrednio na kłaczyska, ale najpierw na dłoń. Po jakimś czasie stwierdziłam, że to nie ma sensu, szkoda zawartości, więc zaczęłam aplikować od razu na włosy. I tak naprawdę w moim przypadku 1-2 pompki styka. Zatem śmiało mogę powiedzieć, że jak dla mnie jest to ekonomiczny, wydajny produkt. Wiadomo - stosujmy go z rozwagą, bo im więcej go się wklepie, tym bardziej efekt będzie odwrotny. Moja czupryna jest odpowiednio dowilżona, taka fajnie miękka w dotyku i pięknie pachnie. Nic nie obciąża, nie powoduje tłustego filmu. Jeszcze Wam coś powiem: po wysuszeniu włosów suszarką wyglądam jak wkurzony Albert Einstein. Ale jak sobie psiknę tym serum, to dłońmi mogę w końcu ten artystyczny nieład na mojej głowie ogarnąć i wyjść do ludzi. Tak więc z jego pomocą możemy sobie również włosy ułożyć. Przynajmniej ja, która póki co mam je w takiej kompletnie nijakiej dla mnie długości, że rano strach patrzeć w lusterko, bo wywijają się w każdą stronę i generalnie żyją swoim tokiem życia. Dlatego muszę tego typu kosmetyki stosować, bo nie wyobrażam sobie je codziennie jakoś niemiłosiernie układać, ponieważ najzwyczajniej nie ma na to czasu. 
 
Cóż... Ja polecam, natomiast czy u Was się sprawdzi, to pewności nie daję. 

Brak komentarzy:

Dziękuję Ci bardzo za Twój komentarz.