Ewuczka Recenzuje

Strony

  • Strona główna

2/05/2019 03:52:00 PM

I Love Box - truskawkowe szaleństwo - I love it :)


Dziś witam Was z recenzją, dotyczącą kosmetyków, które ostatnio stały się dość popularne w blogosferze. Chodzi o I Love Cosmetics.

W moje rączki trafił przepiękny Box, który już na starcie swoim wyglądem przyciąga każde kobiece oko. Choć za różem osobiście nie przepadam, tak tutaj innej wersji sobie nie wyobrażam. Biorę bez zastanawiania się. 

Nie do końca byłam pewna, którą wersję otrzymam, ponieważ są różne warianty zapachowe. Ale lubię tą "nutkę niepewności". Jak się później okazało, stałam się posiadaczką zestawu truskawkowy 🍓


Całość otrzymujemy w dość fajnie prezentującym się opakowaniu, z zimowym akcentem.


Do dyspozycji mamy oto to:
- kremowy żel do kąpieli i pod prysznic,
- odżywcze masło do ciała,
- miękką gąbeczkę Body Pyfff.


Jak dla mnie, podczas tej nie zawsze przyjemnej zimowej aury, tego typu kosmetyki są wręcz niezbędne do relaksu. 

I Love Cosmetics - Strawberries Cream, Bath & Shower Creme.


Jest to produkt typu 2w1 - płyn do kąpieli i krem pod prysznic. 

Buteleczka mogłaby mieć pompkę, byłoby to znacznie wygodniejsze. Ale to, co jest w środku wszystko nam wynagradza. 
Na wyciągnięcie dłoni serwujemy sobie lato zimą. Cudowny zapach truskawek w ilości 500 ml. Obłęd. No nie powiem, pachnie cudnie! Wszystko roznosi się po całym domu. 


Kosmetyk jak dla mnie jest mega wydajny. Zużywamy małą ilość, więc wystarczy nam na długo. Konsystencja jest odpowiednia i różowym zabarwieniu. 
Pieni się świetnie, do tego nawilża i co najważniejsze - oczyszcza. Moja skóra nie poczuła skutków ubocznych w postaci uczuleń i innych cudów. Także jestem na tak!

Aby umilić sobie kąpiel do zestawu dołączona jest gąbka typu Body Puff.


Tego typu myjka w połączeniu z kremowym żelem powoduje, że produkt szybko się pieni, a co najważniejsze - nie drapie ciała. Dzięki niej fundujemy sobie przyjemny relaks.

No a po kąpieli czas na dobrą dawkę nawilżenia.

I Love... Cosmetics, Strawberries & Cream, Nourishing Body Butter


Jak wiadomo - Body Butter to nic innego, jak masło do ciała.

Tutaj otrzymujemy 200 ml  kosmetyku w przyjemnej, kremowej konsystencji. I to mi się bardzo podoba. Masło ma lekką formułę, nie przytłacza, nie klei się i fajnie się wchłania. Genialnie sprawdza się do stóp, kolan, czy łokci. Daje uczucie komfortu, fajnie zmiękcza skórę. Gwarantuję Wam, że Wasze stopy będą mięciutkie jak nigdy dotąd.


Zapach jest obłędny, oczywiście truskawkowy. Chociaż czytałam różne opinie, niekoniecznie w tej kwestii pochlebne. Mi opowiada, na ciele także się dość długo utrzymuje.

Na stronie boutiquecosmetics.pl znajdziecie kosmetyki w innych wariantach zapachowych. Zestaw truskawkowy jest w tej chwili w cenie promocyjnej i kosztuje zaledwie 39,99 zł. Myślę, że nie jest ona kosmicznie wysoka.

Dodam jeszcze tylko, że możemy zakupić sobie również I Love Box w dwóch wersjach: standardowej w cenie 59,99 zł. oraz premium za 89,99 zł. 

Podsumowując śmiało stwierdzam, że kosmetyki I Love poprawią nam nastrój. Wersja truskawkowa odświeża, nawilża i pobudza zmysły. Po ciężkim dniu pełnym obowiązków zasługujemy na odprężenie. Domowe Spa jeszcze nikomu nie zaszkodziło, prawda? 

Czytaj więcej »
Posted by Ewcia Ewcia o 2/05/2019 03:52:00 PM 24
Podziel się!
Nowsze posty
Starsze posty

2/03/2019 01:04:00 PM

Cytrusowo-piżmowa woda perfumowana dla kobiet NOU Bergamot


Od zapachów jestem uzależniona. Lubię nowości i bardzo często opisuję je Wam na blogu. Ale dobrać sobie te odpowiednie perfumy to czasem nie lada wyczyn. 

O tych z Nou już Wam w wakacje zeszłego roku wspominałam. Była to akurat wersja dla mężczyzn, która niekoniecznie przypadła nam do gustu. Wpis do tej recenzji znajdziecie tutaj.

Tym razem przychodzę z czymś dla kobiet. 


Jest ich kilka rodzajów, ja zaś wspomnę Wam dziś o cytrusowo - piżmowej wodzie perfumowanej Nou dla kobiet.



Opis producenta zabrzmiał mi bardzo intrygująco:
    "Właśnie wkraczasz do ogrodu NOU Bergamot. Spacer rozpoczyna się od zapachów cytryny, bergamoty i kardamonu, ale po chwili wyczujesz również świeżość przed chwilą zerwanych z gałązki zielonych liści. Zamarzy Ci się filiżanka orzeźwiającego napoju i wtedy, nieoczekiwanie, pojawią się zapachy jaśminu, zielonej herbaty, irysa i lilii. Dreszcz emocji popchnie cię tajemniczą alejką w głąb ogrodu. W jednym z najpiękniejszych zakamarków zielonego buszu odkryjesz drzewo cedrowe, wokół którego tańczą nuty piżma".

Ale dobrze wiecie, że w kwestii perfum to nuty grają główną rolę, które akurat mi w tej wersji nie do końca pasują.

Tutaj prym wiodą:
1. nuta głowy: cytryna, bergamota, kardamon, zielone liście,
2. nuta serca: jaśmin, zielona herbata, irys, lilia,
3. nuta bazy: drzewo cedrowe, piżmo.


W moim odczuciu zapach tej wody jest duszący, wręcz charakterystyczny dla męskich perfum. Jak dla mnie nie przypomina mi typowo kobiecego wydania...

Mnie on przytłacza i ani mi, ani drugiej połówce niestety się nie podoba. Taki niby "unisex", jednak w tym temacie mamy i ja i on swoje gusta i nie wyobrażam sobie "pryskać" się tym samym.

Nie są to jednak "moje" nuty.


W ofercie są również inne rodzaje perfum, które sugerując się opisem bardziej przypadłyby mi do gustu.

Wszystko jednak zależy od nas i tego, co lubimy.

Czytaj więcej »
Posted by Ewcia Ewcia o 2/03/2019 01:04:00 PM 18
Podziel się!
Nowsze posty
Starsze posty

2/01/2019 08:50:00 PM

Czas na zagadkową misję - "Psi Patrol - magiczne obrazki" (wydawnictwo Media Service Zawada)


Podczas, gdy w dzieciństwie nasz starszy syn, Macio, "wałkował" (inaczej tego już nie mogę nazwać) bajkę "Tomek i przyjaciele", tak nasz 4-letni Oluś zakochany jest w bohaterach popularnej załogi "Psi Patrol". 

Myślę, że większość dzieci lubi zwierzęta. Nasz najmłodszy syn ukochał sobie pieski. 

"Psi Patrol" to serial dla najmłodszych, opisujący perypetie ośmiorga bohaterskich szczeniąt – Marshalla, Rubble’a, Chase’a, Rocky’ego, Zumy, Skye, Everest i Trackera, które wspólnie z dziesięcioletnim chłopcem Ryderem wyruszają na ratunek potrzebującym i stawiają czoło wszelkim zagrożeniom.

Nasz Olek ma nie tylko figurki bohaterów bajki (nawet mają nakrętki dobrane kolorystycznie, aby uzupełniać płyny...).


Ma również piżamkę, czapkę, rękawiczki, bluzeczki... Pozwalam mu tą bajkę oglądać, ponieważ zawsze niesie ze sobą bardzo dobre przesłanie, także oglądające ją dzieci z pewnością nie ujrzą tutaj lejącej się krwi, czy też innych, przerażających scen. 

Tym razem, wraz z pieskami, mieliśmy okazję wyruszyć w zagadkową misję. A to wszystko dzięki wydawnictwu Media Service Zawada, o którym już Wam wielokrotnie na blogu wspominałam.


W nasze posiadanie przyszła naprawdę nietypowa książka.


Otóż wyposażona jest w niezwykłą, papierową latarkę. Chylę czoła pomysłodawcom, ponieważ nigdy dotąd nie mieliśmy tak fantastycznej zabawy. 


Cała magia tkwi właśnie w tym małym, przywiązanym do książeczki gadżecie, który odkrywa cały obraz. 


Każda strona ma swoje wytyczne, czyli polecenia, które dziecko musi wykonać. Zaś po prawej stronie, z pomocą tejże latarki szukamy odpowiedzi. 


Początkowo nasze dzieci szukały latarki, która schowana była w środku książki. Myśleli, że będzie to po prostu dodatkowy element, dołączony do zestawu, wyglądający jak prawdziwa latarka, którą posiadamy w domu, którą można chwycić w dłoń i guziczkiem włączyć. 


Zadanie polega na tym, aby włożyć papierową latarkę między strony .... Wówczas następuje to wielkie wow, czyli "oświecenie". Przesuwając ją podświetlają nam się obrazy, które wcześniej nie były widoczne. Magia, prawda?



Zabawa jest fenomenalna. Nie tylko wypełniamy "misję", która jest bardzo czytelnie rozpisana zarówno w postaci tekstu, jak również obrazków (które dziecko musi odnaleźć), ale również po lewej stronie, w górnym prawym rogu, jest dodatkowe zadanie. 

Dzięki temu nasze pociechy ćwiczą spostrzegawczość.   


U nas takie zabawy wnoszą dużo więcej, niż pozostawienie dziecka samemu sobie przed telewizorem. 
Czytaj więcej »
Posted by Ewcia Ewcia o 2/01/2019 08:50:00 PM 21
Podziel się!
Nowsze posty
Starsze posty

1/27/2019 09:03:00 PM

Akcja - regeneracja, czyli styczniowy Chillbox


Mamy już Nowy Rok 2019, w Naszych głowach pojawiają się różne inspiracje i pomysły na kolejne 365 dni...


Nie jestem typem osoby, która coś planuje. Co nie zmienia faktu, że żyję z dnia na dzień. Mam rodzinę, dzieci i najbliższych. I to głównie na nich się skupiam. Plany są, a co los przyniesie, to już inna kwestia.

Ale na relaks zawsze jest czas. Spędzony nie tylko z rodziną, ale taki "only for me".

Styczniowa edycja Chillbox jest pod hasłem "akcja-regeneracja". Sylwestrowe szaleństwo za nami, więc czas na regenerację, czyli odpowiedni skok w Nowy Rok.

Zatem jaka jest zawartość Boxa w tym miesiącu?
Osoby tworzące go skupiły się głównie na twarzy, która w tym karnawałowym szaleństwie chyba najbardziej doznała "wrażeń". I po raz kolejny się nie zawiodłam. 

Zacznę może od moich hitów.
1. zestaw Sleeping Beauty - Glov (49,00 zł)

 Jest to rękawiczka Glov-On-The-Go do zmywania codziennego makijażu tylko przy użyciu wody oraz cekinowa maska do spania, zasłaniająca światło, dzięki czemu unikniemy bezsennych nocy.

Dodam jako ciekawostkę, że maska ta została wypróbowana przez syna Właścicielki i została zatwierdzona, a jak wiadomo, dzieci w tej kwestii są bardzo obiektywne.

 
2.  płyn do demakijażu - Derma (49,99 zł)
Polecany do zmycia makijażu imprezowego naturalny płyn, oczyszczający skórę twarzy, a także usuwający tusz do rzęs oraz inne zanieczyszczenia. Zawarty w nim wyciąg z aloesu (mój ulubiony) odblokowujący komórki skóry nie tylko oczyszcza, ale przywraca odpowiednie nawilżenie serwując nam miękką i gładką skórę.


Ze względu na brak parabenów, barwników i perfum minimalizuje ryzyko występowania reakcji alergicznych i nadwrażliwości.

3. rozjaśniająco- rozświetlająca maska do twarzy w płachcie Red Fruits - Huangjisoo (19,99 zł)

Jest to naturalna, hypoalergiczna maska, w moim ulubionym wydaniu w płachcie, o działaniu rozjaśniającym i rozświetlającym naszą skórę. Zawiera czerwone owoce, jabłko i bogatą witaminę C acerola, które łącząc się z pozostałością mają odżywiać, rozjaśniać, rozświetlać i rozpromienić skórę zmęczoną, zestresowaną i zniwelować przebarwienia. Tyle cudów w jednym? Fajna opcja. Jestem jej bardzo ciekawa. W końcu o piękno twarzy trzeba dbać. 

4. woda kokosowa (6,49 zł) 


Podobno bardzo dobra jest na kaca. Niestety tego Wam nie potwierdzę, ponieważ nie mam w tej kwestii problemu. Ale wiem jedno: gasi pragnienie. Najważniejsze jest to, że nie zawiera cukru,  tłuszczu, cholesterolu oraz alergenów pokarmowych (pszenicy, glutenu, czy kukurydzy). 
Cieszy się szczególnym zainteresowaniem wśród osób uprawiających sport i przestrzegających zasad zdrowego stylu życia. I pochodzi z Tajlandii. 

5. protein balls with almonds (4,99 zł) 

Są to proteinowe kulki z wafelka z białkowym kremem o smaku kokosowym i z migdałami. Całość obsypana jest wiórkami kokosowymi. Dla smakoszy słodyczy to świetna opcja, nie zawierająca cukru. No i oczywiście spożywamy odpowiednią ilość białka oraz błonnika. Syci na dłużej, dzięki czemu apetyt na słodkie maleje. 


6. książka do wyboru 
Chillbox oferuje nam również do wyboru książkę. Bez tego akurat tej zawartości sobie nie wyobrażam. W styczniu otrzymałam : 

"Niepowszedni. Porwanie. Tom 1"


"To dzieci obdarzone szczególnymi darami. Rodzą się bardzo rzadko, więc stanowią cenny łup dla handlarzy ludźmi". 

Okładka zasugerowała mi kategorię tematyczną, za którą niekoniecznie przepadam. Jednak skrót opowieści przykuł moją uwagę.

Jak toczy się opowieść w skrócie?
"Podczas konnej przejażdżki Nila i jej młodsza siostra Alla zostają schwytane przez bezwzględnych łowców, sprzedających ludzi na Targu Niewolników w Łajdackim Krańcu. Wraz z innymi Niepowszednimi: Samborem, Dalko i Wodniczką próbują wyrwać się z łap złoczyńców.".

Jestem ciekawa historii. Jest to tom trylogii Pani Justyny Drzewieckiej i obawiam się, że jak przeczytam pierwszą część, która brzmi bardzo intrygująco, to będę musiała sięgnąć po II i III tom.

Mimo wszystko, bez dwóch zdań, ten Chillbox, jak i pozostałe, którymi byłam świadkiem, trafiły w 100 % w moje gusta. Nie lubię monotonii. Podoba mi się, że są dobrane do odpowiedniej pory. 

Teraz ciekawa jestem wersji lutowej, która na bank odwoła się tematycznie do Walentynek ❤

Lubicie tego typu Boxy? A może ktoś z Was miał juz okazję wypróbować Chillbox? 
Czytaj więcej »
Posted by Ewcia Ewcia o 1/27/2019 09:03:00 PM 18
Podziel się!
Nowsze posty
Starsze posty

1/25/2019 07:03:00 PM

Luksusowa, naturalna pielęgnacja dla włosów i ciała od René Furterer 5 Sens  


W kwestii olejków kosmetycznych jakoś trudno jest mi zmienić moje dotychczasowe zdanie. Uwierzcie mi, że naprawdę próbowałam przebić ten gruby mur, który między nami powstał....

Starałam się być miła i skora do wypróbowania tego typu kosmetyków. Ale przyjaźń między nami nie wyszła... Ani do twarzy, ani do ciała, o włosach już nie mówiąc.. Jedynie w postaci żelu do kąpieli dźwignęłam...

Ale pamiętajmy, że wszystko zależy od tego, jakie mamy potrzeby, typ skóry itd.  

Jednak jest taki jeden olejek, który od razu zdobył moją sympatię. Uwierzycie? Bo ja do dzisiaj nie mogę pojąć, że kosmetyk ten jest tak mało popularny.  

Mowa o upiększającym suchym olejku 5 Sens marki RENÉ FURTERER. 

Dlaczego 5 Sens? Ponieważ olejek ten zawiera 5 w 100 % naturalnych składników aktywnych, którymi są: olejek szafranowy, olejek z awokado, migałowy, rycynowy i jojoba. 

Jest to produkt 2w1, z przeznaczeniem do codziennej pielęgnacji ciała (dla każdego typu cery), a także do wszystkich typów włosów. 

Oczywiście pierwszą sprawą, na którą zwróciłam uwagę to elegancka, ekskluzywnie prezentująca się na półce buteleczka.


 Na zdjęciu wygląda skromnie, natomiast w rzeczywistości, kiedy pierwszy raz wzięłam ją do ręki, okazało się, że jest dość masywna i ciężka, ponieważ całość wykonana jest ze szkła. 


Dlatego uwaga (!) podczas przemieszczania się z tym cudem. Szkoda by było, gdyby upadło i się stłukło. Tyle dobroci wylać bym nie chciała… 

Aplikacja jest nieziemsko wygodna. I tutaj jestem zaskoczona, ponieważ olejki z reguły należą do tych cięższych i gęstszych substancji. Ale w tym przypadku jest zupełnie inaczej. Dzieje się tak właśnie dzięki precyzyjnemu systemowi mikro-dyfuzyjnemu, który wydobywa produkt w postaci właśnie bardzo lekkiej mgiełki. 


Bezpośrednio z kosmetykiem styczności nie mamy, nie musimy go wylewać sobie na dłoń, co uważam za bardzo fajne rozwiązanie. 

Zawartość w środku serwuje nam początkowo dość mocny zapach, z którym nie każdy od razu może się polubić.  Szczerze? Mnie osobiście najpierw trochę odrzuciło… Przypominał wszystkie „babcine” perfumy, które włożone do jednego flakonu dałyby właśnie taki efekt. Ale patrząc na niego nie mogłam przejść obojętnie i nie zrobić kolejnej próby. Nie sztuką jest „wsadzić” nos w butelkę i tym się sugerować. W połączeniu z ciałem, czy też na włosach może dać zupełnie odwrotny efekt. I faktycznie tak jest.

- René Furterer + ciało -

 Stosując na ciało zapach się nieco zmienia i jest nawet przyjemny. Poza tym w ogóle nie czuć, że ma się na sobie olejek. Jego chłonność nie trwa wieczność. Suchym efektem w dotyku otrzymujemy odpowiednie nawilżenie. Nic się nie lepi, nie klei, a skóra jest miękka. I jest to wydajny produkt. Jestem tym faktem bardzo zaskoczona.

- René Furterer + włosy - 

Tej wersji byłam najbardziej ciekawa. 

Dzięki unikalnej kompozycji 5 naturalnych olejków roślinnych 5 Sens zapewnia nam działanie odżywcze i wzmacniające. 


Gwarantuję Wam, że jego oryginalna, bardzo nietypowa formuła powoduje przede wszystkim to, że włosy są miękkie i błyszczące. Nie uzyskamy tutaj obciążenia, wręcz właśnie matowy efekt. Fajnie się rozczesują, przepieknie pachną. Są takie delikatne w dotyku. 

Także to mój nr 1 w kwestii pielęgnacji nie tylko ciała, ale i włosów. Polecam, ponieważ akurat ten suchy olejek jest naprawdę godny polecenia.

Czytaj więcej »
Posted by Ewcia Ewcia o 1/25/2019 07:03:00 PM 21
Podziel się!
Nowsze posty
Starsze posty

1/23/2019 08:51:00 PM

Visolvit Junior - codzienny zestaw witamin dla dziecka


Pisałam Wam już na temat probiotyków. Jeśli pojawia się w naszym organizmie antybiotyk, to pamiętajmy o wzmocnieniu w postaci właśnie "osłonki". 

Jednak prócz wspominanej powyżej bardzo istotnej kwestii, chciałabym dzisiaj Wam przypomnieć, jak ważna jest również dodatkowa suplementacja.

W okresie jesienno-zimowym warto wspomagać organizm dodatkowymi suplementami, które dobrane są specjalnie w niezbędne składniki.
Niestety o tej porze roku niektórych z nich nie jesteśmy w stanie dostarczyć wraz z pożywieniem, ponieważ albo nie występują one w produktach spożywczych, albo jest ich po prostu znikoma ilość.

U nas obowiązkowo w ruch idzie wtedy m.in. tran, czy też inne witaminki. Staram się dzieci wyposażyć także w te składniki, których nie jestem w stanie "przeszmuglować" na talerzu. 

Visolvit Junior Orange to suplement diety, który może być stosowany od 3 roku życia,  zawierający codzienny zestaw witamin w postaci proszku o smaku pomarańczowym. Wyróżnia go orzeźwiający smak, który - jak pewnie sami przyznacie - jest bardzo lubiany przez młode pokolenie.


Szczególnie polecany jest w stanach wzmożonego zapotrzebowania na witaminy, np.:
- w okresie jesienno-zimowym w celu wzmocnienia odporności, 
- - w okresie rekonwalescencji,
- w czasie intensywnego wysiłku fizycznego i umysłowego.
- przy obniżonej koncentracji. 


 Produkt zawiera między innymi:
- witaminę C, która wspiera funkcjonowanie układu odpornościowego, zwiększa przyswajanie żelaza. Dodatkowo wspomaga produkcję kolagenu, aby zagwarantować właściwe funkcjonowanie chrząstki, dziąseł i zębów,
- witaminę D wspomagającą proces wchłaniania wapnia i fosforu oraz utrzymania zdrowych kości,
- witamina B12, która wspiera produkcję czerwonych krwinek. Pomaga w funkcjonowaniu układu nerwowego oraz w utrzymaniu właściwego metabolizmu homocysteiny, 
- witaminę A, która uczestniczy w procesie widzenia i utrzymania właściwego stanu błon śluzowych
- niacynę wspierającą układ nerwowy przyczyniając się tym samym do zmniejszenia uczucia zmęczenia i znużenia,
- kwas pantotenowy - pomaga w syntezie i metabolizmie hormonów steroidowych, witaminy D i niektórych neuroprzekaźników. Przyczynia się do zachowania sprawności umysłowej.

 Nie znajdziemy tutaj żadnych sztucznych barwników oraz substancji konserwujących.

Sposób dawkowania jest bardzo prosty i wygodny:
wystarczy 1 saszetkę granulatu rozpuścić w 1/2 szklanki schłodzonej wody i podać dziecku.


Tego typu suplementacja dostępna jest w dwóch opakowaniach: mniejszym, w ilości 10 saszetek, a także większym, w którym do dyspozycji mamy 30 saszetek.


Drugą wersją jest Visolvit Junior truskawka - również zestaw witamin tym razem w postaci musującego proszku o smaku truskawkowym.


Składniki aktywne są niemalże takie same, jak w przypadku Junior Orange, jednak tutaj dochodzi również witamina B12 pomaga w prawidłowej produkcji czerwonych krwinek, wspiera prawidłowe funkcjonowanie układu nerwowego, utrzymanie prawidłowego metabolizmu homocysteiny oraz utrzymanie prawidłowych funkcji psychologicznych.


Suplementacja ta przeznaczona jest również dla dzieci od 3 roku życia, zaś sposób podawania jest taki sam, o którym pisałam Wam powyżej.

Myślę, że taka forma podawania witamin jest jak najbardziej pozytywna. Już swoją kolorową grafiką zwraca uwagę dzieci. A wiadomo nie od dziś, że te małe, cwane przekupne istotki są w końcu wzrokowcami. W tym przypadku z wielką ochotą, bez wahania nasi chłopcy korzystają z takiej opcji spożywania dodatkowych witamin. 

Czytaj więcej »
Posted by Ewcia Ewcia o 1/23/2019 08:51:00 PM 18
Podziel się!
Nowsze posty
Starsze posty

1/20/2019 06:01:00 PM

Kosmetyczna walka z przebarwieniami - Novaclaer Whiten


Już jako nastolatka zostałam uświadomiona w fakcie, że mam bardzo kapryśną cerę. Do dzisiaj pamiętam wycieczki z mamą do apteki w celu dobrania odpowiednich kosmetyków. 

Głównie chodzi mi tutaj o kremy do twarzy. Czułam się jak tzw. "królik doświadczalny" stosując wtedy co chwilę coś innego. Potem zaczęły się comiesięczne wizyty u bardzo sympatycznej Pani dermatolog, która dość szybko otworzyła nam oczy. I to ona nakierowała nas na to, co mam na co dzień używać. Dodam tylko, że podczas dojrzewania nie miałam jakiś "fajerwerków", burzy hormonów, trądzików i innych cudów. Jest to mi totalnie obce...

Dzisiaj, mając już sporą dawkę doświadczenia w kieszeni, idąc do sklepu, czy apteki sięgam po tego typu pozycje, które nie tylko są przeznaczone do mojego typu cery, ale przede wszystkim sprawdzam skład. Wiem już, które składniki działają na mnie pozytywnie, a które niestety się nie sprawdzają i powodują to, co nieprzyjemnie wygląda w lusterku. 

Niestety moim największym wrogiem jest ... zima. Na twarzy pojawiają się plamy, czerwone przebarwienia, które najczęściej próbuję "tuszować" makijażem. Chociaż wiem, że to błąd, ponieważ wystarczy "zbudować sobie odpowiednie zaplecze".   

XXI wiek serwuje nam setki kosmetyków, które kuszą. Wiele z nich się już u mnie sprawdziło i z ochotą do nich powracam. Ale w tym roku chciałam wypróbować coś, co być może trafi w punkt i zniweluję chociaż trochę mój problem. 


Polska marka Novaclear stworzyła nową, bardzo ciekawą linię dermokosmetyków, która skupia się przede wszystkim na walce z przebarwieniami różnego pochodzenia. 

Z pomocą przychodzi nam seria Novaclear WHITEN, która ma działać na trzech poziomach: 
1. rozjaśnienie istniejących przebarwień,
2. zapobieganie powstawaniu nowych przebarwień,
3. spowolnienie procesów starzenia, czyli Anti-Aging.


 Całość składa się z 5 kosmetyków: 
1. wybielający żel do mycia twarzy,
2. serum wybielające,
3. wybielający krem do twarzy na dzień,
4. wybielający krem do twarzy na noc,
 5. wybielający balsam do ciała.  

W moje ręce trafiło prawie wszystko. Brakuje jedynie balsamu do ciała. 

Dzisiaj chciałabym opisać Wam działanie każdego z tych kosmetyków, zaś na końcu wyrażę Wam moje odczucia. Zatem zapraszam do treści. 



Nie wiem, jak to jest u Was, ponieważ każdy ma inne potrzeby, nawyki i przyzwyczajenia, ale ja do oczyszczania skóry twarzy sięgam zawsze po płyn micelarny i żel do mycia. 


 Dodam, że każdy z tych produktów ma dość bogaty skład, a znajdziemy tutaj m.in.:

(źródło - novaclear.eu) 

Jakie jest ich zadanie: 
Kwas glikolowy ma za zadanie wspomagać złuszczaniu się naskorka i spłycać blizny. Oczyszczając skórę usuwa przebarwienia przyspieszając odnowę komórek skóry. Efekt? - wygładzenie i zmiękczenie. Ponadto reguluje i leczy zaburzenia rogowacenia, a poza tym spowalnia proces starzenia się,

Azeloglicyna działa leczniczo na choroby skóry, np.: rumień, dobrze wpływa także na cerę naczynkową. Właściwości wybielające mają ujednolicić kolor cery i neutralizować przebarwienia. Działa również antyoksydacyjnie i przeciwzapalnie oraz zmniejsza biosyntezę,

Retinol stymuluje odnowę komórkową. Używanie kosmetyków z retinolem odmładza skórę eliminując przebarwienia, drobne blizny oraz zmiany trądzikowe,

Tetrapeptydy uelastyczniają skórę, zwiększając jędrność zewnętrznych warstw naskórka, a także przywracają jej  sprężystość. Ponadto poprawiają wygląd cery dojrzałej, redukując zmarszczki mimiczne. Nie powodują również podrażnień, 

Witamina C głównie przyspiesza gojenie się ran. Poza tym działa jako przeciwutleniacz – wychwytuje wolne rodniki oraz poprawia regenerację witaminy E,

Alfa arbutyna powoduje równomierny rozkład barwnika w naskórku a dzięki temu ujednolica koloryt cery, niweluje przebarwienia skóry, zatrzymuje wydzielanie melaniny poprzez ochronę przed opalaniem wierzchniej warstwy naskórka, nawilża skórę, uelastycznia naskórek,


Ekstrakt z korzenia lukrecji - działa antyalergicznie, przeciwzapalnie, przeciwbakteryjnie, przeciwwirusowo, zmniejsza zaczerwienienia skóry, wzmacnia kruche naczynka i przyspiesza regenerację skóry, pomaga pozbyć się plamek oraz wspomaga ochronę UV,

Witamina E
opóźnia procesy starzenia się skóry. Jest to silny przeciwutleniacz – chroni organizm przed utworzeniem szkodliwych komórek. Posiada właściwości odżywcze, regenerujące i nawilżająco-natłuszczające neutralizuje wolne rodniki odpowiedzialne za podrażnienia i powstawanie zmarszczek.

 - Whitening Gentle Cleanser – wybielający żel do mycia twarzy - 

Znajdziemy tutaj: betainę, panthenol, alfa arbutynę, wit. C oraz ekstrakt z korzenia lukrecji.


Nie wiemy tego od dzisiaj, że żel do mycia twarzy przeznaczony jest głównie do:
- usuwania wszelkich zanieczyszczeń i podrażnień z powierzchni skóry,
- usuwania makijażu,
- odświeżenia cery,
- przygotowuje do dalszego etapu pielęgnacji.

Ten żel ma dodatkowo rozjaśnić nam również cerę. 

Wizualnie widzicie, jak wygląda, więc nie będę opisywać, bo to bez sensu. 
Powiem tylko tyle, że na szczęście ma bardzo fajną opcję aplikacji poprzez pompkę wydobywającą jej zawartość w odpowiedniej ilości, której akurat tutaj mamy 150 ml. Nie pachnie - ale się pieni. Czyści i bardzo, ale to bardzo delikatnie nawilża. Nie czułam na szczęście tego ściągnięcia i wysuszenia. Więc tutaj przyznaję plus. Generalnie nie mam żadnych zastrzeżeń akurat do tego produktu.  

- Advanced Whitening Serum – serum wybielające -


Przechodząc do dalszej pielęgnacji, tutaj w zestawie mamy serum, zwierające: alfa arbutynę, kwas azelainowy, wit. C, tetrapeptyd-30 oraz boerhavia diffusa root extract. 

Jakie efekty wnosi serum?
- wyrównuje koloryt skóry, eliminuje plamy, przebarwienia, piegi,
-  zmniejsza ilość i intensywność przebarwień,
- działa depigmentacyjnie, spowalnia proces powstawania melaniny,
- łagodzi stany zapalne,
- poprawia kondycję skóry,
- chroni skórę przed powstawaniem zmarszczek,
 - posiada działanie anty – aging.
Wyposażone również w pompkę, tym razem w ilości 50 ml stosujemy codziennie na skórę twarzy, szyi i dekoltu lub zgodnie z zaleceniami dermatologa lub specjalisty.

Kosmetyk ten również nie pachnie. Ma bardzo lekką, żelowatą konsystencję i wręcz pryska z opakowania. Ale da się z tym żyć i ogarnąć. Proponuję jednak odczekać, nim się dokładnie wchłonie, w przeciwnym razie nałożony później krem może nam się zrolować.  

Po serum musimy sięgnąć po krem. Jak dla mnie to podstawa. Bez niego brakuje mi odpowiedniego nawilżenia. Serum jest mało wystarczające, więc muszę skórę twarzy wzbogacić o "coś więcej".

I tu mamy do dyspozycji dwa - na dzień i na noc. 
- Whitening Night Cream – wybielający krem na noc -


 Składniki aktywne w nim zawarte to: alfa arbutyna, azeloglicin, tetrapeptyd-30, retinol, ekstrakt z aloesu, ekstrakt z korzenia boerhavia diffusa oraz ekstrakt z korzenia lukrecji. 

Jak cały zestaw działać ma oczywiście nie tylko rozjaśniająco, niwelując przebarwienia różnego pochodzenia: słoneczne, hormonalne, czy też te, powstające z wiekiem. Działa przeciwzapalnie, przeciwtrądzikowo i przeciwzmarszczkowo.

Konsystencja jest w porządku. Ani gęsta, ani rzadka. Nie zapycha i dość szybko się wchłania. Do wykorzystania mamy ilość 50 ml.

W zależności od pory dnia, wśród całej linii mamy także krem na dzień. 

- Whitening Day Cream – wybielający krem na dzień -


W przeciwieństwie do tego na noc, tutaj znajdziemy prócz widocznego już na opakowaniu filtra SPF50+ również:  aquaxyl (roślinny czynnik silnie nawilżający), boerhavia diffusa root extract, wit. E ialfa arbutynę.

Skutecznie chroni skórę przed działaniem szkodliwych promieni słonecznych UVA/UVB, spowalnia procesy starzenia się skóry, silnie nawilża, a także posiada działanie Anti-Aging.


Od swojego poprzednika - tego na noc - różni się konsystencją, która jest dużo bogatsza. I to mi bardziej odpowiada. Wolałabym na odwrót - mieć krem na noc nieco gęstszy, zaś rano, bądź w ciągu dnia o lżejszej formule. Ale to moje skromne zdanie. Tutaj super się wchłania - mega szybko i zdarza się, że w ruch idzie druga warstwa. Ale pamiętajcie - ja mam skórę suchą jak wiór, która "zjada" każdy tego kosmetyk w tempie błyskawicznym. 

Cóż mogę powiedzieć na temat tego całego zestawu? 

Ja akurat lubię stosować kosmetyki, które pochodzą od jednej firmy. Wydaje mi się, że efekty są wówczas dużo lepsze. Jednak do rzeczy: czy linia Novaclear Whiten przyniosła efekty? 

Po pierwsze, mimo skromnych ilości, przyznaję się szczerze, że w moim przypadku są to dość wydajne kosmetyki. Niekiedy zapominałam o serum, ale było to bardzo sporadycznie. Najszybciej zaczął mi znikać żel do mycia twarzy. Ale akurat tego typu kosmetyku nigdy sobie nie oszczędzam. 
Po drugie - zapach - no mogłoby ładnie pachnieć, nie powiem, wówczas dużo chętniej sięga się po dany produkt. Jednak z racji tego, że są to dermokosmetyki to  nie liczy się nos - tylko działanie na skórę. Pewnie się powtórzę, ale ja akurat się do tego już przyzwyczaiłam.
 Po trzecie - zabarwienia, czyli ten aspekt, który jest najważniejszy. Zeszły? Hmm może nie do końca zeszły. Występują, ale już nie aż tak intensywnie. Nie rzucają się tak w oczy. Nie powiem też, że mam super rozjaśnioną twarz. Ma po prostu swój naturalny kolor.

Jednak stosuję zestaw cały czas. Wiem, że trzeba czasu, chociaż używam go od ponad już 2 miesięcy. Z całości moim faworytem jest krem na dzień. Ciekawa jestem, jakie efekty przyniósłby latem?

Czytaj więcej »
Posted by Ewcia Ewcia o 1/20/2019 06:01:00 PM 25
Podziel się!
Nowsze posty
Starsze posty
Nowsze posty Starsze posty Strona główna
Subskrybuj: Posty (Atom)


Na imię mam Ewa, pochodzę z pięknego, słonecznego Dolnego Śląska. Jestem mamą dwójki wspaniałych, rozbrykanych synków. Na co dzień pracuję w branży motoryzacyjnej, zaś wolne chwile spędzam z dziećmi, a w międzyczasie zajmuję się moją pasją, jaką jest m.in. fotografia oraz pisanie o wszystkim, co mnie interesuje.

  • Kontakt / Współpraca:
  • Polityka prywatności:

Liczba odwiedzających człowieków



Poznaj zawartość limitowanego boxa PureBeauty HUSHAAABYE#3 - unboxing

Od dawna marzyłam, aby recenzować boxy kosmetyczne. Dzięki uprzejmości PureBeauty póki co mam ten zaszczyt gościć comiesięczne nowości w mo...


  • Tutorial: jak w prostu sposób uszyć strój ducha na Halloween
    Czas na stroje Halloween to idealny moment przed zabawami w przedszkolach i szkołach. Chociaż dla mnie to akurat moment wyciszenia, przemyśl...
  • Test mydełka do odplamiania dr Beckmann
    Dałam ciała... A właściwie nie ja, a mój młodszy syn... Zamówiłam idealną, długą, zwiewna spódnicę. Dodam, ze mam tylko aż 189 cm wzrostu (w...

Szukaj na tym blogu

Archive

Translate

MÓJ FUNPAGE:

MÓJ FUNPAGE:
Strona https://ewuczkarecenzuje.blogspot.com korzysta z narzędzi analitycznych - zbieranie danych jest anonimowe

MÓJ PROFIL NA INSTAGRAMIE:

MÓJ PROFIL NA INSTAGRAMIE:
Obsługiwane przez usługę Blogger.
Ⓒ 2018 Ewuczka Recenzuje. Design created with by: Brand & Blogger. All rights reserved.