Dzisiaj chciałabym Wam pokazać kolejny, świetny kosmetyk tym razem dedykowany dla malusińkich (i jak się później okazało nie tylko).

Jest to produkt, który odkryłam w kalendarzu adwentowym Pure Beauty CHRISTMAS TIME, którego całą zawartość możecie obejrzeć tutaj
 W okienku nr 8, dość ciężkim i dużym było co? 

Woda oczyszczająca dla dzieci URIAGE z linii BÈBE 1ST
 
W pudełku do wyboru były dwa kosmetyki w/w marki URIAGE. 

Uwagę zwróciłam przede wszystkim na to, że 98% składników jest pochodzenia naturalnego.
Lista jest niezwykle krótka:
Aqua (water, Eau), Glycerin, Caprylyl/capryl Glucoside,polysorbate 20, Parfum (fragrance), Hydroxyacetophenone, Ethyl Lauroyl Arginate Hcl, Citric Acid, Leontopodium Alpinum Flower/leaf Extract.

Kompleks pozyskiwany jest lokalnie w Alpach w 100% naturalny (składa się m.in. z wody termalnej Uriage + organicznej szarotki). W związku z tym ma niezwykle delikatną formułę przede wszystkim bez zawartości mydła oraz fizjologiczne pH. 

Jej zadaniem jest skutecznie oczyszczanie skóry maluszka, nie powodując żadnych podrażnień. Ma koić, zmiękczać i chronić wrażliwą skórę dziecka. I nie trzeba jej spłukiwać.
Buteleczka z tym produktem od razu na pierwszy rzut oka widać, komu jest dedykowana. Jej zawartość jest spora, ponieważ posiada aż 500 ml (jest to oczywiście pełnowymiarowy kosmetyk). Ma świetną szatę graficzną. Szkoda, że na przodzie nie jest w języku polskim. 

Posiada nową, dość nietypową pompkę. Mój młodszy syn początkowo się zastanawiał, jak ją ogarnąć, ale w mig sam sobie z nią poradził. 
Wystarczy zdjąć zabezpieczenie odchylając oburącz oba skrzydełka "motylka" od siebie i wyrzucić. Następnie przekręcamy górną część pompki w lewo (co zresztą widać) i naciskamy. I tu "nowoczesność" tej pompki w sensie pozytywnym się kończy. Nie rozumiem zamysłu. Jak butelka stoi w pionie i naciśniemy na tą pompkę, to zawartość psika do góry i wszystko chlapie. Najlepiej jest opakowanie przechylić, co dla mnie niekoniecznie idzie to w parze z praktyką. Osobiście wolałabym normalną pompkę skierowaną ku dołowi. 

Konsystencja jest bardzo rzadka, jak woda, dlatego skórę oczyszczamy za pomocą wacików. Nie pocieramy, gdyż nie ma takiej potrzeby. Idealnie sprawdzi się nie tylko do codziennego mycia twarzy, czy ciała, ale również do okolic okołopieluszkowych, co zostało zarówno pod kontrolą dermatologiczną, jak i pediatryczną przetestowane. Do tego przepięknie pachnie. Tylko się nim myć.
Synuś mój, jak to synuś, gdyby mógł (ma 10 lat) pół butelki by na ręce wylał. Nie widzę go myjącego twarz wacikiem. To prostolinijne dziecię. Ale ja to już co innego. Tutaj mogę pospekulować. Bo kto powiedział, że kosmetyki przeznaczone dla dzieci nie można stosować również na sobie? Tym bardziej ja, nie dość, że totalny, wrażliwy suchar, to jeszcze uczuleniowiec. Dlatego niezwykle ważny jest dla mnie skład. Odkąd zwracam na to uwagę i czytam to, po co sięgam i ostatecznie kupuję, rzadko kiedy pojawiają się na skórze twarzy,czy całym ciele suprajsy. Tym bardziej po leczeniu raka obchodzę się (bo nie mam wyjścia) ze sobą dosłownie jak z jajkiem. Ona nie wszystko toleruje. Jest upierdliwa, kłopotliwa, inna niż przed podjęciem leczenia.
 
Dlatego woda ta genialnie się u mnie sprawdziła. Naprawdę jest bardzo delikatna. I ten zapach... Cudowny.  

1 komentarz:

Dziękuję Ci bardzo za Twój komentarz.