Dzisiaj przychodzę do Was w nieco innym, tym razem książkowym klimacie, a to wszystko za sprawą Pani Katarzyny Michalak. Autorki wspaniałych bestsellerów, których nakład przekroczył trzy miliony egzemplarzy.

Na moim blogu pojawiły się już recenzje, dotyczące rodziny Gawroszów. Mieliście okazję przebrnąć przez trzy pory roku:  wiosnę, lato i jesień w Przytulnej. Brakuje tej ostatniej, finałowej części, a mianowicie "Zimy w Przytulnej".

Bohaterów tej Sagi nie będę Wam przedstawiać, ponieważ przez trzy części mogliście ich historię, tajemnice i problemy po części już poznać, aczkolwiek nigdy do końca nie mogłam Wam wszystkiego zdradzić, ponieważ spaliła bym całą fabułę, a to nie o to tutaj chodzi.

"Zima w Przytulnej" to ciąg dalszy życia rodziny, która, mimo przeciwności losu, próbuje trzymać się razem i sprostać wciąż nawracającym do nich kłopotom.

- KAŻDA TAJEMNICA MA SWOJE KONSEKWENCJE, ZWŁASZCZA WŚRÓD NAJBLIŻSZYCH -

Co dzieje się w 4 części pt. "Zima w Przytulnej"?

Ogólnie u nich na spokój raczej liczyć nie można. Tutaj znowu się dzieje i to sporo...
Azja, jak na jego wścibski charakterek przystało, odkrywa kolejną tajemnicę, tym razem dotyczącą jego starszego brata, Ariela. Informacja ta jest na tyle szokująca, co powoduje, że chłopak w pewnym momencie zaczyna się wycofywać z życia rodzinnego i tym samym popada w problemy z alkoholem. Związana jest ona z pewną osobowością o imieniu ... Adam. Zatem w czym tkwi problem? Mało tego... Okazuje się że również, że senior, dziadek Tosiek, niewinny dziadzio, brnie w coś, co wydawałoby się, że również nigdy nie wyjdzie na jaw. Jak wszystko w tej zwariowanej historii. Otóż zamiast udać się do sanatorium w Ciechocinku ląduje ... w odległej Rumunii. I żeby była jasność: to nie jest całkowity przypadek... Jego niecny plan legnie w gruzach przez jeden, niespodziewany telefon ze szpitala, znajdującego się właśnie za granicą. O co chodzi?

A co słychać u reszty?

Podczas, gdy długotrwały remont wymarzonego przez Alicję domku, czyli willi w Przytulnej, powolutku dobiega końca, tak Gawroszowie czekają na dzień, w którym ich córka, 18-letnia Amelia w końcu zostanie mamą. W dużej mierze właśnie na tym się najbardziej skupili. Z jednej strony nie mogli się już tego wydarzenia doczekać. Ale z drugiej strony są pełni obaw, czy aby na pewno poród przebiegnie bez żadnych komplikacji.

Czy Amelia przeżyje? Czy ich wnuczka, Amanda urodzi się zdrowa? Czy dane im będzie usiąść wspólnie przy wigilijnym stole? Co z Azją i resztą domowników?

Oczywiście tego Wam nie zdradzę. Sięgając po czwarty tom historii w  Przytulnej nawet mi do głowy nie przyszło, że to będzie jakaś bezkonfliktowa "wisienka" na torcie, czyli koniec opowieści o rodzinie Gawroszów z super happy endem. Nie ma takiej opcji. To nie byłoby w stylu Pani Kasi, autorki, która i tu musiała co nieco dołożyć, aby czytelnik się czasem nie znudził. Tajemnic jest mnóstwo, ale ta familia jest przykładem na to, że z wszystkim można sobie poradzić. Ostatni tom powodował zarówno śmiech, jak i również łzy. Kiedy wydaje się, że coś zostaje wyjaśnione i można odetchnąć pojawia, się coś jeszcze gorszego, z czym trzeba się zmierzyć. Takie jest życie. I w książce, i w realu. Każdy ma coś na głowie. Ale tworząc rodzinę, związek, przyjaźń, przede wszystkim trzymając się razem można wszystkiemu sprostać.  Wzajemne wsparcie, zrozumienie i chęć podejmowania wspólnie rozwiązań to połowa sukcesu. Bez tajemnic, bo one prędzej, czy później dobijają do brzegu i się wylewają ... Każdy popełnia błędy, ale to nie znaczy, że nie zasługuje na kolejną szansę.

Polecam tą Sagę w Przytulnej każdemu:

- nastolatkom, w tym niepewnym, dojrzewającym wieku, borykających się ze swoim własnym "ja", podejmując często z braku doświadczeń w życiu niekoniecznie dobre decyzje (zwłaszcza w dzisiejszych, trudnych w biegu czasów),

- osobom dorosłym, ponieważ na swoich barkach "taszczą" milion spraw / problemów, często też uciekając w pewne tajemnice, w których można się pogubić,

- seniorom, bo jak się wydaje, nie są tacy "na tyłku siedzący" i nie jeden numer, mimo wieku, potrafią odwalić.

Ale, jakby nie patrzeć, wszystko zmierza ku jednemu: w życiu najważniejsza jest rodzina, najbliżsi dom i miłość.

Pani Kasiu: to była pouczająca historia. Smutna, ale też dowcipna, wesoła, z fajnymi tekstami, czasami się nawet śmiałam,czytana bardzo lekko, mega wciągająca. Akcja tu nie stoi w miejscu. Chce się więcej, więcej, więcej. To historia ludzi, rodziny, małżeństwa, rodzeństwa, dziadków, przyjaciół, młodzieży, dzieci... u których być może dzieje się podobnie. Kto wie? Ale z której, tak myślę, że każdy czytelnik chociaż garstkę wniosków wyciągnie. Bez względu na to, jak ciężki swój osobisty krzyż dźwiga.

Brak komentarzy:

Dziękuję Ci bardzo za Twój komentarz.