Do tej pory najczęściej sięgałam po maski do ciała w płachcie. Nie pamiętam, kiedy u mnie w domu gościły w innej formie.
Yasumi MULTI ACTION MASK, którą miałam w boxie Pure Beauty #ROYALTY10 to jeden z pierwszych kosmetyków, po który sięgnęłam.
Yasumi MULTI ACTION MASK, którą miałam w boxie Pure Beauty #ROYALTY10 to jeden z pierwszych kosmetyków, po który sięgnęłam.
Dedykowana jest do cery wrażliwej, podrażnionej, ze stanami zapalnymi i trądzikiem różowatym.
Zawiera składniki łagodzące i przeciwzapalne. Podwójna siła zielonej herbaty w formie ekstraktu i hydrolatu zapewnia działanie antyoksydacyjne, zapobiega starzeniu się komórek skóry i chroni je przed szkodliwym działaniem promieniowania UV. Dodatkowo wycisza, łagodzi stany zapalne i przyspiesza regenerację skóry. Gliceryna ułatwia długotrwałe wiązanie wody w głębszych warstwach skóry, nawilża ją i sprawia, że jest ona jedwabiście gładka. Hialuronian sodu wzmacnia działanie nawadniające, tworząc film ochronny na powierzchni skóry, zabezpieczający przed ucieczką wody. Ten duet składników nawilżających przyniesie ulgę i ochronę, skórze potrzebującej ukojenia i odpoczynku.
Tutaj wszystko, co niezbędne do jej aplikacji, mamy pod ręką, a mianowicie:
- 50 ml maseczki zamkniętej w tubce na klik,
- malutka miseczka,
- pędzelek do nakładania,
- maskomyjka.
Sposób aplikacji jest bardzo prosty:
Wyciskamy około 5 ml maski do miseczki, a następnie przy pomocy dołączonego do zestawu pędzelka nanosimy maskę na oczyszczoną skórę twarzy i szyi. Po 15 minutach zmywamy mocno zwilżoną maskomyjką. Czynność tą wykonujemy 2 x w tygodniu.
Stosowanie jej jest fajne. Dzięki pędzelkowi nie mam kontaktu dłoni ze skórą. Konsystencja jest dość gęstawa. Ale szybko się wchłania i zastyga. Czuć takie lekkie ściągnięcie skóry. A trzymałam się dedykowanego czasu. Lato się skończyło, w związku z czym na mojej twarzy pojawiają się od czasu do czasu jakieś psikusy.
Zaczerwienienia. Plamy. Z tym sobie ciut poradziła. Tych plam aż tak mocno nie widać. Ale spodziewałam się czegoś więcej. Popękane naczynka jak były, tak dalej są. Tuż po jej zmyciu poczułam suchość skóry, więc bez dodatkowego nawilżenia w postaci kremu ani rusz. Ale fajnie wygładziła. Czuć to. Skóra jest przyjemnie miękka.
Szczerze? Mam mieszane uczucia. Szkoda, że nie pachnie, ale i bez tego można przeżyć. Jednak cena jest zbyt wysoka.
- malutka miseczka,
- pędzelek do nakładania,
- maskomyjka.
Sposób aplikacji jest bardzo prosty:
Wyciskamy około 5 ml maski do miseczki, a następnie przy pomocy dołączonego do zestawu pędzelka nanosimy maskę na oczyszczoną skórę twarzy i szyi. Po 15 minutach zmywamy mocno zwilżoną maskomyjką. Czynność tą wykonujemy 2 x w tygodniu.
Stosowanie jej jest fajne. Dzięki pędzelkowi nie mam kontaktu dłoni ze skórą. Konsystencja jest dość gęstawa. Ale szybko się wchłania i zastyga. Czuć takie lekkie ściągnięcie skóry. A trzymałam się dedykowanego czasu. Lato się skończyło, w związku z czym na mojej twarzy pojawiają się od czasu do czasu jakieś psikusy.
Zaczerwienienia. Plamy. Z tym sobie ciut poradziła. Tych plam aż tak mocno nie widać. Ale spodziewałam się czegoś więcej. Popękane naczynka jak były, tak dalej są. Tuż po jej zmyciu poczułam suchość skóry, więc bez dodatkowego nawilżenia w postaci kremu ani rusz. Ale fajnie wygładziła. Czuć to. Skóra jest przyjemnie miękka.
Szczerze? Mam mieszane uczucia. Szkoda, że nie pachnie, ale i bez tego można przeżyć. Jednak cena jest zbyt wysoka.
Brak komentarzy:
Dziękuję Ci bardzo za Twój komentarz.